Siedzę sobie w tym pieprzonym pokoju.
Przywiązany do tego pieprzonego krzesła.
Patrząc na tą pieprzoną ścianę przede mną.
Usłyszałem za sobą kroki.
Ktoś złapał mnie za głowę i przechylił ją maksymalnie w prawo.
- o do dia... - i nagle poczułem przeszywająco bolesne ukłucie w szyję.
Ból był tak silny że pojawiły mi się mroczki przed oczyma.
Oblał mnie zimny pot, i zrobiło mi się słabo.
Gdy już było "OK" spostrzegłem przed sobą dziewczynę. Chelsea.
- Co to było ? Zatrułaś mnie czymś ? Nie chcę umierać... - dziewczyna wyjęła chusteczkę i wytarła mi twarz. - Spokojnie Michael... to serum prawdy, chociaż i tak nie wierzysz w takie rzeczy...
- Serum prawdy ? Przecież ja nie umiem kłamać... - Stałem, nie wiem kiedy Cali mnie rozwiązała, kiedy wstałem, po prostu nagle zorientowałem się że stoję. Dziewczyna złapała mnie za ramię i wyszła ze mną na zewnątrz. - Gdzie idziemy ? - Zapytałem zdezorientowany, nie potrafiłem myśleć, ja po prostu przyswajałem informację, i odpowiadałem na pytania. To nie w moim stylu. Czemu ja z nią w ogóle rozmawiam ? - Idziemy na spacer Mike.
- Co mi jest ? - zapytałem po chwili.
- A więc... Serum prawdy używane jest najczęściej na przesłuchaniach, lub w gorszych przypadkach w psychologii... pod jego wpływem badani są nieświadomi tego co robią, a nawet jeśli już są świadomi, to nie robią tego z premedytacją.
- Wiec co ja mam z tym wspólnego ?
- Możesz mi coś powiedzieć o Chesterze ? - Zamilkłem, nie chcę jej o nim opowiadać, co ją to obchodzi, ale coś zmusza mnie do odpowiedzi na to pytanie. - Chester nie miał łatwego dzieciństwa, jak chodził jeszcze do podstawówki był molestowany przez człowieka którego boi się zdemaskować, późniejsze problemy miał już w szkole średniej, jego rówieśnicy bili go za to że ubierał się inaczej, zachowywał się inaczej.. że był inny. Raz pomogliśmy mu w trakcie bójki ze starszym kolegom. ( Ja i Mr.Hahn ) i tak się poznaliśmy, tak się okazało że byliśmy z jednej szkoły więc trzymaliśmy się razem. Raz usłyszałem jak śpiewa , i zaproponowałem mu współpracę z Xero, ale szybko zmieniło się to na Linkin Park. Zaczęło się od występów w szkole, i trwa do teraz ... do między narodowych koncertów, z dnia na dzień z popychadła zamienił się w szanowanego wokalistę, z przerażającym głosem.... - zatrzymałem się przed molo, dziewczyna też się zatrzymała spoglądając na mnie wyczekującym spojrzeniem. - Co się stało Mike ?
- Boję się jezior...
- Spokojnie, chodź... - jak na żądanie ruszyłem za nią na molo.
- Co myślisz o śmierci Mike ?
- Śmierć to jedno wydarzenie kończące wszystkie inne...
- a jeśli ci powiem że dzisiaj umrzesz ? - spojrzałem na nią smutno.
- Jak to dzisiaj ?
- Zamknij oczy... - zrobiłem to. - Zabijesz mnie ?
- Przepraszam.
a potem już spadłem.
spadłem do tego lodowatego jeziora.
spadając na dno pamiętałem te słowa.
" Zamknij oczy "
a więc dobrze, nie otworzę ich więcej.
Tylko za co ona chce mojej śmierci ?
Taylor... nie zobaczę jej uśmiechniętej twarzyczki w jej najważniejszej chwili w życiu.
Tak właśnie, chodzi mi o ślub.
Brad mówił mi że zamierza się jej oświadczyć.
Nie wydamy nowej płyty, chyba że zrobią to beze mnie.
Kocham życie , ale wszystko ma swój koniec...
Nie zobaczę już uśmiechającego się Rob'a na mój widok.
Nie zobaczę Chestera....
Przez myśl przechodzi mi "Waiting for the end"
Mogę umierać, umieram... Umarłem... nie żyję.....
Waiting for the end to come
Wishing I had strength to stand
This is not what I had planned
It's out of my control
Flying at the speed of light
Thoughts were spinning in my head
So many things were left unsaid
It's hard to let you go....
* * *
a tego to się chyba nikt nie spodziewał oooo.... :<
wkrótce miło was zaskoczę. <3
Osoby które nie tolerują opowiadań o związkach homoseksualnych grzecznie prosimy o opuszczenie tego bloga, wszystkie obraźliwe komentarze zostaną bezzwłocznie usuwane, dziękuję. ^^
sobota, 21 września 2013
środa, 18 września 2013
Część 25.
- Boże, jaki wstyd...
Powiedział pod nosem chłopak , chowając twarz w dłonie.
- Chester... jesteśmy przyjaciółmi, ty nie masz czego się wstydzić...
- Ten człowiek... To wszystko o czym czytałem w pamiętniku... To wszystko mi się śniło....
Pot spłynął mu z czoła , wzdychał zasłaniając sobie usta dłonią.
- Ten pokój który mi pokazałeś... byłem w nim, byłem taki malutki...
Przetarł twarz dłoniom.
- Ten sen... on prześladuje mnie już od tylu dni. I za każdym razem tak boje się tego człowieka ! Jak go kiedyś spotkam to....
Zamilkł patrząc na ścianę przed nami.
- To co zrobię... przecież go nie pobiję... przeczuwam że , nie widziałbym co zrobić...
- Kim on jest ?
Zapytałem patrząc na niego, chłopak wstał z ziemi i podszedł do ogromnego okna.
- Nie znam go... - wstałem i podszedłem do niego , po czym stanąłem za nim.
- Pewna część mnie , chce go odszukać i zniszczyć.. - Objąłem go w pasie i oparłem brodę o jego ramię, w tym momencie przestał mówić i nabrał głęboko powietrza, podniosłem jedną brew , nic nie mówiąc.
- A druga, ta silniejsza część mnie, chcę o nim zapomnieć, i żyć nadzieją że nigdy go nie spotkam...
Dziwna sytuacja, Budzę się na siedząco, miejscówki w ogóle nie poznaję, gdzie ja jestem ?
Pewnie Chaz, znowu coś wymyślił.
Moje kończyny zostały ambitnie przywiązane do krzesła, a usta są zaklejone taśmą.
CO TO MA BYĆ.
Chce mnie przestraszyć ?
Nagle dochodzi do mnie trzask otwierających się drzwi.
Za plecami słyszę pukanie obcasów.
ZARAZ CO ?
OBCASÓW ?
TO NIE CHESTER !
Obejrzałem się w bok, i ujrzałem kobietę której , nie miałem ochoty oglądać przez resztę życia. - Dzien dobry Michael. - powiedziała Chelsea siadając naprzeciwko mnie.
- Mam nadzieję że wygodnie spałeś, bo to prawdopodobnie twoja ostatnia noc w życiu.
Oblał mnie zimny pot na na twarzy malowało się przerażenie.
Dziewczyna Uśmiechnęła się z satysfakcją , i popatrzyła mi w oczy.
Kpi sobie ze mnie. Pierdolona szmata. Zerwała mi taśmę z ust.
Chciałem krzyczeć, i to nie dlatego że poczułem się jak by mi właśnie zdepilowała wąsa.
- Chazzy pożałuje że zostawił mnie dla bezwartościowego pedała.
- GDZIE JEST CHESTER ?!?
Dziewczyna tylko wstała , zachichotała i opuściła pomieszczenie. - Jebana dziwka... - wbiłem wzrok w ziemię.
Chazzy pożałuje że zostawił mnie dla bezwartościowego pedała
Boję się o niego... teraz ma rozjebaną psychikę przez te sny, i jeszcze to ?
Zrobiłbym tak wiele... Wszystko...
By był szczęśliwy...
By był bezpieczny...
Eh... Chester....
* * *
DNO,DNO,DNO I 100 METRÓW MUŁU...
NIE DOŚĆ ŻE KRÓTKIE, TO JESZCZE BEZNADZIEJNE.
MASAKRA, WYBACZCIE...
Powiedział pod nosem chłopak , chowając twarz w dłonie.
- Chester... jesteśmy przyjaciółmi, ty nie masz czego się wstydzić...
- Ten człowiek... To wszystko o czym czytałem w pamiętniku... To wszystko mi się śniło....
Pot spłynął mu z czoła , wzdychał zasłaniając sobie usta dłonią.
- Ten pokój który mi pokazałeś... byłem w nim, byłem taki malutki...
Przetarł twarz dłoniom.
- Ten sen... on prześladuje mnie już od tylu dni. I za każdym razem tak boje się tego człowieka ! Jak go kiedyś spotkam to....
Zamilkł patrząc na ścianę przed nami.
- To co zrobię... przecież go nie pobiję... przeczuwam że , nie widziałbym co zrobić...
- Kim on jest ?
Zapytałem patrząc na niego, chłopak wstał z ziemi i podszedł do ogromnego okna.
- Nie znam go... - wstałem i podszedłem do niego , po czym stanąłem za nim.
- Pewna część mnie , chce go odszukać i zniszczyć.. - Objąłem go w pasie i oparłem brodę o jego ramię, w tym momencie przestał mówić i nabrał głęboko powietrza, podniosłem jedną brew , nic nie mówiąc.
- A druga, ta silniejsza część mnie, chcę o nim zapomnieć, i żyć nadzieją że nigdy go nie spotkam...
Dziwna sytuacja, Budzę się na siedząco, miejscówki w ogóle nie poznaję, gdzie ja jestem ?
Pewnie Chaz, znowu coś wymyślił.
Moje kończyny zostały ambitnie przywiązane do krzesła, a usta są zaklejone taśmą.
CO TO MA BYĆ.
Chce mnie przestraszyć ?
Nagle dochodzi do mnie trzask otwierających się drzwi.
Za plecami słyszę pukanie obcasów.
ZARAZ CO ?
OBCASÓW ?
TO NIE CHESTER !
Obejrzałem się w bok, i ujrzałem kobietę której , nie miałem ochoty oglądać przez resztę życia. - Dzien dobry Michael. - powiedziała Chelsea siadając naprzeciwko mnie.
- Mam nadzieję że wygodnie spałeś, bo to prawdopodobnie twoja ostatnia noc w życiu.
Oblał mnie zimny pot na na twarzy malowało się przerażenie.
Dziewczyna Uśmiechnęła się z satysfakcją , i popatrzyła mi w oczy.
Kpi sobie ze mnie. Pierdolona szmata. Zerwała mi taśmę z ust.
Chciałem krzyczeć, i to nie dlatego że poczułem się jak by mi właśnie zdepilowała wąsa.
- Chazzy pożałuje że zostawił mnie dla bezwartościowego pedała.
- GDZIE JEST CHESTER ?!?
