czwartek, 29 sierpnia 2013

Część 18.

Nareszcie w domu.
Po długim czasie jaki spędziliśmy... sam nie wiem gdzie to było
.. miło znowu położyć się na miękkiej sofie. 
Jak to wyglądało ?
Wszyscy śpią i nagle DUUP , do pomieszczenia wpada ogrom światła z wcześniej zamkniętych drzwi. 
Przez wejście do pomieszczenia wbiegają policjanci.
Mało prawdopodobne prawda ? Sam nie wierze w wydarzenia z ostatnich dni...
Na szczęście Robert już nie goni mnie ze scyzorykiem z chęcią zrobienia ze mnie Sushi...
Brad i Taylor są piękną słodką parą.
Wszystko ładnie pięknie. 
Ah... Ta kanapa... mimo że nigdy w życiu się na niej nie wyspałem to teraz wydaje się kolejnym cudem świata. Nawet mój śnieżno-biały sufit jest piękny, nie ma na nim żadnej pajęczyny.
Chester siedział w siadzie skrzyżnym na podłodze przy stoliku coś rysując na kartce. 
Ostatnio dziwnie się zachowuje, całe szczęście przebaczył mi tą akcje z Chelsea.
Usiadłem na kanapie by mieć lepszy widok na to co narysował. 
Rysunek przedstawiał Drewniane schody pogrążone w mroku, a na ich końcu klapa z desek, a pomiędzy nimi przenikały strugi jasnego światła. Nie od razu wiedziałem, że już widziałem to miejsce. 
- Podoba ci się Mikey ?... Śniło mi się to miejsce... 
Powiedział nie odrywając się od kończenia rysunku. 
- Tak... super. - Czułem się jakbym rozmawiał z pięciolatkiem który pokazuje mi narysowany domek z tęczą i uśmiechniętym słoneczkiem. 
Już wiem co to za miejsce....


- Chester ?.. dlaczego mnie tu przyprowadziłeś ? - powiedziałem ,zamykając za sobą drewnianą klapę i odkładając czapkę na zakurzone pianino. - Zawsze chciałeś bym powiedział ci.. dlaczego nigdy nic nie wspominałem o moim dzieciństwie, podczas gdy ty z chłopakami wszystkim się dzieliliście... - podszedłem bliżej, mimo panującego mroku w pomieszczeniu, mogłem dostrzec jego ciemne oczy. 

Usiadłem na ziemi obok Chestera który skupiał się na swoim dziele. - Pamiętasz coś jeszcze z tego snu ? - Chłopak spojrzał na mnie. - Ktoś otworzył tą klapę.. a ja wystraszyłem się i schowałem się za stojącym tam fortepianem... Ciekawe czy to miejsce istnieje ... - spojrzałem na niego znacząco, ale on nie mógł tego zauważyć , patrzał w dal z uśmiechem na ustach. 

- Pamiętasz jak ci mówiłem że niczego się nie boję ? - Powiedział, opierając się o jakiś mebel przykryty prześcieradłem. - Boje się jednej rzeczy... jednej osoby...
- Kogo ? - spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Kogoś kto zrobił z mojego życia piekło, wystarczyło mu na to jedna noc, kilka chwil... - opuścił wzrok, a po jego policzkach spłynęły łzy. 


Chłopak spojrzał na mnie. - Ty wiesz gdzie to jest prawda ? - Wyrwał mnie z zamyślenia, kłamać ? Nie, ja nigdy nie kłamię... - Tak, wiem... - Chester złapał mnie za dłoń i szeroko się uśmiechnął . - Zabierzesz mnie tam ? 
- A mam jakiś inny wybór ? 
- Dzięki Mikey ! - Chłopak złapał moją twarz w dłonie i namiętnie mnie pocałował, chętnie się do tego włączyłem.
- Kocham cię Mike. - Naprawdę... mam odczucie jak bym przebywał z pięciolatkiem któremu obiecano wycieczkę do zoo. 
Pogłaskałem go po policzku robiąc swój sławny MIKEOWY UŚMIECH... nie wiem czy nie jest bardziej sławny niż ja sam. - Też cię kocham Chazzy. 


* * *

No dobra racja, z częścią na część jest coraz to gorzej i coraz to mniej Bennody przypomina , eh.. 

środa, 28 sierpnia 2013

Część 17.

zadzwonił telefon.
Z zawrotną prędkością odebrałem telefon...

- Kto dzwonił ? - Zapytała Taylor, zachrypniętym głosem, spojrzałem na nią smutno. - Dzwonił Tomas, ten chłopak ze studia... - Dziewczyna podbiegła do mnie i złapała mnie za nadgarstki patrząc mi w oczy. - BRAD SIĘ ZNALAZŁ ? Powiedz że tak !

- Nie...- Szatynka puściła mnie i wbiła wzrok w ziemię. - To po co dzwonił ? ... - Przełknąłem ślinę odkładając telefon na półkę. - Widział wczoraj wieczorem, jak Rob razem z Joe'ym rozmawiali o rudowłosej dziewczynce która tylko przez chwilę pojawiła się w studio... Poszli za nią, potem Dave zaczął ich szukać gdy po godzinie nie wracali, I... - zawahałem się , dziewczyna przeszywała mnie wzrokiem. - Nie pojawili się dzisiaj w studio, i podobno nie pojawili się też na noc w domach.
- CHESTER !! - wykrzyczała dziewczyna podbiegając do szafy z ubraniami. - Co ? Co Chester ? - Dziewczyna założyła płaszcz i podbiegła do mnie. - Nie widzisz tego ?! Porywają członków Linkin Park !! Najpierw Brad, teraz Joe i Rob, a do tego Phoenix. Zostaliście tylko ty z Chesterem !! Musimy go znaleźć zanim oni go znajdą.



 Pośpiesznym krokiem przeszliśmy przez pierwszą część korytarza - Rozdzielmy się.. - zaproponowała i ruszyła w boczny korytarz, a ja przed siebie rozglądając się , nagle przede mną pojawiła się najbardziej znienawidzona przeze mnie osoba. - Czego ty tutaj chcesz Chelsea ? 

