Chazz ~
Cała sytuacja z Bradem wyjaśniła się bardzo szybko.
Wrócił do domu, jak dowiedział się o tym że Jessy jest w ciąży.
Furia Alice była bardzo widowiskowa, mimo że jest to nad wyraz bardzo spokojna kobieta, to myślałem że nas wszystkich wymorduje.
Wszystkie występy zostały przesunięte o miesiąc, co wzbudziło gniew u chłopaków mających drugą połówkę w domu..
Szedłem tak przez miasto, w kapturze na głowię, i skromnymi słuchawkami w uszach.
Poza dudniącą muzyką, nie słyszałem nic innego, to było tak piękne.
Nareszcie mogłem być sobą, wyjść sobie tak po prostu, i nie zostać rozpoznanym przez żadnego fana.
Idąc tak przed siebie, poczułem, jak ktoś bardzo mocno , dwoma chudymi dłońmi łapie mnie za ramię, i ciągnie za siebie.
Już miałem zareagować rykiem, ale zatkało mnie gdy praktycznie przed samą twarzą przejechał rozpędzony pociąg.
Nie mogąc odwrócić wzroku od rozpędzonego pojazdu, wyjąłem słuchawki z uszu, otwierając lekko usta.
- Wszystko w pożądku?
Odwróciłem wzrok na kobietę, która nadal trzymała mnie nerwowo za ramię.
Była to kobieta gdzieś mojego wzrostu, ciemno opalona z czekoladowymi oczami, zaś jej włosy sięgały za piersi.
Byla naprawdę śliczna, ale nie o tym mi teraz myśleć.
- Tak.. dziękuję.. - Powiedziałem, patrząc nadal na nią, a ona tylko kiwnęła głową, po czym wyminęła mnie przechodząc przez przejście
***
Przez najbliższe kilka godzin nie potrafiłem przestać mysleć o tej dziewczynie.
Co ją skłoniło żeby mnie pociągnąć? Przecież jak by nie to, to ja bym już dawno gryzł piach.
Sama myśl że mógłbym nie przeżyć, przechodzi mnie dreszcz.
Właśnie wyszedłem ze sklepu, chciałem kupić sobie i chlopakom jakieś zimne piwo, bo jest ponad 30 stopni, to chyba byśmy umarli w budynku.
W samym tym markecie mimo klimatyzacji, dało się zapocić, a kolejka kilometrowa, stałem w niej z pół godziny.
Postanowiłem wybrać krótrzą drogę , i skręciłem przez parking.
Ruchu na nim nie było zbyt wielkiego, bo stało tam z pięć samochodów, co na ten ruch w samym sklepie jest aż dziwne.
Zatrzymałem się zaniepokojony, przed zaparkowanym tam srebrnym Jepem.
Przymrużając oczy, zerknąłem do środka przez przednią szybę.
Podszedłem bliżej kładąc dłoń na maskę, i jeszcze szybciej ją zabierając.
Oparzyła mnie. Ten samochód jest strasznie nagrzany.
Znów zerknąłem przez przednią szybę.
Na tylnim siedzeniu siedziało może czteroletnie dziecko.
Wyglądało jak by spało, lecz miałem złe przeczucia.
Zapukałem palcem w szybę, by sprawdzić czy mnie słyszy.
Nie zareagowało. Trochę bardziej spanikowany, podszedłem do tylnich drzwi samochodu i zacząłem uderzać otwartymi dłońmi i szybę samochodu.
Po czym przyłożyłem je do szyby, wy zrobić sobię "Daszek"
Dziecko nadal było nieprzytomne.
Odwróciłem się w panice, oglądając się za ludźmi.
Jeden mężczyzna, właśnie pakował swoje zakupy do bagarznika swojego samochodu oddalonego o kilka metrów.
- Pomocy! W tym samochodzie jest dziecko! - Krzyknąłem do faceta, Który przyglądał mi się od dłuższego czasu kiedy uderzałem pięściami w szybe w samochodzie.
- Niech ktoś wezwię pogotowie! - Krzyknąłem , z całej siły napierdalając po drzwiach samochodu.
Mężczyzna którego dostrzedłem wcześniej podbiegł do mnie z łomem, i wywarzył szybę z przednich drzwi , by otworzyć samochód.
Pośpiesznie wszedłem do środka po małe dziecko, na jego małej , pulchniutkiej twarzyczce były małe kropelki potu.
Żal ściskał mi serce , na ten widok.
Na zewnątrz czekała już karetka.
Przekazałem dziecko w ręce sanitariusza.
- Boże, Tayler! - Krzyknęła Kobieta, złapana za ramiona przez jednoge ze świadków zdarzenia.
To byla ona. To była ta sama dziewczyna, która dziś uratowała mi życie.
Czyżby karma?
Jeden z sanitariuszy złapał mnie za ramię, i powiedział kilka słów typu "Dobrze że pan zareagował, dzięki temu dziecko przeżyje. "
Bardzo mnie to ucieszyło. Uratowałem komuś życie.
Lekarze uspokoili kobietę, która po jakimś czasie podeszła do mnie.
- Jak ja mam panu dziękować.. - Zapytała, przyglądając mi się z wdzięcznością i smutkiem.
- Uratowałaś mi dziś życie, to mi wystarczy.. - Powiedziałem cicho, patrząc kobiecie w oczy.
Brązowooka przytuliła się do mnie, ja także odwzajemniłem ten uścisk.
Musi jej być teraz ciężko, po tym jak jej dziecko trafiło do szpitala w takim stanie.
- Jestem Talinda..
- Chester.
Odsunęła się ode mnie, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Naprawdę strasznie ci za to dziękuję. - Dodała, po czym pobiegła do samochodu którym chłopiec miał odjechać.
Włożyłem ręce do kieszeni, jeszcze przez chwile podąrzając smutnym wzrokiem za odjeżdzającym ambulansem.
Sekunde później, stanął przede mną Phoenix , ze skrzyżowanymi rekami na piersi, i grymasem na twarzy.
- Masz przejebane. - Powiedział sucho.
***
Mike ~
- Czy ty zawsze muśisz wyjść na zdjęciu lepiej ode mnie? Czy ty to robisz złośliwie? - Zapytał żartem Dave, przeglądając galerię w telefonie.
- A co ja poradzę, taką mam urodę.. - Stwierdziłem skromnie zaczynając się śmiać.
- Kurwa, ale upał.. miejmy nadzieję że nie wykupili całego piwa z lodówki. - Stwierdził Farrell ścierając pot z czoła.
- Ej, czy to Chester? - Zapytał, a ja spojrzałem w miejsce gdzie pokazał przyjaciel.
Wokalista stał przy białym Jepie, na parkingu przy supermarkecie.
- No faktycznie to on.. - Stwierdziłem, nadal patrząc się w jego stronę.
W pewnym momencie wśród niewielkiego zbiorowiska ludzi, wyszła śliczna, wysoka brunetka, z którą przytulił się bez wahania.
Coś we mnie pękło na milion kawałków.
Chester ma inną.. Chester mnie zdradza..
Nie mogłem dłużej na to patrzeć, i już kompletnie ignorując towarzystwo Phoenixa , odwróciłem się na pięcie , i bardzo szybkim krokiem odeszłem.
Jak on wróci do hotelu to chyba go zamorduję, ja go poprostu zabiję..
Jak on mógł mi to zrobić? Jak mógł po tylu latach, po prostu mnie zdradzać?
No ale.. ona była śliczna, szczupła, wysoka.. była.. kobietą..
Może on potrzebował w końcu bliskości jakiejś kobiety..
Może po prostu już mnie nie potrzebował?
Po co bym mu miał być potrzebny..
***
Oparłem dłonie o blat w kuchni, miałem ochotę się kompletnie rozkleić.
- Kochanie.. - Usłyszałem za sobą, i napłynęła na mnie fala złości.