Dziewczyna tylko wstała , zachichotała i opuściła pomieszczenie. - Jebana dziwka... - wbiłem wzrok w ziemię.
Chazzy pożałuje że zostawił mnie dla bezwartościowego pedała
Boję się o niego... teraz ma rozjebaną psychikę przez te sny, i jeszcze to ?
Zrobiłbym tak wiele... Wszystko...
By był szczęśliwy...
By był bezpieczny...
Eh... Chester....
* * *
DNO,DNO,DNO I 100 METRÓW MUŁU...
NIE DOŚĆ ŻE KRÓTKIE, TO JESZCZE BEZNADZIEJNE.
MASAKRA, WYBACZCIE...
poniedziałek, 16 września 2013
Część 24.
Leżę sobie na kanapę patrząc w stronę barku przy którym stoją Chester i Joe robiąc zawody kto szybciej zje burgera. Nagle poczułem na plecach ogromny ciężar. - Dave, hipopotamie , złaś ze mnie ! - wykrzyczałem przez resztki powietrza. - Nie, zająłeś całą kanapę.
- No to zejdę, ale musisz mnie puścić.
- Za późno, teraz mi wygodnie. - Wzdycham i schowałem głowę w poduszkę. - Co ? Zdechłeś tam ? - Zaczął mnie dźgać palcem. - Halo , żyjesz ? - Zachichotałem cicho, na co on zareagował głośnym wybuchem śmiechu. - Z czego ty się śmiejesz ?
- To łaskocze. - Powiedziałem, szczerząc się na cały ryj. - Serio ? Ja cię tylko dźgam. - Po czym znowu dźgnął mnie w żebra a ja wybuchnąłem śmiechem chowając głowę w poduszkę, nie da się ukryć że Dave też się uśmiał, i to chyba bardziej ode mnie. Znowu zaczął mnie dźgać - Bezduszna istoto, zejdź i przestań mnie torturować ! - Wykrzyczałem przez śmiech. Chester podszedł do kanapy i popatrzał na nas. - Te, Dlaczego go gwałcisz ?... tak beze mnie ? No byś się wstydził ! - Spojrzeliśmy obaj na Chaza z miną " WTF " - Co... - i w tym momencie zrzuciłem z niebie Dave'a i runął hukiem na ziemię, a ja spojrzałem na niego wybuchając śmiechem, leżał na dywanie na plecach, patrząc na mnie z ukosa. - Nie będziesz się już nade mną znęcać ! - powiedziałem uśmiechając się szeroko. - Jak bym chciał się nad tobą znęcać, to by ci się nie udało mnie zrzucić z tej kanapy.
- Ta jasne. - Zakpiłem , obracając się na plecy. - A co nie wierzysz ? - Zapytał, podnosząc się z ziemi, a ja wyciągnąłem ręce w jego stronę by jak by co móc go odepchnąć. - Dobrze, wierze ci, wiesze ! - Zachichotał , i spojrzał w stronę reszty - Robimy nockę u mnie ?
- Piżama Party ? - zaśmiał się Joe, klikający coś w laptopie. - no,żebyś wiedział.
- Ja nie mogę, sory.. - Powiedział Rob i wyszedł ze studia, wszyscy wymienili się spojrzeniami, po czym pobiegłem za nim na korytarz. - Rob... Dlaczego nie możesz ? To ma coś wspólnego ze mną ? - Oparłem się o ścianę i spojrzałem mu w oczy. - Nie Mikey.. - Powiedział , opierając dłonie o ścianę , pomiędzy mną. - Jadę do rodziny na kilka tygodni. Będziesz miał więcej czasu dla Chestera jak mnie nie będzie.
- Co ? O czym ty mówisz ?
- Widzę jak na siebie patrzycie, pasujecie do siebie jak nikt... uważam że nie pożałujesz jak znowu będziecie razem. - I w tym momencie spojrzał mi w oczy, pierwszy raz w ciągu tej rozmowy, miał tak smutne spojrzenie , że aż ukuło mnie w serce na ten widok.
Wziąłem jego twarz w dłonie i spojrzałem mu głęboko w oczy. - Pamiętaj że cię kocham...
- Nigdy nie zapomnę.
Wchodząc do pokoju Phoenix'a, usiadłem pomiędzy nim a Chazem na łóżku - Gdzie reszta ? - Chłopaki spojrzeli na mnie. - Joe pomaga koledze w remoncie, Rob wyjechał, a Brad jest na wakacjach z Taylor. - Odpowiedział Dave i dźgnął mnie w bok , po czym schowałem tułów w ramionach. - Zostaw że mnie !
- No ale ty tak fajnie reagujesz. - Zaśmiał się i spojrzał na mnie szczenięcym wzrokiem. - Nie działają na mnie te twoje, piękne , zielone , chcące wyssać moją dusze oczy ! - Razem z Chesterem wybuchli śmiechem. - Chcące wyssać duszę.. - wyśmiał mnie i spojrzał na Dave'a i puścił mu oczko. Mam - złe - przeczucia... I miałem rację. - Atak ! - wykrzyczeli w tym samym czasie i się na mnie rzucili. - No dajcie spokój ! - Kopnąłem Dave'a a ten wylądował na ziemi. - Dobra.. - Chester usiadł mi na Biodrach , i łapiąc mnie za nadgarstki , przygwoździł do łóżka. - Panie Shinoda, jest pan dzisiaj wyjątkowo nadpobudliwy. - Spojrzałem mu w oczy marszcząc czoło. - Weźcie mnie nie łaskoczcie... proszę...
- Ja nie mogę, przecież ci obiecałem. Ale... - Odwrócił głowę do Dave'a który już wstał z ziemi przyglądając się nam z cwanym uśmieszkiem, znowu spojrzał w moją stronę. - Nie było mowy, że nie mogę cię przetrzymać.
- Nie, Chaz proszę cię. - Chłopak znowu odwrócił się do Dave'a , który wzruszył ramionami , i znowu na mnie. - A co będę z tego miał ? - Uśmiechnął się cwanie, i zrobił trik w brwiami. - Co zechcesz.. - Chester puścił moje nadgarstki i pozwolił mi się podnieść, ale nie fatygował się by ze mnie zejść, więc jak usiadłem , miałem jego twarz przed swoją twarzą. - Więc chcę buziaka. - Zaśmiał się, po czym ja poczyniłem to samo. - Do usług, panie. - Po tym, zbliżyłem się jeszcze bardziej, i pocałowałem go, Dave usiadł obok nas smutny, więc po skończeniu pocałunku postanowiłem się tym zająć.
- Co się stało Dejwi ?
- Wy tu macie atrakcję, a ja tak.. Forever Alone... - Wszyscy wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
Środek nocy, nie mogę spać, ja i Chaz śpimy razem w pokoju Dave'a a ten zaś poszedł na kanapę do salonu, mimo że zmieścił by się tutaj z nami, ale strzelam że spanie z gejem i biseksualistą może się źle skończyć, więc wybrał jednak kanapę. Szalony.
Nagle Chaz zaczął się niespokojnie rzucać. - Nie ! Zostaw mnie ! - Krzyczał , jego głos odbijał się od ścian pomieszczenia , złapałem go za za ramię. - Chester.. - powiedziałem głośno, aby go wybudzić, udało mi się ale nie liczyłem na taki skutek, chłopak wystraszył się mnie i w panice wyskoczył z łóżka upadając na ziemię i leżąc na niej w objęciach morfeusza. - Chester ? - Powiedziałem szeptem , klękając przy nim, on zaś schował głowę w dłoniach . - nie dotykaj mnie,proszę, odejdź !
- No to zejdę, ale musisz mnie puścić.
- Za późno, teraz mi wygodnie. - Wzdycham i schowałem głowę w poduszkę. - Co ? Zdechłeś tam ? - Zaczął mnie dźgać palcem. - Halo , żyjesz ? - Zachichotałem cicho, na co on zareagował głośnym wybuchem śmiechu. - Z czego ty się śmiejesz ?
- To łaskocze. - Powiedziałem, szczerząc się na cały ryj. - Serio ? Ja cię tylko dźgam. - Po czym znowu dźgnął mnie w żebra a ja wybuchnąłem śmiechem chowając głowę w poduszkę, nie da się ukryć że Dave też się uśmiał, i to chyba bardziej ode mnie. Znowu zaczął mnie dźgać - Bezduszna istoto, zejdź i przestań mnie torturować ! - Wykrzyczałem przez śmiech. Chester podszedł do kanapy i popatrzał na nas. - Te, Dlaczego go gwałcisz ?... tak beze mnie ? No byś się wstydził ! - Spojrzeliśmy obaj na Chaza z miną " WTF " - Co... - i w tym momencie zrzuciłem z niebie Dave'a i runął hukiem na ziemię, a ja spojrzałem na niego wybuchając śmiechem, leżał na dywanie na plecach, patrząc na mnie z ukosa. - Nie będziesz się już nade mną znęcać ! - powiedziałem uśmiechając się szeroko. - Jak bym chciał się nad tobą znęcać, to by ci się nie udało mnie zrzucić z tej kanapy.
- Ta jasne. - Zakpiłem , obracając się na plecy. - A co nie wierzysz ? - Zapytał, podnosząc się z ziemi, a ja wyciągnąłem ręce w jego stronę by jak by co móc go odepchnąć. - Dobrze, wierze ci, wiesze ! - Zachichotał , i spojrzał w stronę reszty - Robimy nockę u mnie ?
- Piżama Party ? - zaśmiał się Joe, klikający coś w laptopie. - no,żebyś wiedział.
- Ja nie mogę, sory.. - Powiedział Rob i wyszedł ze studia, wszyscy wymienili się spojrzeniami, po czym pobiegłem za nim na korytarz. - Rob... Dlaczego nie możesz ? To ma coś wspólnego ze mną ? - Oparłem się o ścianę i spojrzałem mu w oczy. - Nie Mikey.. - Powiedział , opierając dłonie o ścianę , pomiędzy mną. - Jadę do rodziny na kilka tygodni. Będziesz miał więcej czasu dla Chestera jak mnie nie będzie.
- Co ? O czym ty mówisz ?
- Widzę jak na siebie patrzycie, pasujecie do siebie jak nikt... uważam że nie pożałujesz jak znowu będziecie razem. - I w tym momencie spojrzał mi w oczy, pierwszy raz w ciągu tej rozmowy, miał tak smutne spojrzenie , że aż ukuło mnie w serce na ten widok.
Wziąłem jego twarz w dłonie i spojrzałem mu głęboko w oczy. - Pamiętaj że cię kocham...
- Nigdy nie zapomnę.
Wchodząc do pokoju Phoenix'a, usiadłem pomiędzy nim a Chazem na łóżku - Gdzie reszta ? - Chłopaki spojrzeli na mnie. - Joe pomaga koledze w remoncie, Rob wyjechał, a Brad jest na wakacjach z Taylor. - Odpowiedział Dave i dźgnął mnie w bok , po czym schowałem tułów w ramionach. - Zostaw że mnie !