- Chciałam cię przeprosić za ten incydent z Chesterem... Przepraszam. - Dziewczyna złapała moją twarz w dłonie i namiętnie mnie pocałowała. Natychmiast ją odepchnąłem. - Ogarnij się dziewczyno. - Wypaliłem z oburzeniem. I wtedy go ujrzałem. Chestera. Stał przed drzwiami do studia, patrząc na mnie. Ona wiedziała że on to zobaczy, chłopak wyszedł z budynku drugimi drzwiami. - DZIWKA ! - krzyknąłem do dziewczyny i pobiegłem za swoim partnerem. - CHESTER.... - potknąłem się o krawężnik omal się nie przewracając. - Chester! Zaczekaj !
- Tak, kochasz mnie ! A całujesz jakieś obce dziewczyny pod moją nieobecność !
- Chester, to nie tak, to ona mnie pocałowała.
- Każdy tak mówi...- złapałem chłopaka za rękę by go zatrzymać. Gdy się odwrócił zobaczyłem cierpienie w jego oczach.. poczułem ukłucie w sercu... W tym momencie chłopak upadł na ziemię. - Boże, Chester... - poczułem bolesne ukłucie w ramię, gdy odwróciłem się by dowiedzieć co to spowodowało ujrzałem tkwiącą "lotkę" w mojej ręce.
Straciłem przytomność.



Ktoś wepchnął mnie do ciemnego pomieszczenia... w powietrzu wyczułem mieszające się ze sobą perfumy Chestera i Taylor. Taylor ? Jak to Taylor ?

przecież jej z nami nie było... a może mi się tak tylko wydawało. 



Dave zapalił malutką świeczkę i położył ją na ziemi ciemnego pomieszczenia, wszyscy siedzieliśmy w kółku. Jak miło jest zobaczyć wszystkich Linkinów razem , wiedząc że nic im się nie stało. 

Przede mną siedział Dave wpatrzony w ogień świeczki, po jego prawej była Taylor wtulona w Brada... Chester  i Joe mieli racje, pięknie razem wyglądają, po mojej lewej siedział Chester nucąc sobie In Bettwen , po mojej prawej leżeli Rob z Joe'ym rysując coś kamykiem po ziemi. Wzdycham. Spojrzałem w stronę Chaza. - Chester... na prawdę Chelsea mnie pocałowała nie ja ją... - Chłopak zignorował mnie patrząc w ziemię. - O co chodzi ? - Zapytał Robert podnosząc na mnie wzrok, a reszta towarzystwa poszła w jego ślady poza Chazem. - Kto ? - Zapytał Dave. - Chelsea .. 
- TA SZMATA ? - wykrzyczała Taylor tak donośnie że nawet Chester podniósł na nią wzrok. - Chaz... - dziewczyna podeszła do niego na czworaka i spojrzała mu w oczy. -  Znam trochę tą dziewczynę. Poprawka , tą kurwę, wykorzystała to że nie pamiętasz swojej przeszłości by skłócić cię z Mike'em...
- Co do rzeczy ma moja Amnezja ? 
- To że kiedyś z tobą kręciła Chester, Tylko że ty wolałeś Mike'a ! Uwierz nam. - rozejrzała się po nas wszystkich, po czym spojrzała oczekująco na Chestera. 

* * *

Teraz może te część będą krótkie ale bardziej interesujące ;) 
Przynajmniej tak mi się wydaje. ;)

wtorek, 27 sierpnia 2013

Część 16.

-Pięknie dziś wyglądasz.. - powiedziałem do stojącej przede mną siostry. - Dzięki Mike, dziś mam występ w szkole, więc muszę jakoś wyglądać.. - Uśmiechnęła się do mnie tym swoim Taylaistym uśmieszkiem. Nie wiesz co to za uśmieszek ? A Mike'owy uśmiech znasz ? - .. przyszłam tu tylko spytać się ciebie jak tam u Chaza ? Już dobrze ? - Obejrzałem się na swojego chłopaka stojącego bez koszulki przy automacie na wodę, o.. znalazł okulary. Chłopak pomachał mi i wysłał buziaka. Zaśmiałem się, Jakie to.. - Jakie to słodkie. - Powiedziała Taylor patrząc w tą samą stronę co ja.. czyta mi w myślach... 
Tak, pewnie teraz zdziwiła was reakcja Chaza, a więc... jak mu powiedziałem kim jest, to mnie wyśmiał, ale uwierzył jak zorientował się że umie śpiewać... Potem zacząłem mu tłumaczyć kto jest kto, długo byłem " Chłopak z czarną brodą" No cóż... Zapamiętał w końcu że jestem Mike. Kiedy powiedziałem mu że jesteśmy razem, był bardziej zdziwiony niż kiedy mu powiedziałem że ( Na zdjęciu ) moje niebieskie włosy , nie były naturalnym kolorem. Potem zachowywał się ... dziwnie. Ciągle się do mnie przytulał, całował, dusił.. ( nie złośliwie ) zachowywał się.. no słodko. Ale nie jak Chester.
Dziewczyna nagle zbledła. - Em.. Taylor ?
- BOŻE ROB !! - Szatynka wyminęła mnie , gdy odwróciłem się w jej kierunku ujrzałem długowłosego przyjaciela całego we krwi. - Robert.. co ci jest ? Co się stało ? - Powiedziała spanikowana, ja w tym momencie nawet nie potrafiłem się odezwać. - Nie spokojnie.. - powiedział ze świętym spokojem, zaśmiał się. - To nie moja krew... 