- Zostaw mnie.. - Warknąłem cicho, nie odwracają sie do chłopaka.
- Mike.. - Wyszeptał, podchodząc bliżej.
- IDŻ.STĄD. - Syknąłem bardziej pewnie, zaciskając dłonie w pięści.
- Mike proszę..
- WYPIERDALAJ CHESTER! NIE CHCĘ CIĘ NA OCZY WIDZIEĆ!
Krzyknąłem mu w twarz , patzrąc na niego nienawistnie.
- Mike to nieporozumienie... - Tłumaczył się.
- Nieporozumienie.. - Powturzyłem spokojnie , opuszczając wzrok.
Kolejna rzecz jaką zrobiłem nawet mnie zaskoczyła.
Odwinąłem się, i z całej siły uderzyłem Chestera z pięci w twarz.
Chłopak runął jak kłoda na ziemię, trzymając się rękami za głowę.
Dopeiro po dłuższej chwili doszło do mnie, do czego przed chwilą doszło.
- Kurwa, co ja zrobiłem.. - Szepnąłem do siebie klękanąc przy chłopaku.
- Chester.. - Powiedziałem z roztrzęsionym głosem.
W tym momencie już nie byłem na niego zły, teraz tylko się bałem że coś mu zrobiłem..
- Chazz.. - Szepnąłem, odsłaniając mu twarz.
- Nie bij mnie.. - Wymamrotał z grymasem, Powoli otwierając oczy, od razu odwracając wzrok na moją twarz.
- Przepraszam Chazz.. ja.. ja nie chciałem.. - Wybulkotałem, pomagając mu wstać.
Bennington, cały czas trzymał się za prawą stronę twarzy, przy czym ledwo trzyma się na nogach.
Znów do mnie wróciło to, z jakiego powodu omal go nie zabiłem.
- Mam ochotę cię zabić wiesz? - Powiedziałem chłodno, patrząc na chłopaka opierającego się o blat.
- Mike ja nic nie zrobiłem..
Rzuciłem mu ostatnie zabójcze spojrzenie, po czym wyszłem z pomieszczenia.
Rozumiem popełnić błąd, ale nienawidzę jak ktoś mnie okłamuję.
Nagle z wielką siłą zostałem przygwożdzony do ściany.
- Mike ja kocham tylko ciebie rozumiesz? Tylko ciebie, tylko i wyłącznie CIEBIE.
Na zawsze będę kochać tylko ciebie. I chcę z tobą spędzić resztę życia.
Ja ją tylko przytuliłem! Jej dziecko trafiło do szpitala, ponieważ zostawiła je w nagrzanym samochodzie!
I to ja je uratowałem, z jakimś innym mężczyzną , wybijając w nim szybę.
Musisz mi uwierzyć Mike! Musisz mi uwierzyć, ja nie mogę cię stracić!
Nie po takim czasie, nie znowu! - Chester krzyczał mi te słowa w twarz, prawie rozpłakując się przy tym na miejscu.
- Mike błagam cię.. - Wierzę mu...
Chyba zbyt pochopnie to podjąłem..
Jestem o niego zbyt zazdrosny.
Przytuliłem go.
On też się przytulił, wiem że w tym momencie poczuł się lepiej.
Jest mi głupio, bardzo głupio, jego twarz do połowy spuchneła.
Wyglądał strasznie , i to ja go tak użądziłem...
- Przepraszam.. - Powiedziałem z pokorą, a ten wtulił się do mnie jeszcze bardziej.
- Kocham cię Mike..
Cała sytuacja z Bradem wyjaśniła się bardzo szybko.
Wrócił do domu, jak dowiedział się o tym że Jessy jest w ciąży.
Furia Alice była bardzo widowiskowa, mimo że jest to nad wyraz bardzo spokojna kobieta, to myślałem że nas wszystkich wymorduje.
Wszystkie występy zostały przesunięte o miesiąc, co wzbudziło gniew u chłopaków mających drugą połówkę w domu..
Szedłem tak przez miasto, w kapturze na głowię, i skromnymi słuchawkami w uszach.