- No ale ty tak fajnie reagujesz. - Zaśmiał się i spojrzał na mnie szczenięcym wzrokiem. - Nie działają na mnie te twoje, piękne , zielone , chcące wyssać moją dusze oczy ! - Razem z Chesterem wybuchli śmiechem. - Chcące wyssać duszę.. - wyśmiał mnie i spojrzał na Dave'a i puścił mu oczko. Mam - złe - przeczucia... I miałem rację. - Atak ! - wykrzyczeli w tym samym czasie i się na mnie rzucili. - No dajcie spokój ! - Kopnąłem Dave'a a ten wylądował na ziemi. - Dobra.. - Chester usiadł mi na Biodrach , i łapiąc mnie za nadgarstki , przygwoździł do łóżka. - Panie Shinoda, jest pan dzisiaj wyjątkowo nadpobudliwy. - Spojrzałem mu w oczy marszcząc czoło. - Weźcie mnie nie łaskoczcie... proszę...
- Ja nie mogę, przecież ci obiecałem. Ale... - Odwrócił głowę do Dave'a który już wstał z ziemi przyglądając się nam z cwanym uśmieszkiem, znowu spojrzał w moją stronę. - Nie było mowy, że nie mogę cię przetrzymać.
- Nie, Chaz proszę cię. - Chłopak znowu odwrócił się do Dave'a , który wzruszył ramionami , i znowu na mnie. - A co będę z tego miał ? - Uśmiechnął się cwanie, i zrobił trik w brwiami. - Co zechcesz.. - Chester puścił moje nadgarstki i pozwolił mi się podnieść, ale nie fatygował się by ze mnie zejść, więc jak usiadłem , miałem jego twarz przed swoją twarzą. - Więc chcę buziaka. - Zaśmiał się, po czym ja poczyniłem to samo. - Do usług, panie. - Po tym, zbliżyłem się jeszcze bardziej, i pocałowałem go, Dave usiadł obok nas smutny, więc po skończeniu pocałunku postanowiłem się tym zająć.
- Co się stało Dejwi ?
- Wy tu macie atrakcję, a ja tak.. Forever Alone... - Wszyscy wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
Środek nocy, nie mogę spać, ja i Chaz śpimy razem w pokoju Dave'a a ten zaś poszedł na kanapę do salonu, mimo że zmieścił by się tutaj z nami, ale strzelam że spanie z gejem i biseksualistą może się źle skończyć, więc wybrał jednak kanapę. Szalony.
Nagle Chaz zaczął się niespokojnie rzucać. - Nie ! Zostaw mnie ! - Krzyczał , jego głos odbijał się od ścian pomieszczenia , złapałem go za za ramię. - Chester.. - powiedziałem głośno, aby go wybudzić, udało mi się ale nie liczyłem na taki skutek, chłopak wystraszył się mnie i w panice wyskoczył z łóżka upadając na ziemię i leżąc na niej w objęciach morfeusza. - Chester ? - Powiedziałem szeptem , klękając przy nim, on zaś schował głowę w dłoniach . - nie dotykaj mnie,proszę, odejdź !
niedziela, 15 września 2013
Część 23.
22.38.
Te jedno miejsce, tyle pięknych wspomnień.
Stojąc na krawędzi , przepaści mierzącej tak wiele, patrzę w dół, mimo tego jak boję się wysokości, dostrzegam piękno tego miejsca. Strach przejął górę, muszę się cofnąć. Przymykając oczy zrobiłem 3 kroki w tył. - Przeraziłeś się wysokości. - Postać wyłoniła się z ciemności i stanęła naprzeciwko mnie. Chester. - Piękna noc prawda ? - Powiedział uśmiechając się do mnie. - Co ty wyprawiasz Chester ?
- Piękna noc by umrzeć... - Wyszeptał i popatrzał w przepaść , Wszedł na jakąś nieubezpieczoną, i starą część rusztowania, o której zapewne już nikt nie pamięta, tu nikt nie chodzi, tu nie wolno przebywać, ale... to chyba jedyny przepis który notorycznie łamię. Chłopak poszedł na jej koniec i odwrócił się w moją stronę. - Chester wracaj tu ! - Krzyknąłem za nim i podbiegłem do rusztowania, ale nie potrafiłem na nie wejść. - Proszę, chodź tutaj.. - Wyszeptałem , wyciągając drżącą rękę w jego stronę. - Przyjdź tu po mnie. - Wzdrygnąłem się.Czy mogę nic zrobić ? Mogę, mogę tam po niego iść, Wydaje się to takie proste.
Może to i jest proste, ale nie dla kogoś z lękiem wysokości.
Doszedłem do wniosku, że ja nie wiem czego się nie boję. No chyba tylko pająków...
Przełamałem się , i ruszyłem w jego stronę, a co jak źle postawię nogę i spadnę ? Spojrzałem w dół, nie Michael , nie patrz w dół. Za późno. Stanąłem jak wryty , i co teraz ? Ani w te, ani we wte , zamurowało mnie, płytki oddech daje się we znaki. Jeden oddech, drugi, nie myśl o tej wysokości , trzeci oddech, czwarty, piąty... Otworzyłem oczy, i podniosłem wzrok, na chłopaka stojącego 2 metry przede mną, pierdolone 2 metry, które dłużą mi się bez końca. Jestem przed nim, zaraz obok niego. Złapałem go za rękę i spojrzałem mu w oczy. - Chester, wracajmy.
- Czego ty się boisz Mike ? - Zapomniałem jak to jest, kiedy jesteś dla kogoś przejrzysty jak łza.
- O ciebie Chester, wracajmy.
- Nieprawda. Nie boisz się o mnie, tylko o siebie. - puścił moją dłoń i przyjrzał mi się. - Co ? Boisz się że spadniesz ? To raczej nie możliwe jeśli się nie wychylisz, a więc.. - Przytuliłem się do niego . - Masz rację, boję się że spadnę, chodźmy stąd... proszę cię !
Otworzyłem oczy, noc, nade mną gwiazdy , gdzie ja kurwa jestem ? Odwróciłem głowę, i zobaczyłem siedzącego obok Chestera palącego fajkę. Usiadłem i spojrzałem na niego pytająco. - Nie ważne... - Odpowiedział wypuszczając dym z ust. - Dlaczego wróciłeś do Narkotyków ?
- Boże, jakie pytanie, czemu nie zostawiłem ci na tym rusztowaniu... - Spojrzałem na niego pytająco z delikatnym przerażeniem. - I tak bym cię tam nie zostawił , spoko... - Zaciągnął się. - Musiałem się jakoś odstresować... Jak ty byś się czół gdyby osoba dla której jesteś w stanie znieść największe okropności, odchodzi od ciebie dla kogoś innego.? - I jak powinienem się teraz poczuć ? Urażony ? Zdenerwowany ? Powinienem mu najebać w ryj, zacząć krzyczeć ? - A kto tu mnie pierwszy zostawił dla jakiejś dziuni z zajęć muzycznych ? - Chłopak zamilkł , wpatrując się w niebo. Do dłuższej chwili ciszy spojrzał na mnie. - To był największy błąd mojego życia Mike. A ty nie popełniasz błędów ? Co ja mam zrobić żebyś mi wybaczył ? - Oczy zaczynają mu się świecić. - No co mam zrobić ? Skoro już mnie nie kochasz to czemu nie pozwalasz mi tego skończyć ?
- A KTO POWIEDZIAŁ ŻE JUŻ CIE NIE KOCHAM !? - Chłopak po raz kolejny zamilkł, nigdy na niego nie krzyczałem, nawet nie podnosiłem głosu, zawsze wszystkie sprawy załatwiam spokojnie, no ale jak ? - Kochasz mnie ? - zapytał , patrząc na mnie wyczekująco. - Kocham cię. - powiedziałem patrząc mu w oczy. - A Rob ? - Wzdycham. - Rob'a też kocham.. Ale to nie tak samo jak z tobą, z tobą wszystko było inaczej... dopełnialiśmy się pod każdym względem, Ja i on to zwykła para... a ja i ty , to coś więcej... - Chłopak położył dłoń na karku i zaczął mnie namiętnie całować, niczego mi tak nie brakowało, jak dotyku jego ust. Wziąłem jego twarz w dłonie i odwzajemniłem pocałunek. Tak, teraz to mogę tu zostać Całą noc.
* * *
Te jedno miejsce, tyle pięknych wspomnień.
Stojąc na krawędzi , przepaści mierzącej tak wiele, patrzę w dół, mimo tego jak boję się wysokości, dostrzegam piękno tego miejsca. Strach przejął górę, muszę się cofnąć. Przymykając oczy zrobiłem 3 kroki w tył. - Przeraziłeś się wysokości. - Postać wyłoniła się z ciemności i stanęła naprzeciwko mnie. Chester. - Piękna noc prawda ? - Powiedział uśmiechając się do mnie. - Co ty wyprawiasz Chester ?
- Piękna noc by umrzeć... - Wyszeptał i popatrzał w przepaść , Wszedł na jakąś nieubezpieczoną, i starą część rusztowania, o której zapewne już nikt nie pamięta, tu nikt nie chodzi, tu nie wolno przebywać, ale... to chyba jedyny przepis który notorycznie łamię. Chłopak poszedł na jej koniec i odwrócił się w moją stronę. - Chester wracaj tu ! - Krzyknąłem za nim i podbiegłem do rusztowania, ale nie potrafiłem na nie wejść. - Proszę, chodź tutaj.. - Wyszeptałem , wyciągając drżącą rękę w jego stronę. - Przyjdź tu po mnie. - Wzdrygnąłem się.Czy mogę nic zrobić ? Mogę, mogę tam po niego iść, Wydaje się to takie proste.
Może to i jest proste, ale nie dla kogoś z lękiem wysokości.
Doszedłem do wniosku, że ja nie wiem czego się nie boję. No chyba tylko pająków...
Przełamałem się , i ruszyłem w jego stronę, a co jak źle postawię nogę i spadnę ? Spojrzałem w dół, nie Michael , nie patrz w dół. Za późno. Stanąłem jak wryty , i co teraz ? Ani w te, ani we wte , zamurowało mnie, płytki oddech daje się we znaki. Jeden oddech, drugi, nie myśl o tej wysokości , trzeci oddech, czwarty, piąty... Otworzyłem oczy, i podniosłem wzrok, na chłopaka stojącego 2 metry przede mną, pierdolone 2 metry, które dłużą mi się bez końca. Jestem przed nim, zaraz obok niego. Złapałem go za rękę i spojrzałem mu w oczy. - Chester, wracajmy.
- Czego ty się boisz Mike ? - Zapomniałem jak to jest, kiedy jesteś dla kogoś przejrzysty jak łza.
- O ciebie Chester, wracajmy.
- Nieprawda. Nie boisz się o mnie, tylko o siebie. - puścił moją dłoń i przyjrzał mi się. - Co ? Boisz się że spadniesz ? To raczej nie możliwe jeśli się nie wychylisz, a więc.. - Przytuliłem się do niego . - Masz rację, boję się że spadnę, chodźmy stąd... proszę cię !
Otworzyłem oczy, noc, nade mną gwiazdy , gdzie ja kurwa jestem ? Odwróciłem głowę, i zobaczyłem siedzącego obok Chestera palącego fajkę. Usiadłem i spojrzałem na niego pytająco. - Nie ważne... - Odpowiedział wypuszczając dym z ust. - Dlaczego wróciłeś do Narkotyków ?