- A Czyja !? - zawołaliśmy w chórku. - Wiesz co.. to dziwna historia, byliśmy u Chestera w pokoju z Bradem, i znalazłem u Chaza papierosy, i zapaliliśmy je sobie, i Brad coś powiedział i śmialiśmy się... a potem pojawiła się tam jakaś dziewczynka z 8 lat miała... i jakiś chłopak.. może trochę starszy.. i uderzył Delsona, a ten upadł, chciałem mu pomóc i odruchowo wyciągnąłem scyzoryk i przejechałem mu po plecach.. i chłopak gwałtownie się odwrócił i uderzył mnie z czegoś twardego w skroń, upadłem na ziemię.. i ostatnie co zobaczyłem to dziewczynka która pokazała mi tak.. - przyłożył palec do rozciętej wargi. - A potem gdy się obudziłem, to zacząłem Delsona szukać, ale skubany jest dobry w chowanego...
CO JA SŁYSZĘ ? Rob jest wyraźnie zjarany, i nie wie co się dzieje, nawet nie wiem czy mówił prawdę, czy nie zrobił krzywdy Bradowi.
Kilka godzin później potwierdził się fakt o zniknięciu BBB.
W poszukiwania włączył się cały budynek, słuchałem rozmowy policji z Rob'em, dopóki nie zauważyłem siedzącej pod ścianą Taylor, płakała ? Obok uklęknął Chester. - Co ci się stało ? - Zapytał ,głaskając ją po głowie, w tym momencie jeden z komisarzy poprosił mnie o pomoc w informacji gdzie znajduję się studio. Kiedy znowu spojrzałem na tamtą dwójkę Chester'a już nie było.
Rozmawiał z Joe'ym. Podszedłem do nich. - Od dawna robili do siebie maślane oczy... - Powiedział Joe , opierając się ramieniem o ścianę patrząc nie przytomnie w rozmawiających policjantów. - O kim rozmawiacie ? - Zapytałem nieśmiało, Chaz spojrzał na mnie, i automatycznie złapał mnie za rękę. - O Taylor i Brad'zie. Nie znam ich, ale słodko razem wyglądali...
Olśniło mnie...
Moja siostra zawsze interesowała się tym z kim ja jestem, podtrzymywała mnie na duchu gdy byłem zakochany bez wzajemności w Chesterze.
A ja ?
Pochłonięty pracą i związkiem zapomniałem o niej...
Nawet nie zauważyłem że coś między nimi jest...
Nic nie mówiąc odwróciłem się puszczając dłoń Chestera.
Taylor.
Stała wtulona w Roberta, Rob i Brad to zawsze byli jej ulubieńcy z moich znajomych.
Kiedy była mała to jej ulubione zdanie " Mikee... a kiedy psyjdą Lob i Blad ? " Zawsze się z tego śmiałem.
Teraz mi nie jest do śmiechu.
- Nie płacz mała.... Bradford się znajdzie raz dwa.



Minęły już 2 dni, po Bradzie ani śladu, atmosfera wśród członków zespołu jak i innych ludzi w naszym otoczeniu jest napięta. Taylor cały czas siedzi na kanapie z nogami podkulonymi pod samą brodę, patrząc się w telewizor.
Jak mogłem wcześniej tego nie widzieć ?

* * *
Przepraszam że tak krótko... I że czcionka jakaś dziwnie mała... no ale dobra, mniejsza z tym.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Część 15.

- MIKE ! MIKE ! MIKE ! - To usłyszałem po pojawieniu się na korytarzu studia, Robert nie wiem skąd , ale pojawił się przede mną. Odnosiłem wrażenie że wypił jakiś napój energetyczny lub zjadł za dużo słodyczy. Chłopak złapał mnie za ramiona i przygwoździł do ściany, AŁA. Tak, to właśnie pomyślałem.
- Słuchaj, oglądałem zajeeeeeebisty horror. - Ja też, stoi przede mną , Chłopak ma rozczochrane włosy i zaczerwienione oczy, nie mam pojęcia co on w nocy robił... a... oglądał horror. 
- Em... Tak ? I co ja mam z tym wspólnego ?
- Musisz go obejrzeć ze mną ! - wystrzelił wręcz natychmiastowo. - To było świetne, ten koleś wziął nóż i rozciął tego kumpla... - przejechał mi brzegiem dłoni po klacie. Przeszły mnie ciarki.  Co on do mnie mówi ? - A potem wyszarpał mu flaki ! - W tym samym momencie wbił mi rękę w brzuch , automatycznie się skuliłem. Chłopak podniósł jedną brew.-Co ty robisz Mike ? To nie tak miało wyglądać ! - Wyprostowałem się i zmarszczyłem czoło. - Żartujesz sobie ?
- Masz rację , idę po nóż. - w tym samym momencie odwrócił się i odszedł, uf.. wreszcie mam spokój , zaraz CO ?! Idzie po nóż ? 
Jakby nigdy nic podszedłem do rozmawiających Chestera i Brada. 
- Co tam Mike ? - Zapytał Delson, uśmiechając się życzliwie. Spojrzałem Chesterowi w oczy , TE OCZY !! ( *.* ) Aw... myślę jak jakaś jego 15 lenia fanka, ogarnij się Mike. Brad, właśnie Brad. Szybko odwróciłem się w jego stronę. - Jest dobrze. - Nagle za mną pojawił się Bourdon z nożem. - Mike... możemy skończyć scenę z filmu. - Odskoczyłem przerażony, i schowałem się za BBB. - Jaka scena z filmu ? - Zapytał zainteresowany Chester rozbawiony daną sytuacją. - Oglądał jakiś Horror, i teraz chce mnie rozciąć na pół ! - Odpowiedziałem spanikowany, nie wychodząc zza "kryjówki" 
- Nie martw się Mike... to nie będzie bolało.... chociaż nie, w filmie tak mówił i bolało, dobra... może coś tam poczujesz, nie przejmuj się... Zaraz ci przejdzie. - Z ostatnimi słowami na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek. 
- NIE ZABIJAJ MNIE ROB ! - To brzmiało z jakiegoś tandetnego filmu kryminalnego. Albo bardzo dziwnej komedii, no ale jakbyście się poczuli jakby wasz niezrównoważony przyjaciel groził wam że rozetnie wam brzuch i powyciąga wnętrzności.?
Brad podszedł do Roberta i odebrał mu nóż. - Rob.. koniec z oglądaniem takich CHORYCH filmów. 
- Ale Brad... zrozum, to jest pasja, dołącz się do mnie... razem możemy opanować świat. - Delson spojrzał na niego z ukosa. - Masz szlaban na telewizor i komputer... - powiedział odchodząc w stronę pokoi . - NIE, NIE NIE ! BRAD, PROSZĘ ! - Chłopak podążył za nim, jeszcze kawałek odprowadziłem ich wzrokiem, dopóki na horyzoncie nie pojawił się lepszy obiekt zainteresowania. - Chester.
Chłopak stanął przede  mną patrząc mi w oczy. - Za co ludzie chcą cię mordować ? - zapytał obejmując mnie w pasie. - Za żywot.. - Wybuchliśmy śmiechem