Poza dudniącą muzyką, nie słyszałem nic innego, to było tak piękne.
Nareszcie mogłem być sobą, wyjść sobie tak po prostu, i nie zostać rozpoznanym przez żadnego fana.
Idąc tak przed siebie, poczułem, jak ktoś bardzo mocno , dwoma chudymi dłońmi łapie mnie za ramię, i ciągnie za siebie.
Już miałem zareagować rykiem, ale zatkało mnie gdy praktycznie przed samą twarzą przejechał rozpędzony pociąg.
Nie mogąc odwrócić wzroku od rozpędzonego pojazdu, wyjąłem słuchawki z uszu, otwierając lekko usta.
- Wszystko w pożądku?
Odwróciłem wzrok na kobietę, która nadal trzymała mnie nerwowo za ramię.
Była to kobieta gdzieś mojego wzrostu, ciemno opalona z czekoladowymi oczami, zaś jej włosy sięgały za piersi.
Byla naprawdę śliczna, ale nie o tym mi teraz myśleć.
- Tak.. dziękuję.. - Powiedziałem, patrząc nadal na nią, a ona tylko kiwnęła głową, po czym wyminęła mnie przechodząc przez przejście
***
Przez najbliższe kilka godzin nie potrafiłem przestać mysleć o tej dziewczynie.
Co ją skłoniło żeby mnie pociągnąć? Przecież jak by nie to, to ja bym już dawno gryzł piach.
Sama myśl że mógłbym nie przeżyć, przechodzi mnie dreszcz.
Właśnie wyszedłem ze sklepu, chciałem kupić sobie i chlopakom jakieś zimne piwo, bo jest ponad 30 stopni, to chyba byśmy umarli w budynku.
W samym tym markecie mimo klimatyzacji, dało się zapocić, a kolejka kilometrowa, stałem w niej z pół godziny.
Postanowiłem wybrać krótrzą drogę , i skręciłem przez parking.
Ruchu na nim nie było zbyt wielkiego, bo stało tam z pięć samochodów, co na ten ruch w samym sklepie jest aż dziwne.
Zatrzymałem się zaniepokojony, przed zaparkowanym tam srebrnym Jepem.
Przymrużając oczy, zerknąłem do środka przez przednią szybę.
Podszedłem bliżej kładąc dłoń na maskę, i jeszcze szybciej ją zabierając.
Oparzyła mnie. Ten samochód jest strasznie nagrzany.
Znów zerknąłem przez przednią szybę.
Na tylnim siedzeniu siedziało może czteroletnie dziecko.
Wyglądało jak by spało, lecz miałem złe przeczucia.
Zapukałem palcem w szybę, by sprawdzić czy mnie słyszy.
Nie zareagowało. Trochę bardziej spanikowany, podszedłem do tylnich drzwi samochodu i zacząłem uderzać otwartymi dłońmi i szybę samochodu.
Po czym przyłożyłem je do szyby, wy zrobić sobię "Daszek"
Dziecko nadal było nieprzytomne.
Odwróciłem się w panice, oglądając się za ludźmi.
Jeden mężczyzna, właśnie pakował swoje zakupy do bagarznika swojego samochodu oddalonego o kilka metrów.
- Pomocy! W tym samochodzie jest dziecko! - Krzyknąłem do faceta, Który przyglądał mi się od dłuższego czasu kiedy uderzałem pięściami w szybe w samochodzie.
- Niech ktoś wezwię pogotowie! - Krzyknąłem , z całej siły napierdalając po drzwiach samochodu.
Mężczyzna którego dostrzedłem wcześniej podbiegł do mnie z łomem, i wywarzył szybę z przednich drzwi , by otworzyć samochód.
Pośpiesznie wszedłem do środka po małe dziecko, na jego małej , pulchniutkiej twarzyczce były małe kropelki potu.
Żal ściskał mi serce , na ten widok.
Na zewnątrz czekała już karetka.
Przekazałem dziecko w ręce sanitariusza.