- Boże, jakie pytanie, czemu nie zostawiłem ci na tym rusztowaniu... - Spojrzałem na niego pytająco z delikatnym przerażeniem. - I tak bym cię tam nie zostawił , spoko... - Zaciągnął się. - Musiałem się jakoś odstresować... Jak ty byś się czół gdyby osoba dla której jesteś w stanie znieść największe okropności, odchodzi od ciebie dla kogoś innego.? - I jak powinienem się teraz poczuć ? Urażony ? Zdenerwowany ? Powinienem mu najebać w ryj, zacząć krzyczeć ? - A kto tu mnie pierwszy zostawił dla jakiejś dziuni z zajęć muzycznych ? - Chłopak zamilkł , wpatrując się w niebo. Do dłuższej chwili ciszy spojrzał na mnie. - To był największy błąd mojego życia Mike. A ty nie popełniasz błędów ? Co ja mam zrobić żebyś mi wybaczył ? - Oczy zaczynają mu się świecić. - No co mam zrobić ? Skoro już mnie nie kochasz to czemu nie pozwalasz mi tego skończyć ?
- A KTO POWIEDZIAŁ ŻE JUŻ CIE NIE KOCHAM !? - Chłopak po raz kolejny zamilkł, nigdy na niego nie krzyczałem, nawet nie podnosiłem głosu, zawsze wszystkie sprawy załatwiam spokojnie, no ale jak ? - Kochasz mnie ? - zapytał , patrząc na mnie wyczekująco. - Kocham cię. - powiedziałem patrząc mu w oczy. - A Rob ? - Wzdycham. - Rob'a też kocham.. Ale to nie tak samo jak z tobą, z tobą wszystko było inaczej... dopełnialiśmy się pod każdym względem, Ja i on to zwykła para... a ja i ty , to coś więcej... - Chłopak położył dłoń na karku i zaczął mnie namiętnie całować, niczego mi tak nie brakowało, jak dotyku jego ust. Wziąłem jego twarz w dłonie i odwzajemniłem pocałunek. Tak, teraz to mogę tu zostać Całą noc.
* * *
Przyznać się,
kto odgadnął że tak się potoczy akcja ?
Spoko rozdział ? Ujdzie ? Czy Dno ? :<
piątek, 13 września 2013
Część 22.
Ciepły wieczór, wspaniały na jakiś miły spacer.
Nie potrafiłem przebaczyć Chesterowi tego co mi zrobił... ale mimo to.. nadal tak bardzo go kocham.
Bezchmurne niebo , tylko ja i Rob. Trzymając się za ręce,myślę o wszystkim co mnie otacza.
- Mike? - Zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy na siebie. Jego włosy powiewały na delikatnym ciepłym wietrze, a światło lamp ulicznych ulicy odbijało się od szkieł jego okularów, przez które dopatrywałem się jego ciemnych oczek. - Chciałbyś ze mną być Mikey ? - powiedział. - Jasne. - Moja odpowiedź brzmiała tak jak by chłopak stojący przede mną rzucił na mnie zaklęcie. - Naprawdę ? - Odpowiedział ekscytując się tym jak małe dziecko. - Tak, Rob, naprawdę. - Uśmiechnąłem się do niego, a on szczęśliwy złapał moją twarz w dłonie i pocałował mnie w czoło.
Siedząc naprzeciwko niego na łóżku , w tej ciszy , tak bolesnej ciszy , Chester gapiący się w jakiś punkt , z bólem wymalowanym na twarzy. To tak boli, ten widok tak boli. - Zrobiłbym wszystko... - Zacisnął oczy, a po jego policzkach spłynęły łzy. - Dałbym się molestować za to być do mnie wrócił ! - wykrzyczał przez łzy, te słowa uderzyły we mnie , jak fala z wybuchu jakiejś bomby. Te słowa były dla mnie szokujące, nie za sprawą tego że wypowiedział je chłopak. Były szokujące dlatego że powiedział je własnie Chester. - Skąd ty...
- Znalazłem swój pamiętnik, przeczytałem cały... wiem już wszystko. - I co ja mam mu teraz powiedzieć ?
Siedząc sobie na kanapie w studio, patrzę na siedzącą naprzeciwko mnie siostrę, skupioną nad malowaniem paznokci na czarno. Moich paznokci. Jesteśmy tylko ja ,Joe i Chaz przy barku popijający herbatę, lustrujący studio pustym spojrzeniem. Rob podszedł do Chestera , skąd tu się wziął do licha Rob ? Spojrzał na niego przepraszającym spojrzeniem i powiedział ledwo słyszalnym szeptem. - Chazzy, masz mi to za złe ? - Chłopak odwrócił się w stronę perkusisty i rzucił mu smutne spojrzenie. - Jak mam ci mieć to za złe ? Mam ci mieć za złe że miałeś rację ? Mam ci mieć za złe że Mike jest z tobą szczęśliwy ? Ja ci dziękuję Robert... - Długowłosy chłopak przytulił Chaza.
Wracam do domu, odpalam komputer, i pierwsze co robię to zaglądam na pocztę E-mail.
Znajduję na niej wiadomość od nieznanego nadawcy. Film. Odtwórz.
Słychać szum, tak jak by filmik nie został nagrany zbyt profesjonalną kamerą.
Na obrazie widzę Piękny widok, miasta nocą , po autostradach jeździ pełno samochodów, w licznych blokach palą się światła, a w tle słychać sygnał karetki, bądź policji, normalny motyw, ktoś pojawia się na ekranie , Chester, uśmiecha się. To jest niepokojące. " Cześć Mike " odezwał się w końcu. " Pamiętasz to piękne miejsce ? " Pytając o to, pokazał gestem ręki na krajobraz za nim. " Nasze wszystkie romantycznie spacery miały tutaj miejsce. Pamiętasz ? " Z twarzy nie znikał szeroki uśmiech. Spojrzał na zegarek " 22.36 , tak, to ta godzina, jutro o tej samej godzinie będę tutaj by ze sobą skończyć . Co Mike...Zrobię to ? Znasz mnie na tyle by stwierdzić czy to zrobię ? "Zaczął chichotać , mogę dać sobie rękę uciąć że jest pod wpływem narkotyków. " CO MIKE ?! " wykrzyczał nienawistnie. " ZROBIĘ TO ? BO ODPOWIEDZ MI ! ZROBIĘ TO ?!? " Po tym znowu wybuchnął śmiechem , a nagranie wyłączyło się. Jeszcze przez chwilę siedziałem wpatrzony w informację " Czy odtworzyć ponownie ? " lecz nie o tym myślałem. Myślałem nad pytaniem które mi zadał.
Jak dobrze go znam ? Czy jest w stanie to zrobić ? ... Jest w stanie...
- Mike, dzwoniłeś , co się stało ? - Rob zjawił się w mgnieniu oka w moim domu.
Otworzyłem mu nagranie które otrzymałem kilka godzin temu, chłopak tak samo jak ja nie mógł uwierzyć w to co widział przed chwilą na ekranie. - Nie, on nie może zrobić sobie krzywdy... - Powiedziałem marszcząc czoło i wbijając wzrok w podłogę. Robert przytulił mnie. Nie wiedział jak może mi pomóc, może tylko być teraz obok, nie może mi pomóc, ani mnie ani Chaz'owi. Wtulając twarz w jego szyję rozkleiłem się, to już nie na moje nerwy, nie potrafię już tak dłużej. Wszystko nie po mojej myśli. - Nie płacz Michael proszę.. - poprosił , mówiąc delikatnym tonem. Zadzwonił mu telefon. Chłopak spojrzał na ekran swojego IPhone - Chester ? - Spojrzałem na niego , nie wiedziałem co powiedzieć. Odebrał. - Słucham ?
- Witaj Rob. - w słuchawce rozniósł się śmiech, Robert włączył głośnik i dał palec na usta, i tak bym nic nie powiedział. - Zaczyna się jak w dobrym horrorze nie ? Wiesz jak fajnie bierze się heroinę dzień w dzień ? Nie wiesz ! - Zachichotał - Bo nie brałeś, żałuj , tak cudowne uczucie, może będę tak zjarany że nie zorientuję się że skoczyłem ! - Wybuchnął złowieszczym śmiechem. Boże co... Chester.
Nie potrafiłem przebaczyć Chesterowi tego co mi zrobił... ale mimo to.. nadal tak bardzo go kocham.
Bezchmurne niebo , tylko ja i Rob. Trzymając się za ręce,myślę o wszystkim co mnie otacza.
- Mike? - Zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy na siebie. Jego włosy powiewały na delikatnym ciepłym wietrze, a światło lamp ulicznych ulicy odbijało się od szkieł jego okularów, przez które dopatrywałem się jego ciemnych oczek. - Chciałbyś ze mną być Mikey ? - powiedział. - Jasne. - Moja odpowiedź brzmiała tak jak by chłopak stojący przede mną rzucił na mnie zaklęcie. - Naprawdę ? - Odpowiedział ekscytując się tym jak małe dziecko. - Tak, Rob, naprawdę. - Uśmiechnąłem się do niego, a on szczęśliwy złapał moją twarz w dłonie i pocałował mnie w czoło.
Siedząc naprzeciwko niego na łóżku , w tej ciszy , tak bolesnej ciszy , Chester gapiący się w jakiś punkt , z bólem wymalowanym na twarzy. To tak boli, ten widok tak boli. - Zrobiłbym wszystko... - Zacisnął oczy, a po jego policzkach spłynęły łzy. - Dałbym się molestować za to być do mnie wrócił ! - wykrzyczał przez łzy, te słowa uderzyły we mnie , jak fala z wybuchu jakiejś bomby. Te słowa były dla mnie szokujące, nie za sprawą tego że wypowiedział je chłopak. Były szokujące dlatego że powiedział je własnie Chester. - Skąd ty...
- Znalazłem swój pamiętnik, przeczytałem cały... wiem już wszystko. - I co ja mam mu teraz powiedzieć ?
Siedząc sobie na kanapie w studio, patrzę na siedzącą naprzeciwko mnie siostrę, skupioną nad malowaniem paznokci na czarno. Moich paznokci. Jesteśmy tylko ja ,Joe i Chaz przy barku popijający herbatę, lustrujący studio pustym spojrzeniem. Rob podszedł do Chestera , skąd tu się wziął do licha Rob ? Spojrzał na niego przepraszającym spojrzeniem i powiedział ledwo słyszalnym szeptem. - Chazzy, masz mi to za złe ? - Chłopak odwrócił się w stronę perkusisty i rzucił mu smutne spojrzenie. - Jak mam ci mieć to za złe ? Mam ci mieć za złe że miałeś rację ? Mam ci mieć za złe że Mike jest z tobą szczęśliwy ? Ja ci dziękuję Robert... - Długowłosy chłopak przytulił Chaza.
Wracam do domu, odpalam komputer, i pierwsze co robię to zaglądam na pocztę E-mail.
Znajduję na niej wiadomość od nieznanego nadawcy. Film. Odtwórz.