- Mike. - Odwróciłem się w kierunku głosu który usłyszałem. 
Ujrzałem chłopaka który wzrostem dosięgał mi do nosa. 
Wygląda znajomo, kto to był... KTO TO BYŁ.
- Pamiętasz mnie Mike ? - Chłopak sympatycznie się wyszczerzył.
- Em... Tak.. ale własnie... nie pamiętam zbytnio skąd... 
- Tomy.... Tomas. Pracuję u was w studio. - Olśnienie.
- Tomas ! Cześć. Chyba cię dawno nie widziałem, od kiedy masz takie... EMO włosy ?
- Od niedawna Michael . Jakoś od 2 miesięcy. - Naprawdę tak długo go nie widziałem? Pamiętam jakby to było wczoraj jak dostał ode mnie album "Meteora" . 
Rozmowa nie trwała zbyt długo, po chwili ktoś go potrzebował, do naprawy telewizora. 
Gdy już zostałem sam, rozejrzałem się po korytarzu. Dopiero teraz zrozumiałem że ja tu prawie nikogo nie znam. Jestem tu tyle lat, a inni ? Oni ciągle się zmieniają, cały czas znikają stare twarze , a na ich miejsce przychodzą nowe. Odwróciłem się, pierwsze co zobaczyłem to zmierzający w moją stronę Chester. Nagle stało się coś... dziwnego ? Strasznego ? Nie potrafiłem określić.
Wielka metalowa lampa z sufitu spadła prosto na niego, a on tylko bezwładnie upadł na ziemię. 
Cała reszta działa się jakby w zwolnionym tempie , wszyscy podbiegli zobaczyć co się stało , ktoś nawet krzyczał by dzwonić po karetkę, Chaz po chwili wstał upewniając wszystkich że nic mu nie jest. Pomogłem mu wstać z ziemi. - Nic ci nie jest Chester ? - Zapytałem zmartwiony, a on tylko spojrzał na mnie pustym wzrokiem. - Kim jest Chester ?
 * * *

Wow... zdziwiła mnie popularność rozdziału 14.
 Ale zauważyłam że rozczarowałam wiele osób na całej linii , przepraszam. 
Nie umiem pisać romantycznych Historii , chyba zacznę pisać jakiś Horror zamiast ten Bennody. ;D 

sobota, 24 sierpnia 2013

Część 14.

Obudziłem się, otworzyłem oczy. Ciemność. Jak to ciemność ? 
Nocą światła ulicznych lamp oświetlają mi pokój. 
Zaraz, jestem u Chestera. 
To raczej nie możliwe by było tak ciemno. 
Przepaska na oczy. Tak, to musi być to, tylko dlaczego ? 
Ręce. Nie mogę nimi ruszyć. Są skrępowane nad moją głową. O co chodzi ? 
Nie panikuj Mike. 
Ktoś zajął miejsce obok mnie na łóżku, wzdrygnąłem się. 
Proszę niech to będzie Chester. Niech to będzie Chester, niech to będzie Chester... 

- Już nie śpisz? - Cichy i delikatny szept na pewno należał do mojego partnera. - Co tu się dzieje Chaz ? - zapytałem niepewnie, trochę bojąc się odpowiedzi. Chłopak usiadł mi na biodrach, delikatnie się pochylając w moją stronę. - Nic słonko.. chciałem się z tobą pobawić. - zmarszczyłem czoło, ''pobawić''? W co on się chce ze mną bawić przywiązując mnie do łóżka ? Próbowałem opanować przyśpieszony oddech, czym ja się stresuję, przecież mój własny chłopak nie zrobi mi krzywdy. - Ty masz łaskotki, prawda ? 

 FUCK ! Nie..nie..nie.. tylko nie to. 

- No tak... czemu o to pytasz ? - poczułem jak rumieniec oblewa mi policzki. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Stresująca cisza. Delikatne muśnięcie opuszkami palców Chaza po moim podbrzuszu natychmiast mnie pobudziło, Chester zna mnie na wylot , wie o mnie wszystko, nawet ten mój słaby punkt - łaskotki. Palec wskazujący chłopaka zaczął krążyć wokół mojego pępka. - Niee... - zawyłem cicho próbując się wyrwać. Nie dam rady. Sapnąłem gdy wbił mi miarowo palce w żebra, najwidoczniej spodobała mu się reakcja, bo zaczął robić to szybciej i intensywniej wzdłuż całych boków, szarpałem się jak opętany z nadzieją że uda mi się go zrzucić, bez skutku. - Nie, Chaz proszę... - Kompletnie mnie zignorował, cały czas delikatnie dźgając mnie w żebra , przyśpiesza.. 
On, jak by czytał mi w myślach, robi to czego najbardziej się obawiam, z każdym ruchem. - Chaz ! - wykrzyczałem przez napływające ze zmęczenia łzy. - Pomocy ! - Zawołałem z całej siły, której i tak nie miałem za wiele.Olśnienie, jestem w pokoju Chestera Benningtona, wokalisty Linkin Park, przecież on ma dźwięk-szczelne ściany, sam pomagałem mu w remoncie, wołanie o pomoc na nic się nie zda, i tak nikt mnie nie usłyszy, jestem na jego łasce.. Boże Chester, przestań, błagam, mam dość... - Mikey... - poczułem jego dłoń na swojej twarzy, gładzącą policzek kciukiem. - Koniec ? Błagam powiedz że tak... - Wyszeptałem błagalnym tonem, chłopak zachichotał - Co ty... dopiero zaczynamy... - oh nie, nie wytrzymam dłużej ,  zrobiłbym wszystko za zdjęcie kajdanek z moich nadgarstków, i za jakąkolwiek, koszulę, koszulkę czy bluzę, Nienawidzę swojego ciała, nikt nie rozumie dlaczego. 
To mój kres wytrzymałości ? Chce widzieć jak mdleje ze zmęczenia ?
 Może wydaje się że te rozmyślenia zajęły mi dobre pół godziny, naprawdę trwało to kilka sekund, kolejna próba uwolnienia się, zakończona niepowodzeniem, westchnąłem rozczarowany swoją niemocą, mimo że jestem silniejszy od swojego przyjaciela, w tym przypadku to on był górą. Usłyszałem śmiech. Chester zaczął się śmiać,
Śmieje się ze mnie ? To nie w jego stylu, a przecież nie rozbawiła go chyba moja mina. - Mike, żartowałem słońce. - Kamień spadł mi z serca. - Za co, Chaz ? 
- Nie rozumiem...  - odpowiedział zdezorientowany. 
- Za co... się nade mną znęcasz ? - Już prawię uspokoiłem oddech, prawie, to jeszcze za daleko...będzie ciężko w takiej atmosferze.
- Nie znęcam się..- Odpowiedział, schodząc ze mnie. - Mike... to nie miało być znęcanie się, naprawdę... - rozkuł mi kajdanki. - Znowu nawaliłem... - Zdjąłem opaskę na oczy i jak błyskawica znalazłem się zaraz obok niego. - Nie nawaliłeś Słońce. - Chwyciłem jego twarz w dłonie. - Słyszysz ? Nic się nie stało.. - Pocałowałem go namiętnie i lekko zwiększając przestrzeń między nami spojrzałem mu w oczy. - Tylko mnie nie łaskocz więcej... a już na pewno nie w taki sposób. - ponownie go pocałowałem po czym podszedłem do jego garderoby. - Co robisz Mikey ? 
- Szukam koszulki. - Wyjąłem pierwszy lepszy biały T-shirt pośpiesznie zakładając go na siebie.
- Idziesz gdzieś ? - Zapytał spoglądając na mnie smutno, spojrzałem na niego marszcząc czoło. - Nie, Czemu o to pytasz ?
 Włożyłeś tą koszulkę w takim tempie , jak by ci się śpieszyło... - Westchnąłem i podszedłem do niego szeroko się uśmiechając. - Chaz, ja po prostu nie lubię przebywać bez ubrań. 
- Dlaczego ? Przecież jesteśmy tylko we dwoje. 
- Nie wiem... 

