- Czego ty znowu ode mnie chcesz? - Powiedziałem zrezygnowany, widząc Maxa w drzwiach. - Czemu tak zimno mnie witasz Michaelu ? - Odpowiedział, mijając mnie, wchodząc do mieszkania. - Czym zawdzięczam sobie twoją nie zapowiedzianą wizytę?
- MIKE!! - Głos Chester'a rozniósł się po całym domu. - Poczekaj... - rzuciłem pośpiesznie, mijając Castle'a i wchodząc do pokoju obok. W pomieszczeniu zastałem Chaza klęczącego przy nieprzytomnej dziewczynie. - Boże, co jej się stało!? - Krzyknąłem przerażony , wpatrując się w nie przytomną siostrę. - Mogę ci w czymś pomóc Michael? - Powiedział Maxymilian z pokoju za moimi plecami. - Kto tu jest?! - Syknął Chester, patrząc na mnie z wyrzutem. Pośpiesznie klęknąłem naprzeciwko niego, patrząc mu w oczy. - Maxymilian. - Chłopak rzucił mi przepełnione bólem spojrzenie , po czym wziął Taylor na ręce i położył ją na kanapę. - Boże Tay... - powiedziałem , upadając przy kanapie obok jej głowy, przeczesując jej czarne włosy palcami. - Doktorze Castle! - Krzyknął Chester , zaciskając mocno pięści. Przyglądałem mu się z niepokojem. - Słucham?
- Potrzebujemy pańskiej pomocy... - Powiedział żałośnie , nie odwracając wzroku od Taylor, ja nie wiem co się dzieję, nie wiem o czym mam myśleć, jestem tak słaby, że można stwierdzić że nie obecny - NIE MA MNIE. Doktor wyminął nas, stając z drugiej strony kanapy. Czestera przeszedł dreszcz, chłopak spojrzał na mojego partnera i uśmiechnął się do niego. - Bennington? To naprawdę ty? - Powiedział radośnie, siadając na kanapie. - Ty prosiłeś mnie o pomoc? Jestem pod wrażeniem. - Chester odwrócił wzrok. - W końcu jest pan lekarzem... - Powiedział próbując jak najbardziej uniknąć kontaktu wzrokowego. - Co z Taylor? - Zapytałem. Castle odwrócił wzrok z Chester'a na mnie , i uśmiechnął się. - Spokojnie... - Pogłaskał moją siostrą po głowie. - Nic jej nie będzie, jej organizm jest bardzo osłabiony poprzez gorszą pracę serca, dziewczyna jeszcze nie przyzwyczaiła się do tego że nie może mieć tak aktywnego planu dnia, jak dotychczas, w ogóle... mam dobrą wiadomość, opłaciłem jej operację i podroż do Miami.
- Jaką operację?- Zapytałem zdezorientowany. - Serca, jak operacja się powiedzie, Taylor zostanie przy życiu a jak nie... - Zastała chwila ciszy. - To nie trzeba jej przewieść do szpitala?
- Nie koniecznie, obudzi się tak do doby. - Stwierdził Castle.
- Dlaczego mi to robiłeś... - Wyszeptał Chester, cały czas nie podnosząc wzroku na lekarza. - Słucham ? - Powiedział Max, wstając z kanapy, i siadając w siadzie skrzyżnym przed Chester'em. - Dlaczego... - powtórzył , odwracając się twarzą w twarz z Castlem.
Czuję się jak bym był na jakimś filmie, i bez uczuciowo oglądał wszystkie scenki, tak jak by mnie nie dotyczyły. - Trudno to wytłumaczyć Bennington. - Powiedział nie urywając kontaktu wzrokowego, jego nie typowa taktyka, nigdy nie urywa kontaktu wzrokowego, nie ważne czy rozmowa potoczy się na jego korzyść czy nie, ale zwykle tak. - Czy ty wiesz ile męczyłem się przez te wszystkie lata? Ile walczyłem z koszmarami, z tobą w roli głównej!? - Powiedział próbując ukryć ból , patrząc na niego gniewnie. - Masz ochotę mnie uderzyć... ale nie zrobisz tego bo się boisz.- Stwierdził uśmiechając się cwanie. Chłopak nie wiedząc co ze sobą zrobić wbił wzrok w podłogę zaciskając pięści. - Nie lubisz jak ktoś cię rozpracowuje prawda? - Castle wyciągnął do niego rękę i pogłaskał go po policzku, Chaz w tym samym momencie zacisnął powieki, tak jak by ktoś robił mu zastrzyk. - Nie bój się.. - Wyszeptał lekarz, po czym wstał z podłogi, poprawiając białą koszulę. - Wylatujemy za 2 dni, jak Taylor się obudzi dajcie jej szklankę wody, i niech się nie przemęcza. - Powiedział mężczyzna opuszczając mieszkanie. - Dobranoc Państwu.
Po chwili Chester się na mnie rzucił, przewracając mnie na plecy, po czym położył się na mnie , i leżał tak bez słowa. - Co się dzieje Chazy? - Powiedziałem, głaszcząc go po głowie. - Tęsknie za tobą.. - Odpowiedział chłopak, bardziej się wtulając. - Tęsknisz? Przecież cały czas jestem z tobą.. - Usiedliśmy naprzeciwko siebie. - Za bliskością Mike... Od kont wiemy o chorobie Taylor , przestałeś ze mną uprawiać seks, całować a nawet chodzić za rękę. - Powiedział smutno. Położyłem dłonie na jego karku. - Przepraszam... nie powinienem nas tak zaniedbywać..
"od kont"...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że mam dysleksję...
UsuńNie czepiaj sie błędów xd super rozdział<3
OdpowiedzUsuńzabiłabym na miejscu tego Alex'a, zrobił Chesterowi tyle złego i jeszcze śmie go dotykać -,- irytuje mnie, mam ochotę płakać bo Chesterowi jest smutno ;-; czekam na kolejne ;*
OdpowiedzUsuńMax nie Alex ^^
UsuńDzięki <3
za dużo na twitterze ;-; już imiona mylę ;-; xD
UsuńBiedna Tay :>
OdpowiedzUsuńA Max mnie denerwuje. Najpierw niszczy psychikę Chestera, Mike'a, a potem opłaca operację i wycieczkę...
Czekam na kolejny :)
Mogę powiedzieć tyle, On w specyficzny sposób lubi tą dwójkę i Taylor, Bardzo specyficzna znajomość. Ale on ogólnie jest bardzo dziwną osobą, i to mi się w nim podoba.
Usuń