Słychać szum, tak jak by filmik nie został nagrany zbyt profesjonalną kamerą.
Na obrazie widzę Piękny widok, miasta nocą , po autostradach jeździ pełno samochodów, w licznych blokach palą się światła, a w tle słychać sygnał karetki, bądź policji, normalny motyw, ktoś pojawia się na ekranie , Chester, uśmiecha się. To jest niepokojące. " Cześć Mike " odezwał się w końcu. " Pamiętasz to piękne miejsce ? " Pytając o to, pokazał gestem ręki na krajobraz za nim. " Nasze wszystkie romantycznie spacery miały tutaj miejsce. Pamiętasz ? " Z twarzy nie znikał szeroki uśmiech. Spojrzał na zegarek " 22.36 , tak, to ta godzina, jutro o tej samej godzinie będę tutaj by ze sobą skończyć . Co Mike...Zrobię to ? Znasz mnie na tyle by stwierdzić czy to zrobię ? "Zaczął chichotać , mogę dać sobie rękę uciąć że jest pod wpływem narkotyków. " CO MIKE ?! " wykrzyczał nienawistnie. " ZROBIĘ TO ? BO ODPOWIEDZ MI ! ZROBIĘ TO ?!? " Po tym znowu wybuchnął śmiechem , a nagranie wyłączyło się. Jeszcze przez chwilę siedziałem wpatrzony w informację " Czy odtworzyć ponownie ? " lecz nie o tym myślałem. Myślałem nad pytaniem które mi zadał.
Jak dobrze go znam ? Czy jest w stanie to zrobić ? ... Jest w stanie...
- Mike, dzwoniłeś , co się stało ? - Rob zjawił się w mgnieniu oka w moim domu.
Otworzyłem mu nagranie które otrzymałem kilka godzin temu, chłopak tak samo jak ja nie mógł uwierzyć w to co widział przed chwilą na ekranie. - Nie, on nie może zrobić sobie krzywdy... - Powiedziałem marszcząc czoło i wbijając wzrok w podłogę. Robert przytulił mnie. Nie wiedział jak może mi pomóc, może tylko być teraz obok, nie może mi pomóc, ani mnie ani Chaz'owi. Wtulając twarz w jego szyję rozkleiłem się, to już nie na moje nerwy, nie potrafię już tak dłużej. Wszystko nie po mojej myśli. - Nie płacz Michael proszę.. - poprosił , mówiąc delikatnym tonem. Zadzwonił mu telefon. Chłopak spojrzał na ekran swojego IPhone - Chester ? - Spojrzałem na niego , nie wiedziałem co powiedzieć. Odebrał. - Słucham ?
- Witaj Rob. - w słuchawce rozniósł się śmiech, Robert włączył głośnik i dał palec na usta, i tak bym nic nie powiedział. - Zaczyna się jak w dobrym horrorze nie ? Wiesz jak fajnie bierze się heroinę dzień w dzień ? Nie wiesz ! - Zachichotał - Bo nie brałeś, żałuj , tak cudowne uczucie, może będę tak zjarany że nie zorientuję się że skoczyłem ! - Wybuchnął złowieszczym śmiechem. Boże co... Chester.
środa, 11 września 2013
Część 21.
Leżałem na biurku przytulając się do średniej wielkości maskotki w kształcie Nyan Cat , No co ? Od siostry dostałem... miałem wyrzucić ? Kocham tą maskotkę... Jeszcze bardziej się do niej wtuliłem , znowu z oczu popłynęły mi łzy.
- CHESTER ! - Wykrzyczałem a po policzkach spłynęły mi łzy. Chłopak stanął. Ruszyłem w jego stronę, po czym zatrzymałem się z 6 metrów od niego. - To prawda ? - Odwrócił się do mnie. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Staliśmy tak chwilę. - Tak... - odpowiedział . - Dlaczego...
Ktoś złapał mnie za ramie , tak .. wiem kto... - Zostaw mnie w spokoju Rob... - Powiedziałem z zachrypniętym od płaczu głosem. Chłopak przysunął sobie krzesło i usiadł obok mnie. - Znasz prawdę i już mnie nie lubisz ? - jego głos był bez nuty emocji, nie tak jak zawsze. - Nie Rob... - podniosłem się i spojrzałem na niego z pod ledwo otwierających się powiek. Nie spałem całą noc... - Ja tylko... nie mogę uwierzyć, że Chester jest teraz z Charllie ... To była przyjaciółka mojej siostry... Jak Chaz po tak długim czasie mógł mnie zostawić... - schowałem twarz w dłonie , ciemnooki przyjaciel przyciągnął mnie do siebie i przytulił. - Nie płacz Mikey... nie zniosę widoku ciebie w takim stanie. Chcesz gdzieś wyskoczyć ? Na pizze ? - spojrzałem na niego , i "Mikeowo" się uśmiechnąłem. - Ok, przyda mi się , jakaś rozrywka po rozstaniu.
Weszliśmy do domu, Rob potruchtał w butach do kanapy i padł na nią momentalnie zasypiając. Zaśmiałem się i odwiesiłem swoją kurtkę. - Mike ? - Odwróciłem się i ujrzałem siedzącego na schodach Brada. - Cześć Brad, jak tam wasza ,mała Anzy ?
- W porządku... tylko chciałem o czymś innym w tobą pogadać. - Podszedłem i usiadłem obok niego. - Chester powiedział tej Charlie że nie jesteście już para.. - Odwróciłem wzrok na złożone ręce oparte o kolana. Dalej nie mogę uwierzyć w to co się dzieję, powinienem iść spać, jestem pijany... - Piłeś ? - Zapytał przyjaciel. - Tak... - Odpowiedziałem nie podnosząc na niego wzroku. - Mike ..Jesteś niepijący ! Jesteś Kierowcą ! Nie możesz się staczać przez rozstanie z Chesterem. Są gorsze rzeczy na świecie.
- Powiedział koleś, który ma szczęśliwą rodzinę. - Brad wbił we mnie wzrok, nie wiem jakie emocje przedstawiał, urazę, złość , smutek ? - Nie zmieniaj tematu stary. - Zasłoniłem twarz dłońmi z trudem wstrzymując łzy. - Ja go kocham.. Nie mogę bez niego żyć. - Poczułem jego dłoń na ramieniu. - Dasz sobie rade, wierzę w ciebie.
siedzę nadal na tych pieprzonych schodach, w tym pieprzonym domu.
tak ja, popierdolony Shinoda.
Siedzę jak jakaś ciota i rozpaczam nad tym że chłopak życia mnie zostawił.
Poczułem czyjąś obecność , odsłoniłem twarz.
Na schodzie, przed moimi nogami klękał Rob patrząc na mnie ze zmartwieniem.
- Wszystko ok... - odpowiedziałem , po czym wstałem wycierając łzy w rękaw. - Nie prawda.. - Zszedłem ze schodów, a on zaraz za mną. - Właśnie że tak... już minął miesiąc, przez siedzenie przez tyle czasu w domu zdążyłem... - te słowa ścisnęły mi gardło - .. przywyknąć że już nie jesteśmy razem. - Chłopak patrzał mi głęboko w oczy. - To dlaczego masz łzy w oczach ? - Powiedział , wyjmując z kieszeni chusteczkę i podając mi ją. Otarłem łzy i też spojrzałem mu w oczy. - Tęsknie za nim... - Baourdon podszedł, i przytulił mnie. - Wiem Mike, wiem... - wiem że chcę mnie pocałować. Bardzo się stara.. przychodził do mnie dzień w dzień po moim rozstaniu z Chazem, siedział obok na łóżku i coś opowiadał, albo czytał mi jakieś książki , i mimo że nic nie mówiłem, to słuchałem, cieszyłem się z jego obecności. Raz kozie śmierć. Tak się mu odwdzięczę za wszystko.
Położyłem dłonie na jego karku i złożyłem namiętny pocałunek. Chłopak mimo dezorientacji wydawał się zadowolony, nie dziwię się mu.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie, patrząc sobie nawzajem w oczy. Rob miał taki uśmiech , że można go wręcz nazwać " Mike'owym uśmiechem " Mało kto się tak uśmiecha, szczerze to sądziłem że z siostrą jesteśmy jedyni, ale przede mną stoi dowód że nie miałem racji. - Woah... to było.... woah.... - zaśmiałem się.
- Mike ! Muszę ci coś powiedzieć ! Gdzie jesteś ?!
- W kuchni... - Do kuchni szybkim tempem weszła moja kochana siostrzyczka. - Jak się czujesz ?
- Dobrze, dziękuję, ale nie o to chodzi. Rozmawiałam z Charllie...
- Dajcie mi już spokój...
- No ale słuchaj ! - powiedziała stając centralnie przede mną. - Ona nie jest z Chester'em. Rozmawiałam z nią. Ona mu wygarnęła że jak mógł zostawić miłość życia, dla przyjaciółki ze szkoły, zerwali kontakt. Chaz w prawdzie chodzi na zajęcia, ale siedzi ciągle sam , zamyślony... - Poczułem dziwne ukucie w sercu, niby dobrze mu tak... ale... ja chcę aby był szczęśliwy... tylko... że ja chyba coś czuję do Rob'a. KURWA. Czyli że zakochałem się w Rob'ie i nadal kocham Chester'a ?! Noto kurna cudownie ! Muszę pogadać z Chesterem.
5 minut później byłem już pod jego mieszkaniem.
Otworzyłem cichutko drzwi, nadal oboje mamy klucze do swoich mieszkań nawzajem.
Rozejrzałem się po jego domu, w którym było kiedyś tak kolorowo, a teraz to tylko ponure mieszkanie.
Otworzyłem drzwi na których oprócz mojej karteczki, wisi jeszcze jedna, różowa , z serduszkiem. " To do zobaczenia wieczorem ; ** C. Lord. " ignorując to, wszedłem do sypialni, Chaz śpi na ziemi opierając się głową o łóżko ze słuchawkami na uszach. Na półeczce obok zobaczyłem paczkę tabletek. Zrobiło mi się gorąco.
A ty Mike... Jak ty byś chciał umrzeć ? - Zapytał chłopak trzymając mnie za rękę i patrząc w gwiazdy.
- Nie wiem... czemu o to pytasz ? - Nie odwrócił wzroku w moją stronę. - Ja chciałbym umrzeć z muzyką, ona to moje życie, chciałbym umrzeć na koncercie, albo jako fan, albo jako idol, chciałbym umrzeć ze słuchawkami na uszach...
Podbiegłem do półeczki, i kamień spadł mi z serca, jak okazało się że to tylko leki na ból głowy.