Część 13.

 "Michael miał wypadek... "



Te zdanie usłyszało dosyć wiele osób..
Rob który momentalnie powiadomił o tym kolegów, i razem z nimi w środku nocy przyjechali do szpitala.
Chester i Brad , którzy w tym samym czasie znajdowali się w moim mieszkaniu.
I Taylor.. moja siostra, która dowiedziała się tego jako pierwsza. 
Tay,BBB, Joe, Rob , Phoenix ... oni byli codziennie.
A Chester ? On nawet nie opuszczał sali.
Pół siedział na krzesełku, pół leżał na moim łóżku nie opuszczając mnie na krok. 
Obwiniał się o to co się stało... ale ja go nie obwiniam. 
Ale nie mogłem mu tego powiedzieć.
Nie mogłem pogłaskać go po głowie podczas gdy śpi tusz obok.
Nie mogłem nawet na niego spojrzeć.
Nie mogłem nic. 


- Chester... -powiedziała Czarno włosa dziewczyna kładąc rękę na ramieniu mojego towarzysza. 
- Idź do domu... Ja z nim zostanę...- Usiadła na łóżku przy moich nogach nie spuszczając chłopaka z oczu. - Taylor... - Podniósł na nią wzrok. - Ja tu zostanę dopóki się nie obudzi... to moja wina że tutaj jest, i zostanę przy nim nawet jeśli będę musiał spędzić tu resztę swojego życia..

To nie twoja wina Chester....

Po chwili w ciszy opuściła pomieszczenie. 
Chłopak złapał mnie za dłoń, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Mike przepraszam ! Ta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy, wiem co ci mówiła, ale to nie prawda. Kocham tylko ciebie rozumiesz ? KOCHAM CIĘ !. - Zamknął oczy a po policzkach spłynęły mu ciepłe łzy, kapiące na moją pościel. - Przepraszam Michael.... obudź się, proszę... 


Otworzyłem oczy. Czy to rzeczywistość ? Czy może zwykłe podświadome pragnienie... 
Zamrugałem. Nie, to nie jest sen. Jest noc... ile ja spałem.? Ile dni ? Ile nocy ?
Chester nadal tu jest. Nie wiem czy powinienem go budzić, obudzę go..
- Chester.. - wyszeptałem , nic. Delikatnie położyłem rękę na jego głowie , głaskając go po ciemnych, krótkich włosach. Zaspany podniósł się z pozycji.. leżąco siedzącej...( ? ) I popatrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Pierwszy raz od nie wiem jakiego czasu zobaczyłem jego piękne kasztanowe oczy , które w świetle nocy wydają się czarne. Nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu na ten widok, Chłopak przetarł oczy , jak by mi na głowie kaktus wyrósł i nie może w to uwierzyć. - Mike ? 


Trzy dni później wypuszczono mnie ze szpitala, Na samo powitanie po opuszczeniu jego murów ruszył BBB rzucając się na mnie radośnie. Chłopak rzucił się na mnie z taką prędkością że nie byłem w stanie utrzymać równowagi i bezwładnie wpadłem na ścianę po czym zsunąłem się na ziemię . - OMG, Mike! Nic ci nie zrobiłem ?
- Nie... - Razem z Chesterem pomogli mi stanąć na równych nogach. - Ale jak na to że spałem tydzień, to dziwne że nie jestem w stanie utrzymać takiego ciebie. - Zaśmiałem się do Delsona, po czym wszyscy wybuchli śmiechem, chwile później podbiegła to mnie ciemnowłosa dziewczyna przytulając się do mnie z całej siły. - Mikey, tęskniłam za tobą, jak się czujesz ?
- Już jest dobrze Tay.

- O matko... kiedy ty tu ostatnio byłeś ? Bo zapowiada się że od 2 lat nie było tu nikogo.
- No przesadzasz. - Chaz postanowił że zrekompensuje mi "znajomość" z Chelsea , w taki sposób że mamy miesiąc wolnego od pracy, i mieszkamy u niego w domu. Tak, już się cieszę, bo kurz gdzie się nie odwrócisz to moje marzenie, ale miło się zaskoczyłem , gdy okazało się, że tak wygląda tylko ogromny przedpokój. 
Chester stanął naprzeciw łapiąc mnie za dłonie, patrząc mi w oczy.
- Chyba nie będzie tak źle.. - Powiedział uśmiechając się słodko.
- Będzie wspaniale. - Pocałowałem go delikatnie i ruszyłem w zwiedzaniu salonu który był naprawdę ogromny, i pełnił rolę korytarza prowadzącego do każdego pomieszczenia w mieszkaniu, zainteresowały mnie krwisto czerwone drzwi na których wisiała mała biała karteczka. " ZAMKNIJ WRESZCIE TE MORDĘ , BO NIE MOGĘ SPAĆ PRZEZ CIEBIE." Podpisane " MICHAEL KENJI SHINODA " 
- Nie zdjąłeś tego jeszcze ? Przywiesiłem to 100 lat temu.. - Śmiech wypełnił pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy. - No może nie 100. ale pamiątka na zawsze.
- Przecież ja ci z 2 lata temu pomagałem robić remont, abyś miał dźwięk-odporne ściany. 
- Owszem... - Chłopak otworzył drzwi do swojego pokoju, było to niewielkie pomieszczenie w którym stało tylko łóżko, i mały regał z 6 szufladami , a na nim stały ramki ze zdjęciami. Cały pokój był w motywie koloru ciemnej purpury, nawet drzwi za którymi powinna znajdować się komórka, nic bardziej mylnego, było tam studio Chaza. 
Padłem na duże , wygodne ( purpurowe ) łóżko.
- A ty co ? - Chester wybuchnął śmiechem opierając się o parapet znajdujący się z mojej prawej strony, a on sam był równoległy do drzwi wyjściowych.
- Jestem zmęczony... chyba się prześpię. - Rozbawiony chłopak podszedł i pocałował mnie w czoło. - Spij dobrze Mikey. - Potem już spałem, byłem bardziej zmęczony niż mi się zdawało, tylko... dlaczego spanie przez tydzień było tak męczące ?...