- Boże, Tayler! - Krzyknęła Kobieta, złapana za ramiona przez jednoge ze świadków zdarzenia.
To byla ona. To była ta sama dziewczyna, która dziś uratowała mi życie.
Czyżby karma?
Jeden z sanitariuszy złapał mnie za ramię, i powiedział kilka słów typu "Dobrze że pan zareagował, dzięki temu dziecko przeżyje. "
Bardzo mnie to ucieszyło. Uratowałem komuś życie.
Lekarze uspokoili kobietę, która po jakimś czasie podeszła do mnie.
- Jak ja mam panu dziękować.. - Zapytała, przyglądając mi się z wdzięcznością i smutkiem.
- Uratowałaś mi dziś życie, to mi wystarczy.. - Powiedziałem cicho, patrząc kobiecie w oczy.
Brązowooka przytuliła się do mnie, ja także odwzajemniłem ten uścisk.
Musi jej być teraz ciężko, po tym jak jej dziecko trafiło do szpitala w takim stanie.
- Jestem Talinda..
- Chester.
Odsunęła się ode mnie, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Naprawdę strasznie ci za to dziękuję. - Dodała, po czym pobiegła do samochodu którym chłopiec miał odjechać.
Włożyłem ręce do kieszeni, jeszcze przez chwile podąrzając smutnym wzrokiem za odjeżdzającym ambulansem.
Sekunde później, stanął przede mną Phoenix , ze skrzyżowanymi rekami na piersi, i grymasem na twarzy.
- Masz przejebane. - Powiedział sucho.
***
Mike ~
- Czy ty zawsze muśisz wyjść na zdjęciu lepiej ode mnie? Czy ty to robisz złośliwie? - Zapytał żartem Dave, przeglądając galerię w telefonie.
- A co ja poradzę, taką mam urodę.. - Stwierdziłem skromnie zaczynając się śmiać.
- Kurwa, ale upał.. miejmy nadzieję że nie wykupili całego piwa z lodówki. - Stwierdził Farrell ścierając pot z czoła.
- Ej, czy to Chester? - Zapytał, a ja spojrzałem w miejsce gdzie pokazał przyjaciel.
Wokalista stał przy białym Jepie, na parkingu przy supermarkecie.
- No faktycznie to on.. - Stwierdziłem, nadal patrząc się w jego stronę.
W pewnym momencie wśród niewielkiego zbiorowiska ludzi, wyszła śliczna, wysoka brunetka, z którą przytulił się bez wahania.
Coś we mnie pękło na milion kawałków.
Chester ma inną.. Chester mnie zdradza..
Nie mogłem dłużej na to patrzeć, i już kompletnie ignorując towarzystwo Phoenixa , odwróciłem się na pięcie , i bardzo szybkim krokiem odeszłem.
Jak on wróci do hotelu to chyba go zamorduję, ja go poprostu zabiję..
Jak on mógł mi to zrobić? Jak mógł po tylu latach, po prostu mnie zdradzać?
No ale.. ona była śliczna, szczupła, wysoka.. była.. kobietą..
Może on potrzebował w końcu bliskości jakiejś kobiety..
Może po prostu już mnie nie potrzebował?
Po co bym mu miał być potrzebny..
***
Oparłem dłonie o blat w kuchni, miałem ochotę się kompletnie rozkleić.
- Kochanie.. - Usłyszałem za sobą, i napłynęła na mnie fala złości.
- Zostaw mnie.. - Warknąłem cicho, nie odwracają sie do chłopaka.
- Mike.. - Wyszeptał, podchodząc bliżej.
- IDŻ.STĄD. - Syknąłem bardziej pewnie, zaciskając dłonie w pięści.
- Mike proszę..
- WYPIERDALAJ CHESTER! NIE CHCĘ CIĘ NA OCZY WIDZIEĆ!
Krzyknąłem mu w twarz , patzrąc na niego nienawistnie.
- Mike to nieporozumienie... - Tłumaczył się.