Uklęknąłem przy nim. Jak się stęskniłem, a nie mogę rzucić się mu na szyję, pocałować, a nawet przytulić... pogłaskałem go po policzku. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie nieprzytomnie ściągając słuchawki. - Boże.. Michael ! - Chaz rzucił mi się na szyję wtulając się w nią. - MIKE ! PRZEPRASZAM ! KOCHAM CIĘ ! WRÓĆ DO MNIE, PROSZĘ ! PRZEPRASZAM MIKE...ona liczyła na to że będzie moją kochanką, by mieć szpan u koleżanek " Jestem dziewczyną Chestera Benningtona " a tak naprawdę ma chłopaka. - chłopak krzyczał rozpaczliwie, a ja nie widziałem nawet co zrobić.. co powiedzieć by go uspokoić, kocham go... ale w moim życiu pojawił się ktoś drugi. Nie wiem czy chcę do niego wracać, a co jeśli znowu " się zakocha" znowu mnie zrani, i znowu nie będę potrafił się pozbierać po tym rozstaniu, nie ufam mu.... ale nadal go kocham... eh... co ja mam zrobić ?
- CHESTER ! - Wykrzyczałem a po policzkach spłynęły mi łzy. Chłopak stanął. Ruszyłem w jego stronę, po czym zatrzymałem się z 6 metrów od niego. - To prawda ? - Odwrócił się do mnie. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Staliśmy tak chwilę. - Tak... - odpowiedział . - Dlaczego...
Ktoś złapał mnie za ramie , tak .. wiem kto... - Zostaw mnie w spokoju Rob... - Powiedziałem z zachrypniętym od płaczu głosem. Chłopak przysunął sobie krzesło i usiadł obok mnie. - Znasz prawdę i już mnie nie lubisz ? - jego głos był bez nuty emocji, nie tak jak zawsze. - Nie Rob... - podniosłem się i spojrzałem na niego z pod ledwo otwierających się powiek. Nie spałem całą noc... - Ja tylko... nie mogę uwierzyć, że Chester jest teraz z Charllie ... To była przyjaciółka mojej siostry... Jak Chaz po tak długim czasie mógł mnie zostawić... - schowałem twarz w dłonie , ciemnooki przyjaciel przyciągnął mnie do siebie i przytulił. - Nie płacz Mikey... nie zniosę widoku ciebie w takim stanie. Chcesz gdzieś wyskoczyć ? Na pizze ? - spojrzałem na niego , i "Mikeowo" się uśmiechnąłem. - Ok, przyda mi się , jakaś rozrywka po rozstaniu.
Weszliśmy do domu, Rob potruchtał w butach do kanapy i padł na nią momentalnie zasypiając. Zaśmiałem się i odwiesiłem swoją kurtkę. - Mike ? - Odwróciłem się i ujrzałem siedzącego na schodach Brada. - Cześć Brad, jak tam wasza ,mała Anzy ?
- W porządku... tylko chciałem o czymś innym w tobą pogadać. - Podszedłem i usiadłem obok niego. - Chester powiedział tej Charlie że nie jesteście już para.. - Odwróciłem wzrok na złożone ręce oparte o kolana. Dalej nie mogę uwierzyć w to co się dzieję, powinienem iść spać, jestem pijany... - Piłeś ? - Zapytał przyjaciel. - Tak... - Odpowiedziałem nie podnosząc na niego wzroku. - Mike ..Jesteś niepijący ! Jesteś Kierowcą ! Nie możesz się staczać przez rozstanie z Chesterem. Są gorsze rzeczy na świecie.
- Powiedział koleś, który ma szczęśliwą rodzinę. - Brad wbił we mnie wzrok, nie wiem jakie emocje przedstawiał, urazę, złość , smutek ? - Nie zmieniaj tematu stary. - Zasłoniłem twarz dłońmi z trudem wstrzymując łzy. - Ja go kocham.. Nie mogę bez niego żyć. - Poczułem jego dłoń na ramieniu. - Dasz sobie rade, wierzę w ciebie.
siedzę nadal na tych pieprzonych schodach, w tym pieprzonym domu.
tak ja, popierdolony Shinoda.
Siedzę jak jakaś ciota i rozpaczam nad tym że chłopak życia mnie zostawił.
Poczułem czyjąś obecność , odsłoniłem twarz.
Na schodzie, przed moimi nogami klękał Rob patrząc na mnie ze zmartwieniem.
- Wszystko ok... - odpowiedziałem , po czym wstałem wycierając łzy w rękaw. - Nie prawda.. - Zszedłem ze schodów, a on zaraz za mną. - Właśnie że tak... już minął miesiąc, przez siedzenie przez tyle czasu w domu zdążyłem... - te słowa ścisnęły mi gardło - .. przywyknąć że już nie jesteśmy razem. - Chłopak patrzał mi głęboko w oczy. - To dlaczego masz łzy w oczach ? - Powiedział , wyjmując z kieszeni chusteczkę i podając mi ją. Otarłem łzy i też spojrzałem mu w oczy. - Tęsknie za nim... - Baourdon podszedł, i przytulił mnie. - Wiem Mike, wiem... - wiem że chcę mnie pocałować. Bardzo się stara.. przychodził do mnie dzień w dzień po moim rozstaniu z Chazem, siedział obok na łóżku i coś opowiadał, albo czytał mi jakieś książki , i mimo że nic nie mówiłem, to słuchałem, cieszyłem się z jego obecności. Raz kozie śmierć. Tak się mu odwdzięczę za wszystko.
Położyłem dłonie na jego karku i złożyłem namiętny pocałunek. Chłopak mimo dezorientacji wydawał się zadowolony, nie dziwię się mu.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie, patrząc sobie nawzajem w oczy. Rob miał taki uśmiech , że można go wręcz nazwać " Mike'owym uśmiechem " Mało kto się tak uśmiecha, szczerze to sądziłem że z siostrą jesteśmy jedyni, ale przede mną stoi dowód że nie miałem racji. - Woah... to było.... woah.... - zaśmiałem się.
- Mike ! Muszę ci coś powiedzieć ! Gdzie jesteś ?!
- W kuchni... - Do kuchni szybkim tempem weszła moja kochana siostrzyczka. - Jak się czujesz ?
- Dobrze, dziękuję, ale nie o to chodzi. Rozmawiałam z Charllie...
- Dajcie mi już spokój...
- No ale słuchaj ! - powiedziała stając centralnie przede mną. - Ona nie jest z Chester'em. Rozmawiałam z nią. Ona mu wygarnęła że jak mógł zostawić miłość życia, dla przyjaciółki ze szkoły, zerwali kontakt. Chaz w prawdzie chodzi na zajęcia, ale siedzi ciągle sam , zamyślony... - Poczułem dziwne ukucie w sercu, niby dobrze mu tak... ale... ja chcę aby był szczęśliwy... tylko... że ja chyba coś czuję do Rob'a. KURWA. Czyli że zakochałem się w Rob'ie i nadal kocham Chester'a ?! Noto kurna cudownie ! Muszę pogadać z Chesterem.
5 minut później byłem już pod jego mieszkaniem.
Otworzyłem cichutko drzwi, nadal oboje mamy klucze do swoich mieszkań nawzajem.
Rozejrzałem się po jego domu, w którym było kiedyś tak kolorowo, a teraz to tylko ponure mieszkanie.
Otworzyłem drzwi na których oprócz mojej karteczki, wisi jeszcze jedna, różowa , z serduszkiem. " To do zobaczenia wieczorem ; ** C. Lord. " ignorując to, wszedłem do sypialni, Chaz śpi na ziemi opierając się głową o łóżko ze słuchawkami na uszach. Na półeczce obok zobaczyłem paczkę tabletek. Zrobiło mi się gorąco.
A ty Mike... Jak ty byś chciał umrzeć ? - Zapytał chłopak trzymając mnie za rękę i patrząc w gwiazdy.
- Nie wiem... czemu o to pytasz ? - Nie odwrócił wzroku w moją stronę. - Ja chciałbym umrzeć z muzyką, ona to moje życie, chciałbym umrzeć na koncercie, albo jako fan, albo jako idol, chciałbym umrzeć ze słuchawkami na uszach...
Podbiegłem do półeczki, i kamień spadł mi z serca, jak okazało się że to tylko leki na ból głowy.
Uklęknąłem przy nim. Jak się stęskniłem, a nie mogę rzucić się mu na szyję, pocałować, a nawet przytulić... pogłaskałem go po policzku. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie nieprzytomnie ściągając słuchawki. - Boże.. Michael ! - Chaz rzucił mi się na szyję wtulając się w nią. - MIKE ! PRZEPRASZAM ! KOCHAM CIĘ ! WRÓĆ DO MNIE, PROSZĘ ! PRZEPRASZAM MIKE...ona liczyła na to że będzie moją kochanką, by mieć szpan u koleżanek " Jestem dziewczyną Chestera Benningtona " a tak naprawdę ma chłopaka. - chłopak krzyczał rozpaczliwie, a ja nie widziałem nawet co zrobić.. co powiedzieć by go uspokoić, kocham go... ale w moim życiu pojawił się ktoś drugi. Nie wiem czy chcę do niego wracać, a co jeśli znowu " się zakocha" znowu mnie zrani, i znowu nie będę potrafił się pozbierać po tym rozstaniu, nie ufam mu.... ale nadal go kocham... eh... co ja mam zrobić ?
wtorek, 10 września 2013
Część 20.
Weszliśmy do mojego domu, jest ok. 11.00 , Taylor prosiła mnie bym był już w domu o tej godzinie, więc jestem, ale gdzie ona ?
Chester zrzucił z siebie koszulkę i zarzucił ją na ramie. - No powiedź mi !
- Chaz... ty nie chcesz wiedzieć co tam się wydarzyło... - Odpuścił , zrobił minę zbitego szczeniaczka i wszedł po cichu do łazienki. Odłożyłem kurtkę. Za mną jak by z pod ziemi wyrosła Taylor.
- O już jesteś. - uśmiechnęła się do mnie, była ubrana w białą sukienkę przed kolana. - O czym chciałaś ze mną porozmawiać ? - Zapytałem po czym oboje usiedliśmy na sofę. - Stało się w moim życiu coś bardzo ważnego... - zmarszczyłem czoło. - Jestem w ciąży.
- Coooo ?? Z kim ? - powiedziałem zrywając się z kanapy. - Z Bradem...
- Co ? Wy to robiliście ?! Nie wierze... w ciąży... ty masz dopiero..
- 23 lata , Mike. - Zatkało mnie, Mój przyjaciel jest ojcem mojego siostrzeńca... siostrzenicy... wszytko dzieje się tak szybko.... Usiadłem.
- Który miesiąc ? - zapytałem patrząc na widocznie zaokrąglony brzuch... nie pytałem bo nie chciałem by pomyślała że się nabijam że utyła... oh... kolejna wtopa Michael.... - Siódmy. - spojrzałem na nią znacząco. - Jak Brad zareagował na tą wiadomość że zostanie ojcem ?
- Bardzo się ucieszył, znalazł dorywczą pracę, cieszył się że będzie mieć rodzinę , i kupił dom, Dziś wieczorem się do niego przenosimy, jestem już spakowana. - Ostatnie słowa obijały się echem po mojej głowie, wszystko się dzieje zbyt szybko, Jeszcze wczoraj miała 20 lat i postanowiła chodzić na zajęcia do jakiejś szkoły, razem z Chester'em , Mr.Hahn'em i Dave'em.... Tak szybko...
Śnieżno-biały sufit. Jakież to ekscytujące wpatrywanie się w niego od kilku godzin.
Co ja robię ze swoim życiem ? Nawet nie wiem kiedy mijają te godziny, te dni, te miesiące...