niedziela, 18 sierpnia 2013

Część 12.

Po całym domu rozniosły się głosy Chelsea pt. '' CHESTER''  i Taylor pt '' MIKE '' 
Gdy dotarliśmy na miejsce zastaliśmy obydwie panie patrzące na siebie z nieukrywaną niechęcią.
- KTO TO JEST ? - Zapytały nas w tym samym momencie.
- Em... Taylor... - Powiedział Chaz podchodząc do niej z łagodnym uśmiechem. - To jest Chelsea. - Chłopak gestem dłoni pokazał na Brunetkę która z niechęcią na mnie spoglądała. - Cali, to jest Taylor, Siostra Mike'a. 
- Co ona robi u mnie w domu ? - Wyskoczyła na niego nie ukrywając zażenowania.  - I jakim prawem grozi MI że zadzwoni na policję jeśli zaraz nie opuszczę mieszkania. 
- Co ? - powiedzieliśmy z Chesterem, zdezorientowany chłopak odwrócił się w stronę zmieszanej Chelsea.
- Przepraszam Chester... Ja...
- GO PRZEPRASZASZ ! - Taylor puściły nerwy i podeszła do niej nerwowo. - WYJDŹ Z MOJEGO MIESZKANIA ALBO SAMA CIĘ WYRZUCĘ ! 
- Taylor daj spokój... - Chester złapał ją za ramię i spojrzał na nią proszącym wzrokiem.
- I TY JĄ JESZCZE BRONISZ ? - Siostra strąciła z ramienia jego rękę i wymijając mnie weszła do dużego pokoju trzaskając drzwiami. 


Teraz... to ja siedzę tylko w moim studio, bo nie muszę w nim oglądać tej dziwnej dziewczyny... Taylor w ogóle z nami nie rozmawia, w cale jej się nie dziwię... Okno z tego pokoju ma ogromny parapet, mogę na nim siedzieć, słuchać muzyki, grać na gitarze, a czasem nawet spać.
Teraz trzymam swój akustyk, ze słuchawkami na uszach, patrząc przez okno na "las" pogrążony w ciemności nocy.
Nagle do "studia" ktoś wszedł, gdy odwróciłem głowę zobaczyłem Chelsea stojącą praktycznie przede mną, zdjąłem słuchawki. - Możemy pogadać ? - Powiedziała. - Ta, Jasne. - odpowiedziałem z poirytowaniem. - Słuchaj jeśli chodzi o mnie i Chestera...
- Daj spokój.
- Daj mi powiedzieć. - powiedziała stanowczo i kontynuowała. - Co do mnie i Chestera to chcę ci powiedzieć żebyś nie miał jakiś złudnych nadziei bo się mu podobam, on mi też więc.. - Uśmiechnęła się fałszywie. - To tyle, papatki. - Odwróciła się i melodyjnym ruchem opuściła dom. 
Niedługo po niej wyszedłem z pokoju , gdy znalazłem się na korytarzu natknąłem się na nią i Chestera jak się całują, dostałem szału i wyszedłem z domu.


Nie, nie wierzę ! Chester zostawił mnie dla jakiejś tępej faneczki ?! Jest noc, a ja sobie jadę autem, nawet nie wiem jak szybko, nie obchodzi mnie to. Dzwoni telefon, Chester. 
Włączyłem głośnik. 
- Mike ?
- Czego chcesz ?! 
- Co ? Gdzie jesteś ?
- A co cię to obchodzi ? Idź sobie do tej suki z którą się całowałeś !! - po policzkach spłynął mi łzy, miałem nie płakać... Mike , miałeś się nie rozklejać... nie mogę...
- Mike , Co ty mówisz ? Nie całowałem się z nią, to ona się na mnie rzuciła ! KOCHAM CIĘ SŁYSZYSZ ? KOCHAM CIĘ !
- Nie wierzę ci...-  Łzy ograniczyły mi pole widzenia, nie widziałem gdzie jadę, jak jadę, czy w ogóle jadę. Nawet nie zauważyłem wyjeżdżającej zza rogu ciężarówki. 
Potem, była ciemność...

sobota, 17 sierpnia 2013

Część 11.