- Nieporozumienie.. - Powturzyłem spokojnie , opuszczając wzrok.
Kolejna rzecz jaką zrobiłem nawet mnie zaskoczyła.
Odwinąłem się, i z całej siły uderzyłem Chestera z pięci w twarz.
Chłopak runął jak kłoda na ziemię, trzymając się rękami za głowę.
Dopeiro po dłuższej chwili doszło do mnie, do czego przed chwilą doszło.
- Kurwa, co ja zrobiłem.. - Szepnąłem do siebie klękanąc przy chłopaku.
- Chester.. - Powiedziałem z roztrzęsionym głosem.
W tym momencie już nie byłem na niego zły, teraz tylko się bałem że coś mu zrobiłem..
- Chazz.. - Szepnąłem, odsłaniając mu twarz.
- Nie bij mnie.. - Wymamrotał z grymasem, Powoli otwierając oczy, od razu odwracając wzrok na moją twarz.
- Przepraszam Chazz.. ja.. ja nie chciałem.. - Wybulkotałem, pomagając mu wstać.
Bennington, cały czas trzymał się za prawą stronę twarzy, przy czym ledwo trzyma się na nogach.
Znów do mnie wróciło to, z jakiego powodu omal go nie zabiłem.
- Mam ochotę cię zabić wiesz? - Powiedziałem chłodno, patrząc na chłopaka opierającego się o blat.
- Mike ja nic nie zrobiłem..
Rzuciłem mu ostatnie zabójcze spojrzenie, po czym wyszłem z pomieszczenia.
Rozumiem popełnić błąd, ale nienawidzę jak ktoś mnie okłamuję.
Nagle z wielką siłą zostałem przygwożdzony do ściany.
- Mike ja kocham tylko ciebie rozumiesz? Tylko ciebie, tylko i wyłącznie CIEBIE.
Na zawsze będę kochać tylko ciebie. I chcę z tobą spędzić resztę życia.
Ja ją tylko przytuliłem! Jej dziecko trafiło do szpitala, ponieważ zostawiła je w nagrzanym samochodzie!
I to ja je uratowałem, z jakimś innym mężczyzną , wybijając w nim szybę.
Musisz mi uwierzyć Mike! Musisz mi uwierzyć, ja nie mogę cię stracić!
Nie po takim czasie, nie znowu! - Chester krzyczał mi te słowa w twarz, prawie rozpłakując się przy tym na miejscu.
- Mike błagam cię.. - Wierzę mu...
Chyba zbyt pochopnie to podjąłem..
Jestem o niego zbyt zazdrosny.
Przytuliłem go.
On też się przytulił, wiem że w tym momencie poczuł się lepiej.
Jest mi głupio, bardzo głupio, jego twarz do połowy spuchneła.
Wyglądał strasznie , i to ja go tak użądziłem...
- Przepraszam.. - Powiedziałem z pokorą, a ten wtulił się do mnie jeszcze bardziej.
- Kocham cię Mike..
Dawno już nie było żadnej draki :P Taką Bennodę to ja lubię ^^ Ale mam pytanie... CZY TY CHCESZ IM ROZWALIĆ TRASĘ?! Najpierw Chester złamał nogę, potem Brad pojechał do domu, a teraz jeszcze Chesterowi spuchła twarz! (swoją drogą Mike nieźle przesadził i nie spodziewałabym się tego po nim XD) Zapewne nie będzie mógł śpiewać ;-; Ni dziwię się Alice, ze się tak wkurza :P I ta Talinda... Uwielbiam ją, ale nie w tym opowiadaniu, bo każda dziewczyna która wtrąca się między Mike'a a Chestera to dla mnie intruz... jak z resztą prawie każda, która się pojawia w opowiadaniu XD Ale rozdział na prawdę świetny! <3 Pisz szybko następny ^^ Weny życzę :*
OdpowiedzUsuń" I ta Talinda... Uwielbiam ją, ale nie w tym opowiadaniu, bo każda dziewczyna która wtrąca się między Mike'a a Chestera to dla mnie intruz... jak z resztą prawie każda, która się pojawia w opowiadaniu XD " EJ NO FAKTYCZNIE! Nie zauważyłam że jest to tak przewidywalne. :D
UsuńTo jest sarkazm? Bo nie zajarzyłam... głupia Wika XD
UsuńNie, nie, nie ! Absolutnie nie był to sarkazm.