Taylor urodziła. Anastazy. Jej maleńka córeczka, jej i Brada.
Co ja robiłem przez te 2 miesiące ?
To co robię od kilku godzin ?
Leżałem w dresie , bez koszulki , w dusznym, rozjaśnionym przez promienie słońca pomieszczeniu gapiąc się w sufit ?
Zamknąłem oczy i zagłębiłem się w wspomnienia.
Właśnie poskładałem moją ostatnią koszulę po czym schowałem ją w szafce, jest luty, i taki mróz że ja nie mogę. Nagle do mojej sypialni wbiegła mała dziewczynka do połowy mojego wzrostu, i mocno mnie przytuliła. - Wszystkiego naj naj naj Mikey ! - Taylor , miała krótkie włosy, i czerwoną grzywkę. - Kocham cię braciszku...
Skrzypnięcie podłogi sprowadziło mnie na ziemię, gwałtownie podniosłem się z łóżka i rozejrzałem się po pokoju, w drzwiach mojej sypialni stał Rob. - Cześć Mike. - Powiedział z uśmiechem , a ja gwałtownie opatuliłem się kołdrą. - Cześć, Co tu robisz ?
- Zimno ci ? - Zapytał śmiejąc się i siadając obok na łóżku.
- Nie, ale nie mam koszulki... - odpowiedziałem gorzko. Chłopak ogarnął włosy , i zmarszczył czoło. - A ty co ? Baba jesteś ? - Powiedział i ściągnął ze mnie kołdrę. Zawstydzony odwróciłem wzrok w przeciwną stronę. Czułem na sobie jego wzrok. - Mike.. o co ci chodzi ? - Odwróciłem głowę w jego stronę, ale wzrok wbity miałem w ziemię. - Nie lubię swojego ciała... sory... nienawidzę go... wstydzę się go... - teraz spojrzałem mu w oczy. - Nie chcę by ktoś mnie widział bez spodni , czy koszulki... - znowu odwróciłem wzrok. I napotkałem moją koszulkę po którą sięgnąłem. - Spike.. ty się nie musisz siebie wstydzić. Masz płaski brzuch, wiele Soldier'ek pożądają tego byś zdjął t-shirt na scenie...- założyłem koszulkę i spojrzałem mu w oczy. - Zawiódłbym je. Oni wszyscy spodziewają się że będę mieć takie ciało jak Chester.
- No co ty ! Przecież jesteście inaczej zbudowani. Weź przestań Mike. - Złapał moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy. - Słuchasz mnie ? - puścił mnie i uśmiechnął się nieprzytomnie. - Ale masz zajebiste oczy, mam ochotę ci je wydłubać. - Odskoczyłem od niego. - Stary ja się ciebie boję.. - Uśmiechnął się do mnie , naprawę seksownie... KURWA. Czemu patrzę na to z tak dziwnej perspektywy. - Spoko Mike, przecież nie zrobiłbym ci krzywdy. - Powiedział facet z nożem w ręce. Po chili pośpiesznie chowając go do kieszeni. Chłopak spojrzał na zegarek. - O stary... muszę lecieć. - Pocałował mnie w policzek i pośpiesznym krokiem opuścił mój dom... zaraz, zaraz... czy on mnie pocałował w policzek ? Co tu się do jasnej anielki dzieje !?
- Cześć Słońce ! - Powiedział Chaz zdejmując kurtkę i rzucając ją na kanapę. - Co tam ? - Ciemnooki podszedł i objął mnie w pasie. - Chester... - zza mnie wyszedł zdenerwowany Rob. - Chodź na słówko. - Powiedział szarpiąc go za ramię do łazienki. Zdezorientowany rozejrzałem się po pomieszczeniu, Joe zaglądał na mnie z nad laptopa wzruszając ramionami, spojrzałem w stronę kanapy na której siedzieli Brad z Taylor, ale oni byli równie zdezorientowani jak ja co dało się wywnioskować z pytających spojrzeń. Podszedłem do drzwi , przykładając do nich ucho. - Chyba sobie żartujesz. - Usłyszałem zdenerwowany głos Roba. - Ale.. o co ci chodzi ? - Odpowiedział Chaz, spokojnym tonem. - O co mi chodzi ? WIDZIAŁEM CIĘ Z TĄ DZIEWCZYNĄ. - Robert uniósł głos i nagle zamilkł , tak jak by zasłonił usta. - Ciszej... bo mnie zdradzisz.
- W tym momencie to ty tylko tu kogoś zdradzasz ! - warknął przez zęby. Do drzwi obok mnie podszedł Dave, także nasłuchując rozmowy. - Co cię obchodzi mój związek ? Weź lepiej znajdź sobie w końcu jakąś dziewczynę, a nie wpierdalasz się w moje życie ! - Nagle usłyszeliśmy uderzenie w ścianę. - Ja go kocham, rozumiesz ? !! - Wyszeptał Robert ze wściekłością , szczeka mi opadła, co ? co ? co ? Rob mnie kocha ? Chester mnie zdradza ? CO TU SIĘ DZIEJĘ ? Dave rzucił mi znaczące spojrzenie i szybko otworzył drzwi wchodząc do łazienki , zastaliśmy tam perkusistę przyciskającego Chaza do ściany , mierząc go nienawistnym wzrokiem. Phoenix od razu zaczął działać i rozdzielił tą dwójkę. - Co tu się dzieję do cholery ?! - Wywrzeszczał na nich , patrząc tu na jednego tu na drugiego. Cheser zmierzył Rob'a nienawistnym spojrzeniem i pośpiesznie wyminął mnie w drzwiach , nawet nie odwracając wzroku w moją stronę. Spojrzałem na Bourdona, patrzał na mnie smutno. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieję ... Pokręciłem głową i pobiegłem za swoim partnerem.
Chaz zmierzał szybkim krokiem w stronę swojego samochodu, stanąłem w drzwiach studia. - CHESTER ! - Wykrzyczałem a po policzkach spłynęły mi łzy. Chłopak stanął. Ruszyłem w jego stronę, po czym zatrzymałem się z 6 metrów od niego. - To prawda ? - Odwrócił się do mnie. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Staliśmy tak chwilę. - Tak... - odpowiedział . - Dlaczego...
* * *
No nareszcie to napisałam !!!! : DD
Chester zrzucił z siebie koszulkę i zarzucił ją na ramie. - No powiedź mi !
- Chaz... ty nie chcesz wiedzieć co tam się wydarzyło... - Odpuścił , zrobił minę zbitego szczeniaczka i wszedł po cichu do łazienki. Odłożyłem kurtkę. Za mną jak by z pod ziemi wyrosła Taylor.
- O już jesteś. - uśmiechnęła się do mnie, była ubrana w białą sukienkę przed kolana. - O czym chciałaś ze mną porozmawiać ? - Zapytałem po czym oboje usiedliśmy na sofę. - Stało się w moim życiu coś bardzo ważnego... - zmarszczyłem czoło. - Jestem w ciąży.
- Coooo ?? Z kim ? - powiedziałem zrywając się z kanapy. - Z Bradem...
- Co ? Wy to robiliście ?! Nie wierze... w ciąży... ty masz dopiero..
- 23 lata , Mike. - Zatkało mnie, Mój przyjaciel jest ojcem mojego siostrzeńca... siostrzenicy... wszytko dzieje się tak szybko.... Usiadłem.
- Który miesiąc ? - zapytałem patrząc na widocznie zaokrąglony brzuch... nie pytałem bo nie chciałem by pomyślała że się nabijam że utyła... oh... kolejna wtopa Michael.... - Siódmy. - spojrzałem na nią znacząco. - Jak Brad zareagował na tą wiadomość że zostanie ojcem ?
- Bardzo się ucieszył, znalazł dorywczą pracę, cieszył się że będzie mieć rodzinę , i kupił dom, Dziś wieczorem się do niego przenosimy, jestem już spakowana. - Ostatnie słowa obijały się echem po mojej głowie, wszystko się dzieje zbyt szybko, Jeszcze wczoraj miała 20 lat i postanowiła chodzić na zajęcia do jakiejś szkoły, razem z Chester'em , Mr.Hahn'em i Dave'em.... Tak szybko...
Śnieżno-biały sufit. Jakież to ekscytujące wpatrywanie się w niego od kilku godzin.
Co ja robię ze swoim życiem ? Nawet nie wiem kiedy mijają te godziny, te dni, te miesiące...
Taylor urodziła. Anastazy. Jej maleńka córeczka, jej i Brada.
Co ja robiłem przez te 2 miesiące ?
To co robię od kilku godzin ?
Leżałem w dresie , bez koszulki , w dusznym, rozjaśnionym przez promienie słońca pomieszczeniu gapiąc się w sufit ?
Zamknąłem oczy i zagłębiłem się w wspomnienia.
Właśnie poskładałem moją ostatnią koszulę po czym schowałem ją w szafce, jest luty, i taki mróz że ja nie mogę. Nagle do mojej sypialni wbiegła mała dziewczynka do połowy mojego wzrostu, i mocno mnie przytuliła. - Wszystkiego naj naj naj Mikey ! - Taylor , miała krótkie włosy, i czerwoną grzywkę. - Kocham cię braciszku...
Skrzypnięcie podłogi sprowadziło mnie na ziemię, gwałtownie podniosłem się z łóżka i rozejrzałem się po pokoju, w drzwiach mojej sypialni stał Rob. - Cześć Mike. - Powiedział z uśmiechem , a ja gwałtownie opatuliłem się kołdrą. - Cześć, Co tu robisz ?
- Zimno ci ? - Zapytał śmiejąc się i siadając obok na łóżku.
- Nie, ale nie mam koszulki... - odpowiedziałem gorzko. Chłopak ogarnął włosy , i zmarszczył czoło. - A ty co ? Baba jesteś ? - Powiedział i ściągnął ze mnie kołdrę. Zawstydzony odwróciłem wzrok w przeciwną stronę. Czułem na sobie jego wzrok. - Mike.. o co ci chodzi ? - Odwróciłem głowę w jego stronę, ale wzrok wbity miałem w ziemię. - Nie lubię swojego ciała... sory... nienawidzę go... wstydzę się go... - teraz spojrzałem mu w oczy. - Nie chcę by ktoś mnie widział bez spodni , czy koszulki... - znowu odwróciłem wzrok. I napotkałem moją koszulkę po którą sięgnąłem. - Spike.. ty się nie musisz siebie wstydzić. Masz płaski brzuch, wiele Soldier'ek pożądają tego byś zdjął t-shirt na scenie...- założyłem koszulkę i spojrzałem mu w oczy. - Zawiódłbym je. Oni wszyscy spodziewają się że będę mieć takie ciało jak Chester.
- No co ty ! Przecież jesteście inaczej zbudowani. Weź przestań Mike. - Złapał moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy. - Słuchasz mnie ? - puścił mnie i uśmiechnął się nieprzytomnie. - Ale masz zajebiste oczy, mam ochotę ci je wydłubać. - Odskoczyłem od niego. - Stary ja się ciebie boję.. - Uśmiechnął się do mnie , naprawę seksownie... KURWA. Czemu patrzę na to z tak dziwnej perspektywy. - Spoko Mike, przecież nie zrobiłbym ci krzywdy. - Powiedział facet z nożem w ręce. Po chili pośpiesznie chowając go do kieszeni. Chłopak spojrzał na zegarek. - O stary... muszę lecieć. - Pocałował mnie w policzek i pośpiesznym krokiem opuścił mój dom... zaraz, zaraz... czy on mnie pocałował w policzek ? Co tu się do jasnej anielki dzieje !?
- Cześć Słońce ! - Powiedział Chaz zdejmując kurtkę i rzucając ją na kanapę. - Co tam ? - Ciemnooki podszedł i objął mnie w pasie. - Chester... - zza mnie wyszedł zdenerwowany Rob. - Chodź na słówko. - Powiedział szarpiąc go za ramię do łazienki. Zdezorientowany rozejrzałem się po pomieszczeniu, Joe zaglądał na mnie z nad laptopa wzruszając ramionami, spojrzałem w stronę kanapy na której siedzieli Brad z Taylor, ale oni byli równie zdezorientowani jak ja co dało się wywnioskować z pytających spojrzeń. Podszedłem do drzwi , przykładając do nich ucho. - Chyba sobie żartujesz. - Usłyszałem zdenerwowany głos Roba. - Ale.. o co ci chodzi ? - Odpowiedział Chaz, spokojnym tonem. - O co mi chodzi ? WIDZIAŁEM CIĘ Z TĄ DZIEWCZYNĄ. - Robert uniósł głos i nagle zamilkł , tak jak by zasłonił usta. - Ciszej... bo mnie zdradzisz.
- W tym momencie to ty tylko tu kogoś zdradzasz ! - warknął przez zęby. Do drzwi obok mnie podszedł Dave, także nasłuchując rozmowy. - Co cię obchodzi mój związek ? Weź lepiej znajdź sobie w końcu jakąś dziewczynę, a nie wpierdalasz się w moje życie ! - Nagle usłyszeliśmy uderzenie w ścianę. - Ja go kocham, rozumiesz ? !! - Wyszeptał Robert ze wściekłością , szczeka mi opadła, co ? co ? co ? Rob mnie kocha ? Chester mnie zdradza ? CO TU SIĘ DZIEJĘ ? Dave rzucił mi znaczące spojrzenie i szybko otworzył drzwi wchodząc do łazienki , zastaliśmy tam perkusistę przyciskającego Chaza do ściany , mierząc go nienawistnym wzrokiem. Phoenix od razu zaczął działać i rozdzielił tą dwójkę. - Co tu się dzieję do cholery ?! - Wywrzeszczał na nich , patrząc tu na jednego tu na drugiego. Cheser zmierzył Rob'a nienawistnym spojrzeniem i pośpiesznie wyminął mnie w drzwiach , nawet nie odwracając wzroku w moją stronę. Spojrzałem na Bourdona, patrzał na mnie smutno. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieję ... Pokręciłem głową i pobiegłem za swoim partnerem.
Chaz zmierzał szybkim krokiem w stronę swojego samochodu, stanąłem w drzwiach studia. - CHESTER ! - Wykrzyczałem a po policzkach spłynęły mi łzy. Chłopak stanął. Ruszyłem w jego stronę, po czym zatrzymałem się z 6 metrów od niego. - To prawda ? - Odwrócił się do mnie. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Staliśmy tak chwilę. - Tak... - odpowiedział . - Dlaczego...
* * *
No nareszcie to napisałam !!!! : DD
poniedziałek, 2 września 2013
Część 19.
Dom państwa Taylor i Mike'a Shinodów... zostaw wiadomość.
- Cześć Mike, tu siostra, jak coś nie ma mnie na noc w domu, jestem u Brad'a.
Em.. i jeszcze coś, bądź w domu rano, muszę z tobą porozmawiać... - Sygnał.
Drzwi wydały przeraźliwy pisk , gdy weszliśmy do środka.
Z każdym krokiem zgromadzało się wokoło nas coraz więcej kurzu.
Chłopak kręcił się po domu , uważnie przeglądając każdy szczegół pokoju.
Usiadłem na dużej skórzanej kanapie. Jak ja ją dobrze znam.
- Wstawaj śpiochu... - nie wiem skąd dobywał dźwięk budzący mnie z bardzo przyjemnego snu, ale właściciela uduszę gołymi rękami. Podniosłem głowę po czym otworzyłem oczy. Przy kanapie kucał jasnowłosy blondyn, z kolczykiem na środku dolnej wargi. - Wstawaj kochanie, bo do studia musimy jechać. Kawy ci zrobię. - Zaśmiał się i ruszył w stronę kuchni. - Kochanie ? - Zrobiłem trik z brwiami, i usiadłem na kanapie. - Wyczuwam zaloty... - Zaśmiałem się i poszedłem za nim do kuchni. Wtedy nawet ja, jeszcze nie myślałem o tym że to może być ktoś więcej niż przyjaciel. - No a jak słońce, jestem w ciąży, ty już papiery przygotowuj bo się .. za mąż wychodzimy. - Odpowiedział spoglądając na mnie zza ramienia mrugając słodko. - Z kim ja żyję... - Kuchnie wypełnił głośny śmiech.
Chłopak wszedł do pokoju w którym się znajdowałem i stanął przede mną. - Gdzie to pomieszczenie ? - Powiedział lustrując mnie wyczekującym spojrzeniem. Wbiłem wzrok w podłogę na której znajdował się purpurowy dywan. CO ON MA Z TYM PURPUROWYM ? Kopnąłem go odsłaniając kawałek drewnianej klapy. Chłopak uklęknął naprzeciwko, odsłonił ją do końca i otworzył.
Naszym oczom ukazały się stare drewniane schody, oświetlone światłem z pokoju w którym byliśmy.
Chłopak zszedł na dół, odwrócił się i spojrzał na mnie zagadkowym spojrzeniem, po czym ruszył w mrok pomieszczenia. Chwile później sam ostrożnie zszedłem po schodach rozglądając się po zakurzonej piwnicy emitującej pokój. Kliknąłem włącznik widniejący na ścianie na końcu schodów. Pomieszczenie rozświetliło żółte światło małej żarówki. Przede mną stało biurko, na nim stosy papierów i ramka ze zdjęciem.
Był na nim bez wątpienia Chester, chociaż, w marynarce, i w dredach... mógłbym go nie poznać. \
Obok stała wtulona w jego tors brunetka, oboje byli szeroko uśmiechnięci. z prawej strony napisane " Chester & Sam Forever ♥ "
- Ona nie żyję... - powiedział głos za mną, odstawiłem ramkę i odwróciłem się w jego stronę. Chaz patrzał na biurko za mną nieprzytomnym wzrokiem. - Mieliśmy mieć dzieci.. Ale... los chciał inaczej...
Chłopak przytulił się do moich pleców, spojrzałem na niego przez ramie. - Nie wiem dlaczego... - zaczął pół szeptem.- Ale... boję się tego miejsca.... - Odwróciłem się w jego stronę , i oparłem o biurko. Uśmiechnąłem się szczerze. - Nie masz się czego bać... to przeszłość.. - chłopak objął mnie w pasie i spojrzał mi pytająco w oczy. - Jaka przeszłość ..?
* * *
Oj.. teraz będzie ciężko z dodawaniem notek... : ///
Liczę na waszą wytrwałość <3
- Cześć Mike, tu siostra, jak coś nie ma mnie na noc w domu, jestem u Brad'a.
Em.. i jeszcze coś, bądź w domu rano, muszę z tobą porozmawiać... - Sygnał.
Drzwi wydały przeraźliwy pisk , gdy weszliśmy do środka.
Z każdym krokiem zgromadzało się wokoło nas coraz więcej kurzu.
Chłopak kręcił się po domu , uważnie przeglądając każdy szczegół pokoju.
Usiadłem na dużej skórzanej kanapie. Jak ja ją dobrze znam.
- Wstawaj śpiochu... - nie wiem skąd dobywał dźwięk budzący mnie z bardzo przyjemnego snu, ale właściciela uduszę gołymi rękami. Podniosłem głowę po czym otworzyłem oczy. Przy kanapie kucał jasnowłosy blondyn, z kolczykiem na środku dolnej wargi. - Wstawaj kochanie, bo do studia musimy jechać. Kawy ci zrobię. - Zaśmiał się i ruszył w stronę kuchni. - Kochanie ? - Zrobiłem trik z brwiami, i usiadłem na kanapie. - Wyczuwam zaloty... - Zaśmiałem się i poszedłem za nim do kuchni. Wtedy nawet ja, jeszcze nie myślałem o tym że to może być ktoś więcej niż przyjaciel. - No a jak słońce, jestem w ciąży, ty już papiery przygotowuj bo się .. za mąż wychodzimy. - Odpowiedział spoglądając na mnie zza ramienia mrugając słodko. - Z kim ja żyję... - Kuchnie wypełnił głośny śmiech.
Chłopak wszedł do pokoju w którym się znajdowałem i stanął przede mną. - Gdzie to pomieszczenie ? - Powiedział lustrując mnie wyczekującym spojrzeniem. Wbiłem wzrok w podłogę na której znajdował się purpurowy dywan. CO ON MA Z TYM PURPUROWYM ? Kopnąłem go odsłaniając kawałek drewnianej klapy. Chłopak uklęknął naprzeciwko, odsłonił ją do końca i otworzył.
Naszym oczom ukazały się stare drewniane schody, oświetlone światłem z pokoju w którym byliśmy.
Chłopak zszedł na dół, odwrócił się i spojrzał na mnie zagadkowym spojrzeniem, po czym ruszył w mrok pomieszczenia. Chwile później sam ostrożnie zszedłem po schodach rozglądając się po zakurzonej piwnicy emitującej pokój. Kliknąłem włącznik widniejący na ścianie na końcu schodów. Pomieszczenie rozświetliło żółte światło małej żarówki. Przede mną stało biurko, na nim stosy papierów i ramka ze zdjęciem.
Był na nim bez wątpienia Chester, chociaż, w marynarce, i w dredach... mógłbym go nie poznać. \
Obok stała wtulona w jego tors brunetka, oboje byli szeroko uśmiechnięci. z prawej strony napisane " Chester & Sam Forever ♥ "
- Ona nie żyję... - powiedział głos za mną, odstawiłem ramkę i odwróciłem się w jego stronę. Chaz patrzał na biurko za mną nieprzytomnym wzrokiem. - Mieliśmy mieć dzieci.. Ale... los chciał inaczej...
Chłopak przytulił się do moich pleców, spojrzałem na niego przez ramie. - Nie wiem dlaczego... - zaczął pół szeptem.- Ale... boję się tego miejsca.... - Odwróciłem się w jego stronę , i oparłem o biurko. Uśmiechnąłem się szczerze. - Nie masz się czego bać... to przeszłość.. - chłopak objął mnie w pasie i spojrzał mi pytająco w oczy. - Jaka przeszłość ..?
* * *
Oj.. teraz będzie ciężko z dodawaniem notek... : ///
Liczę na waszą wytrwałość <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)