Zatrzymaliśmy się przy moim domu.
- A buziaczek na pożegnanie ? - Zaśmiał się Chaz spoglądając na mnie.
- A co ja, twoja dziewczyna ?
- Nie.. mój chłopak. - zaśmiał się i łapiąc mnie za kurtkę przyciągną do siebie i namiętnie pocałował. 
- Jesteś pojebany wiesz ? - zaśmiałem się. - Kocham cię. - złapałem jego twarz w dłonie i dałem mu buziaka w nos. - Dobrze że mnie kochasz... bo masz konkurencje . - Zaśmiał się. 
Zjechałem go najbardziej przenikliwym spojrzeniem jak umiałem. 
- Charlie... ta ze zajęć... - uśmiechną się do mnie robiąc zakochaną minę, po czym wybuchnął nie pohamowanym śmiechem. - Żartuję.. - znowu mnie pocałował. - Ona ci nie sięga do pięt... chociaż... oczy ma ładniejsze... ale i tak ... Kocham tylko ciebie . - spojrzałem na niego podejrzliwie.
-  Mike Shinoda... M.. M..M.. Mike Shinoda... 
- Nieee... daj spokój... - zaśmiałem się i wyszedłem z samochodu, a on poszedł w moje kroki.
- AKA... SPIKE MINODA.... AKA SHINZZLE.. AKA.......
- Zamknij się !
- MIKE ! - wysłał mi dzióbka , a ja się tylko zaśmiałem i otworzyłem drzwi do domu , po wejściu do mieszkania rozpiąłem kurtkę , i zabrałem się za rozwiązywanie butów. - Czuj się jak u siebie... - Gdy pozbyłem się obuwia , poszedłem do kuchni gdzie przede mną podążył Chaz.
Zmarszczyłem czoło , Chester stał sobie w samych bokserkach i zalewał 2 kubki z kawą.
- Co ty robisz ? - zapytałem zdziwiony.
- Kawę.. - Odebrałem sms od Brada : " Dobry wieczór Mike, ale zasłony mogą być fioletowe ? " Ten człowiek mnie wykończy... " Brad, nie ruszaj moich zasłon ! " podniosłem wzrok na Chaza, chowając telefon. - Kiedy założyłeś spodnie !? - wypaliłem spoglądając na Chestera. - A co.. - powiedział podchodząc do mnie. - Miałem ich nie zakładać ? - zaśmiał się a mi momentalnie pojawił się rumieniec na policzkach.
- Nie mówiłem nic takiego...
- Ale pomyślałeś... - Wyszeptał,  Chaz zamknął oczy i zaczął powoli zbliżać się ustami do moich ust gdy nagle...
- Hej Chazy... chciałam... oj.. przeszkodziłam wam, przepraszam.. - Wysoka zgrabna brunetka , KTÓRĄ PIERWSZY RAZ NA OCZY WIDZĘ , z pośpiechem opuściła pomieszczenie. - Chelsea poczekaj... - Powiedział Chaz odwracając się w stronę drzwi przez które dziewczyna weszła. Brunetka po chwili znowu pojawiła się w drzwiach. - Co się stało ? - Zapytał zmartwiony Chester, podchodząc do niej z seksownym uśmiechem. - Nie, ale chciałam herbaty... 
- Zaraz ci zrobię Cali... - powiedział MÓJ kochany, dla tej OBCEJ dziewczyny, chłopak. Chelsea oparła się o futrynę drzwi i rzuciła mi przelotny uśmiech i chwilkę potem podał jej filiżankę. Oboje popatrzeli sobie w oczy po czym ona uśmiechając się delikatnie wyszła z kuchni, jak by tego nie było mało Bennington odprowadził ją wzrokiem. Wbiłem wzrok w podłogę ,a w oczach zebrały mi się łzy... NIE BĘDĘ PŁAKAĆ, nie spostrzegłem stojącego przede mną chłopaka. - To na czym skończyliśmy ? - Powiedział podnosząc mi brodę dwoma palcami. Uśmiech zniknął mu z twarzy gdy zobaczył łzy w moich oczach. - Mikey... dlaczego płaczesz ? 
- Nie płaczę.. kim jest ta dziewczyna ?
- Chelsea ? Wygrała jakiś tam Linkowy konkurs, że może z nami zamieszkać bo wie o nas najwięcej. 
- Aha.. - przytaknąłem i wyszedłem z mieszkania, Chaz pobiegł za mną. - Mikey... o co ci chodzi. - stanąłem 10 kroków od drzwi, serce bije mi jak szalone, nie wiem co chcę zrobić, czy zacząć płakać , krzyczeć, czy wyrzucić tą dziewczynę z mieszkania.
-Myślisz że nie widzę jakie oczka do niej robisz ? Co ona w ogóle robi w moim mieszkaniu ?
- O czym ty mówisz ?! Zaprosiłem ją, co miała być sama u mnie ?
- Jak długo już " mieszka u ciebie" ?!
- Od miesiąca...
- powiedział łagodnym tonem. - Jesteś z nią ? - Spytałem, wbijając wzrok w swoje własne buty. - Co ?! - krzyknął i podszedł do mnie szybkim krokiem. - Ja jestem z tobą Mike. Kocham cię. 

- No ale... - Chaz szybko mnie pocałował, i w tym samym momencie wyleciał mi z głowy argument którego miałem zamiar użyć. Serce nie bije już szybko z nerwów... tylko z podniecenia, świat się zatrzymał. I nagle przestał. - Nic już nie mów... To na tym skończyliśmy. 


Nie wierzę w to że on nic do niej nie czuję, coś jest między nimi...  a ja ?

niedziela, 11 sierpnia 2013

Część 10.

UHU JUŻ CZĘŚĆ 10 !!! ♥

- Chłopaki... - Powiedział Robert podchodząc do mnie. - Wiecie co mi się przydarzyło ?
- Nie.. - odpowiedziałem, poczułem za plecami obecność Chestera. On chyba mnie śledzi..
- A więc słuchaj... Idę sobie przez miasto a tu podbiega do mnie dziewczyna która ma z 15 lat, i mówi mi że specjalnie dla mnie na następny koncert przyniesie nożyczki... - podniosłem jedną brew. 
Ciepłe dłonie Chestera zaczęły wędrować mi po bokach. Spiąłem się, mam nadzieje że ani Rob, ani tym bardziej Chaz, tego nie zauważyli. Zaczął mnie delikatnie łaskotać, myślałem że go zaraz podduszę, złapałem go za nadgarstki robiąc zirytowaną minę. - .. Powiedziała że jak mnie spotka to rozetnie mi koszulkę, chora nie ? Też tak sądzę... Te dzieci... - Rob podszedł do okna, odprowadziłem go wzrokiem , po drodze natrafiłem na Dave'a który zrobił trik z brwiami , szybko puściłem Chestera , pokazując koledze gest " To nie ja, ja nic nie wiem " a on zaśmiał się wracając do robienia kawy. Spojrzałem przez ramię z pogardą na Chestera, a on podszedł do mnie i wyszeptał mi do ucha:
- Chciałbym przywiązać cię do łóżka i mieć cię dla siebie na chociaż jedną noc..Tylko my dwoje... Ty z chustką zawiązaną na oczach... skazany na moją łaskę.. Mrr...  - zaśmiał się cichutko, i wyminął mnie wkręcając się w rozmowę Dave'a i Rob'a. Ja za to stałem patrząc nieruchomo w jeden punkt pokoju. 

Co on powiedział ... ?

