Trzymając Chester'a za rękę, a w drugiej ręce trzymając ogromną walizkę na kółkach, oglądam się żnerwowo po lotnisku. Było tu naprawdę wiele ludzi, mijających nas, i zmierzających tu do wyjścia, tu do innego samolotu. Słońce grzało dziś wyjątkowo mocno, ślepiło mnie za każdym razem gdy podnosiłem wzrok, na samolot do którego będziemy zaraz wsiadać. - BRAD ! - Krzyknął nieoczekiwanie Chester, wyrywając mi prawię rękę nagle odbiegając.
Zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu pokazało mi się zdjęcie Rob'a. Odebrałem.
- Słucham?
- Kurwa... MIKE!?
- Co się dzieję Rob? - powiedziałem, próbując uspokoić Perkusistę. - Studio spłonęło! - Chłopak krzyczał do telefonu, a ja stałem jak wryty. - Co ? Jak to studio spłonęło?
- Normalnie, idę tam dzisiaj , a tu stoi pełno samochodów straży pożarnej, wiem co się dzieję, i stoję tu jak głupi w tym deszczu, czekając na wyjaśniania.
- Zadzwonisz jak się czegoś dowiesz?
- Spoko.
Gdy odwróciłem wzrok by zobaczyć gdzie pobiegł Chester, zobaczyłem go jak skacze jakiemuś mężczyźnie na plecy, z niesamowitą euforią. Gdy podszedłem bliżej, też poznałem w nim przyjaciela. Nie chciałem im mówić o tym co się stało, każdy z nas ma już wystarczającą ilość problemów.
- Matko Brad, myślałem że już cię nie zobaczymy. - Powiedziałem, odstawiając walizkę na ziemię. - Też tak sądziłem, ale nie mogłem przecież nie być przy tak ważnej operacji własnej żony, ten wyjazd... to było tchórzostwo... - Powiedział smutno. - Powinienem być przy niej, a nie uciekać do rodziny... - Wymieniliśmy się spojrzeniami z Chester'em , po czym znowu popatrzeliśmy na Delsona. - Ej stary, każdy popełnia błędy. - Powiedział Chaz, kładąc mu rękę na ramieniu. - Tylko czy Taylor, mi ten błąd wybaczy... - elegancko ubrany lekarz, podszedł do nas , szeroko się uśmiechając patrząc z jednego na drugiego. - Zapraszam na pokład. - Powiedział Castle prowadząc nas do samolotu. - Gdzie jest Taylor? - Sam chciałem o to zapytać, ale zestresowany Delson mnie uprzedził. - Jest już w samolocie, ma miejsce między mną a panem Shinodą. - Poinformował, patrząc na mnie. - Mogę się zamienić z Mike'em miejscami?
- A kto powiedział, że ja chcę się zamieniać? - Wypaliłem zbulwersowany. Chłopak spojrzał na mnie żałośnie, i od razu żałowałem że coś mówiłem. - No dobra.. da się zamienić?
- Jasne, jak to nie problem Mike. - Powiedział Castle, wchodząc do samolotu. Delson na sam widok ukochanej, rzuca się w jej kierunku biegiem zaraz zajmując miejsce obok. - Kochanie, jak się czujesz? Przepraszam że cię zostawiłem, błagam wybacz mi.. - powiedział zdesperowany łapiąc ją za rękę. - Spokojnie skarbie..- powiedziała prawie szeptem, kładąc mu palec na usta. - Tęskniłam... - Wyszeptała, uśmiechając się lekko. - Ja też... - Chłopak pocałował ją. - Cześć siostra. - powiedziałem, uśmiechając się do niej, i pochylając by pocałować ją w czoło.
Wszyscy już zajęliśmy swoje miejsca, miałem miejsce obok Chester'a , który kłócił się ze mną o miejsce przy oknie, i obok jakiegoś chłopaka, z ciemno-blond grzywką. - Jak masz na imię? - Zapytał Chester, chłopak odwrócił głowę w naszą stronę, i zdjął jedną słuchawkę. - Słucham?
- Jak masz na imię? - Powtórzył Chester , uśmiechając się do niego. - Justin.
- Bieber ?! - Powiedzieliśmy zdziwieni w chórku. - Proszę mnie nie dołować, nie lubię popu. - Oznajmił, zmieniając piosenkę w telefonie. - A czego słuchasz? - Zapytałem, próbując podejrzeć co pisze na ekranie komórki. - Linkin Park.. - Podniósł na nas wzrok. - Znają państwo? - Zaśmiałem się, a Chester przewrócił oczyma. - Nie, oświeć mnie. - Powiedział drwiąco do chłopaka. - Nie znacie LP ? Zespół grający bardzo zróżnicowany Rock. Chciałbym poznać Chestera i Mike'a... - oznajmił uśmiechając się do nas. - A jak ci powiem że jestem Mike Shinoda, uwierzysz mi? - Powiedziałem do chłopaka. - Tak, a ten obok to Chester tak ? - Chłopak jeszcze raz przyjrzał się mojemu partnerowi, i otworzył szeroko oczy. - OMG to wy.
- To my... - powiedzieliśmy w chórku, i zaczęliśmy się śmiać. - Mogę sobie zrobić z wami zdjęcie na Instagram? Kolegą szczena opadnie, jak im powiem że leciałem do Miami z Chesterem Benningtonem i Mike'em Shinodą.
- Do jasności, z przodu samolotu siedzi jeszcze Brad Delson, ale to taki szczegół. - Objaśnił Chester. Chłopak jeszcze bardziej się ucieszył , i włączył aparat w telefonie. - Uśmiech ! - Krzyknął, po czym zrobił sobie z nami zdjęcie. Fajny chłopak, przynajmniej jego marzenie się spełniło. Ja Marzę tylko o tym, by Taylor wyzdrowiała, i żebyśmy wrócili wszyscy do domu.
<3 <3 <3 LOVEEE ITTT , LOVEEE ITTT <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńten rozdział jest zajebbbiiiszczastyyyy :*** :**
weny życzę :*** <3 <3
Matko! Czy to koniec?! jest godzina 01:18, od 22:00 czytalam cala twoja bennode. JEST SWIETNA!! KOCHAM JA!!!Zycze weny i czekam NIECIERPLIWIE na kolejny rozdzial! <3
OdpowiedzUsuńnie wiem jak ty to robisz, ale miałam zaciesza razem z Justinem :D
OdpowiedzUsuńTo znowu ja, ta, co czytala od 22 do 1 w nocy XD Chce ci zasugerowac, zebys napisala cos i tym jak Mike byl tam u tego castla, ze zamknal go w pomieszczeniu itd, czy to byly tylko zwidy Mike'a? niebardzo ogarniam co tutaj sie dzieje, ale Mike po tym wydarzeniu zachowywal sie normalnie, nie mowil nic Chazowi itd... co on mu am robil i wgl. jesli masz inne plany to ok, ale tak mi sie wydaje ze o tym zapomnialas :D czekam na nowy rozdzial <3
OdpowiedzUsuńWiesz co, takie informacje są bardzo ważne, bo to prawda, powinnam na to poświęcić więcej czasu, zwykle nie zapominam o takich rzeczach. Muszę się nad tym zastanowić, serio dziękuję że się odezwałaś w tej sprawie, liczę że będziesz robić tak częściej. :)
UsuńNie ma sprawy! Kazda moja uwage postaram sie zamiescic w komentarzu :)
Usuń