Nie ma to jak obudzić się przywiązanym do łóżka.
Tak, wszyscy by mnie tylko do czegoś przywiązywali.
Joe mnie uratował! Tak! Tak! Tak! Dobrze że w razie czego mogę na niego liczyć..
Po tak długim czasie bez snu, czuję się jak bym miał kilka promili.
Ale widzę, że Chestera to mało zainteresowało...
Patrząc na nadgarstki przywiązane do łóżka podniosłem jedną brew, po czym spojrzałem zaskoczony na Chestera siedzącego na mnie z puszką pitej śmietany a w drugiej ręce trzymał sos czekoladowy.
- A ty co ? Chcesz mnie zjeść ? - Zaśmiałem się , marszcząc czoło. Chłopak zasłonił mi oczy maską do spania, którą miałem wcześniej na głowie. - Nie interesuj się.. - Zaśmiał się. Usłyszałem dźwięk otwieranego wieczka z sosu czekoladowego, zaś po chwili poczułem jego zimno na torsie. - Ja pierdole, oszalałeś chyba. - Krzyknąłem uśmiechając się do siebie. - Ojej, pobrudziłeś się... zaraz to zliżę - nie zdążyłem zareagować, bo tylko chwilę później poczułem jego język na moim brzuchu, zmierzający w górę. Parsknąłem śmiechem wijąc się pod nim jak wąż, ale to i tak nie dawało większych rezultatów. Chłopak położył się i zaczął lizać mnie po karku, próbowałem mimowolnie uciekać przed jego językiem, ale tak się nie dało. Chester całował mnie namiętnie po szyi, a ja się tym jarałem jak jakaś 16 latka, przy swoim pierwszym razie. Ale.. za każdym razem się tak bardzo jaram. Znowu zszedł niżej na mój brzuch, dłońmi podążał wzdłuż drogi, którą pokonywał jego język, bardzo mnie przy tym łaskocząc, czy on nawet teraz musi być wredny? Skubany, mam ochotę go zabić. Kolejną porcje syropu czekoladowego, wylał mi na twarz, tak, teraz to miałem dopiero ochotę go zabić, ale przeszło mi po chwili, kiedy postanowił zlizać mi ją z brody, i wyssać podczas namiętnego pocałunku z ust. Pocałunek ten trwał bardzo długo, a mi, bardzo się podobał, i chyba Chester to zauważył, po zmianie w moich spodniach. Jak jego dłonie zaczęły delikatnie jeździć po bokach mojego torsu, mój oddech stał się intensywniejszy, ale nie wiem, czy to zasługa łaskotek, czy raczej podniecenia.
Tak.. ta noc była.. nie zapomniana, po prostu nie mam słów...Nie mam słów.
Obudziłem się, Chester, bezlitosna istota, pozostawiła mnie w takim samym stanie w jakim byłem jeszcze w nocy, a sam się ulotnił. Zły człowiek.. jak można się tak znęcać nad biednym Mike'em...
Usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. - O... Cześć Mike.. - Głos, zdecydowanie należy do Rob'a.. u kogo ja kurwa jestem w domu, że Rob tutaj przychodzi?
Aha... Nasz pokój z Chesterem w studio. Pomyśleliśmy o nim, na wypadek pracowania do nocy, by nie jechać zmęczonym do domu, tylko zaraz iść i się położyć.
- Widzę, że fajnie się bawiliście z Chester'em. - Chłopak usiadł obok mnie, chichocząc pod nosem. - Rozwiążesz mnie ej ?
- Nie.. Jak by Chaz chciał cię rozwiązać, to by to zrobił nie ?- Przejechał mi dłonią bo brzuchu, a ja pisknąłem, uciekając przed jego palcami. Rob wybuchnął śmiechem spadając przy tym z łóżka. - Nie rób mi tak... - ładnie poprosiłem , uśmiechając się do siebie.
Kilka minut temu Rob wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samego, zjeb.. nawet nie chciał mnie odwiązać... dobrze że mój kochany ex, nie wykorzystał tego by mnie zgwałcić... Boże, nawet nie chcę o tym myśleć.
Znowu usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Kto tym razem?
- Już nie śpisz? - Chester położył się na mnie, na co zareagowałem śmiechem. - Zejdź ze mnie, ważysz tyle co ciężarówka...- Chłopak wstał składając mi krótki pocałunek. - Rozkujesz mnie? - Zapytałem nieśmiało. - A czemu? śpieszy ci się gdzieś? - Zapytał ironicznie Chester. - Mam zawiązane oczy, więc nie iem która jest godzina... -Chłopak zdjął mi maskę z oczu, uśmiechając się przy tym do mnie, po czym wyprostował się, i zapinając spinkę w rękawie koszuli, spojrzał na zegarek. - 11.45. a cooo ? - Zapytał uśmiechając się nadal. - Boże Chester, my mamy być w studio za 15 minut, a ja jeszcze nie wziąłem prysznica, ani się nie przebrałem...
- Po co masz iść brać prysznic. i się przebierać ? Tak idź. - powiedział kpiąco, wybuchając śmiechem.
- Tak, w kajdankach od razu.
- Noo... Tak seksownie. - Zachichotał, zapinając ostatnie guziki w koszuli. - Rozkujesz mnie? No proszę... - Chłopak przeszedł za mnie, opierając się o krawędź łóżka nad moją głową. Bacznie go obserwowałem, próbując zgadnąć jego myśli. Po chwili wybucha śmiechem , a ja zdekoncentrowany patrzę na niego jak na idiotę. - Boisz się mnie Mike ?
- Nie, czemu ? - Moją twarz oblał rumieniec.
- No nie wiem.. bo patrzysz na mnie, jak bym miał cię zjeść. - Zaśmiał się, patrząc mi w oczy.
- Zjeść.. to ty mnie chciałeś, kilka godzin temu. - Chłopak wybuchnął śmiechem , po czym zaczął majstrować coś przy kajdankach. - Dlaczego się mnie boisz? - Zapytał, nie przerywając wcześniej zaczętej czynności. - Nie boję się... - wyszeptałem, chłopak rozkuł mnie i usiadł obok na łóżku. - Czyżby ? Pamiętasz że nie umiesz kłamać ?
- Chyba każdy spina się trochę, jak nie może się ruszać, i nie zna zamiarów osoby obok..
- Przecież ja bym ci nic nie zrobił... - Powiedział smutno. - Przecież wiem...- Pocałowałem go w policzek i w pośpiechu poszedłem do łazienki, umyć się, i przebrać.
Podczas golenia, byłem tak zamyślony że zgoliłem cały wąs, i prawie całą bródkę.
W rozczochranych, świeżo umytych włosach wyglądam jak w teledysku do Papercut.
Cóż za zmiana. Chyba zacznę tak chodzić.
czekam na więcej :>
OdpowiedzUsuńhahahahahhahaha :D
OdpowiedzUsuńrozbraja mnie twoja wyobraźnia :D :D :*
i kocham twój blog :* :D :D :D
i weny życzę :D ;D
Hahahah kocham sos czekoladowy i bitą śmietanę, a jeszcze z dodatkiem Mike'a (tylko proszę bez skojarzeń) byłoby super :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
I o taką Bennodę mi chodziło :) Piękny rozdział czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuń