Obudziłem się, otworzyłem oczy. Ciemność. Jak to ciemność ?
Nocą światła ulicznych lamp oświetlają mi pokój.
Zaraz, jestem u Chestera.
To raczej nie możliwe by było tak ciemno.
Przepaska na oczy. Tak, to musi być to, tylko dlaczego ?
Ręce. Nie mogę nimi ruszyć. Są skrępowane nad moją głową. O co chodzi ?
Nie panikuj Mike.
Ktoś zajął miejsce obok mnie na łóżku, wzdrygnąłem się.
Proszę niech to będzie Chester. Niech to będzie Chester, niech to będzie Chester...
- Już nie śpisz? - Cichy i delikatny szept na pewno należał do mojego partnera. - Co tu się dzieje Chaz ? - zapytałem niepewnie, trochę bojąc się odpowiedzi. Chłopak usiadł mi na biodrach, delikatnie się pochylając w moją stronę. - Nic słonko.. chciałem się z tobą pobawić. - zmarszczyłem czoło, ''pobawić''? W co on się chce ze mną bawić przywiązując mnie do łóżka ? Próbowałem opanować przyśpieszony oddech, czym ja się stresuję, przecież mój własny chłopak nie zrobi mi krzywdy. - Ty masz łaskotki, prawda ?
FUCK ! Nie..nie..nie.. tylko nie to.
- No tak... czemu o to pytasz ? - poczułem jak rumieniec oblewa mi policzki. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Stresująca cisza. Delikatne muśnięcie opuszkami palców Chaza po moim podbrzuszu natychmiast mnie pobudziło, Chester zna mnie na wylot , wie o mnie wszystko, nawet ten mój słaby punkt - łaskotki. Palec wskazujący chłopaka zaczął krążyć wokół mojego pępka. - Niee... - zawyłem cicho próbując się wyrwać. Nie dam rady. Sapnąłem gdy wbił mi miarowo palce w żebra, najwidoczniej spodobała mu się reakcja, bo zaczął robić to szybciej i intensywniej wzdłuż całych boków, szarpałem się jak opętany z nadzieją że uda mi się go zrzucić, bez skutku. - Nie, Chaz proszę... - Kompletnie mnie zignorował, cały czas delikatnie dźgając mnie w żebra , przyśpiesza..
On, jak by czytał mi w myślach, robi to czego najbardziej się obawiam, z każdym ruchem. - Chaz ! - wykrzyczałem przez napływające ze zmęczenia łzy. - Pomocy ! - Zawołałem z całej siły, której i tak nie miałem za wiele.Olśnienie, jestem w pokoju Chestera Benningtona, wokalisty Linkin Park, przecież on ma dźwięk-szczelne ściany, sam pomagałem mu w remoncie, wołanie o pomoc na nic się nie zda, i tak nikt mnie nie usłyszy, jestem na jego łasce.. Boże Chester, przestań, błagam, mam dość... - Mikey... - poczułem jego dłoń na swojej twarzy, gładzącą policzek kciukiem. - Koniec ? Błagam powiedz że tak... - Wyszeptałem błagalnym tonem, chłopak zachichotał - Co ty... dopiero zaczynamy... - oh nie, nie wytrzymam dłużej , zrobiłbym wszystko za zdjęcie kajdanek z moich nadgarstków, i za jakąkolwiek, koszulę, koszulkę czy bluzę, Nienawidzę swojego ciała, nikt nie rozumie dlaczego.
To mój kres wytrzymałości ? Chce widzieć jak mdleje ze zmęczenia ?
Może wydaje się że te rozmyślenia zajęły mi dobre pół godziny, naprawdę trwało to kilka sekund, kolejna próba uwolnienia się, zakończona niepowodzeniem, westchnąłem rozczarowany swoją niemocą, mimo że jestem silniejszy od swojego przyjaciela, w tym przypadku to on był górą. Usłyszałem śmiech. Chester zaczął się śmiać,
Śmieje się ze mnie ? To nie w jego stylu, a przecież nie rozbawiła go chyba moja mina. - Mike, żartowałem słońce. - Kamień spadł mi z serca. - Za co, Chaz ?
- Nie rozumiem... - odpowiedział zdezorientowany.
- Za co... się nade mną znęcasz ? - Już prawię uspokoiłem oddech, prawie, to jeszcze za daleko...będzie ciężko w takiej atmosferze.
- Nie znęcam się..- Odpowiedział, schodząc ze mnie. - Mike... to nie miało być znęcanie się, naprawdę... - rozkuł mi kajdanki. - Znowu nawaliłem... - Zdjąłem opaskę na oczy i jak błyskawica znalazłem się zaraz obok niego. - Nie nawaliłeś Słońce. - Chwyciłem jego twarz w dłonie. - Słyszysz ? Nic się nie stało.. - Pocałowałem go namiętnie i lekko zwiększając przestrzeń między nami spojrzałem mu w oczy. - Tylko mnie nie łaskocz więcej... a już na pewno nie w taki sposób. - ponownie go pocałowałem po czym podszedłem do jego garderoby. - Co robisz Mikey ?
- Szukam koszulki. - Wyjąłem pierwszy lepszy biały T-shirt pośpiesznie zakładając go na siebie.
- Idziesz gdzieś ? - Zapytał spoglądając na mnie smutno, spojrzałem na niego marszcząc czoło. - Nie, Czemu o to pytasz ?
Włożyłeś tą koszulkę w takim tempie , jak by ci się śpieszyło... - Westchnąłem i podszedłem do niego szeroko się uśmiechając. - Chaz, ja po prostu nie lubię przebywać bez ubrań.
- Dlaczego ? Przecież jesteśmy tylko we dwoje.
- Nie wiem...
JAKA TORTURA XD JA BYM NIE PRZEŻYŁA XD
OdpowiedzUsuńhehehe. Nikt by nie przeżył, a i tak wszyscy żyją.
UsuńJestem Zła :>
Świetne ! :D
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie <3
UsuńTakie okolicznosci a tu tylko laskotki xd
OdpowiedzUsuńswietne , czekam na dalsze :)
Nikomu to się nie spodobało :C XD
UsuńTrza pomyśleć co dalej, już mam tajemny plan ;)
To mi naprawdę niszczy psychikę . Wiem ze od tego to jest i to jest piękne po prostu ale jak się wszystko przeczyta to cały dzień się czuje jak kosmitka :D
OdpowiedzUsuńTo ja chyba jestem kosmitą skoro się nim nie czuję ? XD
UsuńPo prostu super, czekam na następny. Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńDzięki, Dzięki, cieszy mnie to co slyszę <3
Usuń