UsuńZaczynam odnosić wrażenie że sie powtarzam, więc muszę coś wymyślić byście się nie nudzili :)
Aaaaaaa... ok, no trochę przewidywalne, ale i tak zajebiste w każdym calu *-*
Usuńjak ja uwielbiam twojego bloga *.* cudowne! Szczerze, nie spodziewałam się takiej reakcji Mike'a, w każdym razie coś się dzieje i oby tak dalej! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Moi czytelnicy są dla mnie najważniejsi i wasze komentarze też są dla mnie cenne. <3
UsuńO mój Boże, boski rozdział. Chłopaki pobili się i już jest znowu wszystko Okej. Haha, ale Mike ma siłę, biedny Chazy. Oni nie potrafią się na siebie długo złościć. Głupie nieporozumienie. Przecież Chester kocha Mike'a. Ale coś tam mówił, że jest "śliczna"? Nie, on nie może nawet tak myśleć! Po co tu ta cała Talinda? Kolejne babsko, które (mogę się złożyć) będzie się wpieprzać w związek Chestera i Mike'a.
OdpowiedzUsuńTalinda uratowała Chestera i coś czuję, że ona jeszcze się pojawi i nieźle namiesza. BŁAGAM OBY NIE.
No cóż, ja się zbieram. Pozdrawiam i życzę Ci weny :D
Jeśli znajdziesz chwilę czasu, wpadnij na mojego bloga. Niedawno opublikowałam One Shot'a o Bennodzie. Fajnie by było, gdybyś rzuciła okiem ;)
Chłopaki się pobili... raczej bym powiedziała że to był nokaut. ;D
UsuńPrawda, nawet bardzo go kocha, ale dlatego że ja lubię zawsze coś nakręcić, to wiedź że będzie się działo!
I właśnie wybieram się na twojego bloga! :D
Co ?! NIE,NIE,NIE,NIEEEEEE ! Tylko nie Talinda,no ja rozumiem,żę dziękowała Chesterowi...ale nie musiała rzucać się na jego szyje ! No japierdole :o. Nie ! Ona nie może rozwalić mi Bennody do cholery jasnej !
OdpowiedzUsuńChazzy jeeejku jak dobrze,że uratowałeś to dziecko :')
EEEEEEEJ a tak pozatym to Chazz powiedział,że Talinda jest... śliczna ? Stary powaliło cie ! Ty KOCHASZ SHINODE !
Nie,nie nie wpierdalaj mi tutaj Talindy bo sie powiesze :'c Mikey musi być z Chazzym. MUSI !!
Ja nie wiem co ja mam powiedzieć. ;D
UsuńJakich ja mam super czytelników ♥
Ej.. ty mi się tutaj nie wieszaj, wiesz że ja zawsze coś nakręcę. :(
No jak mam sie nie wieszac noooo ?!?! Mikey musi byc z Chesterem jasne ?! Wywal Talinde,zrob jej cos.Powieś,uduś,zamorduj !!!
UsuńNie mów tak! :D
UsuńPrzecież ona nic złego nie zrobiła. :)
Jak to nic złego nie zrobiła no ?! Rzuciła się na Chestera,który jest z Mike'iem ! Nie wolno jej tego robić !!!
OdpowiedzUsuńNie rzuciła się na niego, ona się tylko przytuliła. :)
UsuńNie broń jej :c. Nie wolno jej dotykac Chazza ! Chazza dotyka tylko Mikey.A ta cholera musi zniknąć.
UsuńHAHAHA. jak ja was kocham. ;D
UsuńMy ciebie tez <3
UsuńAle Talinda ma zniknąć raz na zawsze !