Jest godzina 21.48... Zasypiam po męczącym dniu w studiu, przed chwilą obudziłem się opierając ramieniem o biurko. Robert i Brad już dawno śpią na kanapach, Chaz nie krępował się spać na ziemi, a Dave... Dave'a nie ma, pewno jedyny mądry wrócił na noc do domu... Wstałem chowając do kieszeni komórkę i kluczę do mieszkania , i wymijając leżącego na ziemi Chestera wyszedłem ze studia, lecz zapomniałem o drzwiach i przeciąg sprawił że huk było słychać chyba na całej ulicy. - Przepraszam.. - wyszeptałem i ruszyłem w swoją stronę.
- Może cię podrzucić kaleko ? - On mnie śledzi, mówię wam... odwróciłem się i spojrzałem na Chaza który mimo tych 3 sekund ma już zapaloną fajkę w ustach i zapiętą kurtkę. 
- No ok. Czemu od razu Kaleko... - Wsiadłem do czarnego samochodu od strony pasażera i spojrzałem przed siebie na przednią szybę. Nawet nie zauważyłem że Chaz już siedzi obok mnie i odpala auto. 
- Co tak cicho dzisiaj siedziałeś ? - Zaśmiał się Bennington patrząc na drogę .
- Myślałem...
-O... nad czym tak myślałeś ?
- Em.. - zawstydziłem się. - Nie ważne..
- No powiedź.. - zaśmiał się.
- To jest śmieszne...
- Pośmiejmy się razem. 
- Myślałem o twojej "propozycji"
- I co... piszesz się na to ? - I znowu ten denerwujący trik z brwiami...
- Nie, zastanawiam się czy nie powinienem się ciebie bać.
- Mikey... nigdy bym ci nic nie zrobił nic wbrew własnej woli... 
- Trochę się to sprzecza z tym co mówiłeś... 
- Nie... Niepewność wzbudza podniecenie.. Nie chcę tego psuć, wiec nie mówię ci wszystkiego... Pomyśl nad tym.

Spojrzałem na swoje ręce które oparłem o kolana. Zaryzykować ? 

sobota, 10 sierpnia 2013

Część 9.

- Nie Brad, nie przestawiaj nic w studiu ! - Od rana chłopak zamęcza mnie telefonami, ciągle mnie pyta co ma robić "Bo się mu nudzi" chciał mi wypolerować gitarę, kupić nowy sprzęt, nagrać akapellę, a teraz męczy mnie z przemeblowaniem.
Przez korytarz przeszły trzy dziewczyny, każda po kolei powiedziała mi "Cześć Mikey ! " uśmiechając się od ucha do ucha. Od kiedy ja jestem "Mikey" Dla koleżanek Taylor ? Dobra nie ważne. 
- Nie, zostaw futerał na swoim miejscu ! - zdenerwowany rzuciłem telefonem na kanapę, i złapałem się za głowę prawie wyrywając sobie włosy z głowy.
Gdy chwilowy przypływ złości ze mnie zszedł postanowiłem upewnić się czy mój telefon jest cały. zakląłem cicho pod nosem i podniosłem go z ziemi , najwidoczniej odbił się od sofy i spadł na podłogę. Gdy jednak okazało się że telefon jest w idealnym stanie odetchnąłem z ulgą. - Przepraszam.. - wyszeptałem i włożyłem go do kieszeni. 
- Przepraszasz telefon ? A co mu zrobiłeś potworze ? - zakpił Chester stojący w drzwiach do salonu.
- Pukania cię nie nauczyli ? 
- A co, przeszkadzam ? - Usiadłem na kanapie przed stolikiem z porozrzucanymi kartkami -Nie, ale mam bałagan...
- Bałagan ? Ty to nazywasz bałaganem ? Byłeś u mnie w pokoju ? - Zaśmiał się i spojrzał na mnie tymi słodkimi oczkami.
- Nie... bo nie dało się otworzyć drzwi . 
- otóż to. - Uśmiechnął się i usiadł obok mnie przeglądając rysunki, ja przez ten czas segregowałem kartki, nienawidzę bałaganu. Wstałem, a Chaz poszedł w moje ślady by mnie przepuścić. Podszedłem do wysokiej szafy z ciemnego dębu , na niej trzymam wszystko, na dolnej półce leży futerał z akustyka, na drugiej półce stoją 2 słoiki z kolorowymi kostkami do gitary, i moim zdjęciem z Bradem jak byliśmy mali, na trzeciej Często kładę telefon, klucze, zapasowe struny, czy netbook, Czwarta jest przeznaczona dla zdjęć, w pierwszej ramce jestem ja i Taylor jak byliśmy młodsi, na tym zdjęciu mam Czerwone włosy , luźne ubrania i robię minę jak niewydarzony debil , hah.. te kolczyki, za to Taylor to była mała słodka dziewczynka z czerwoną grzywką, też chciała wyglądać inaczej, a nie chciałem by miała czerwone włosy. Zdjęcie obok, to zdjęcie całego Linkin Parka z przed roku, na trzecim zdjęciu Jestem ja i Chaz który daje mi całusa w policzek, ojej, jakie to słodkie, a na ostatnim są rodzice... 
Na piątej półce, która jest dużo wyżej niż ja, kładę takie rzeczy jak ołówki, kartki i farby, a żeby do niej dosięgnąć muszę stawać na palcach.
Gdy napiąłem się jak kot by odłożyć stos kartek na szafkę , nagle Chester zaczął mnie łaskotać, na co zareagowałem nagłym unikiem, to był błąd , przewróciłem się, a ten debil nadal mnie łaskotał. - Zostaw mnie świrze ! - wybuchłem śmiechem , wyrywając się mu. - A jak nie to co? - Też się zaśmiał. Przewracając mnie na brzuch i kładąc się mi prostopadle na plecach - Ał.. Proszę zejdź. - Powiedziałem , śmiejąc się sam z siebie że nie potrafię zrzucić sobie z pleców kilku kilo. Znowu mnie zaczął łaskotać, pisknąłem cicho ,uderzając czołem o podłogę. - No przestań ! - Wstał ze mnie bez słowa, i klęczał obok mnie , też się podniosłem i spojrzałem na niego z wyrzutem. 
- Tez cię kocham... - Powiedział uśmiechając się do mnie, nie potrafiłem być na niego długo obrażony, przecież on jest taki słodki. Co ja mówię.. 
Podał mi rękę i pomógł mi wstać z ziemi , gdy już staliśmy tak patrząc sobie w oczy , Chaz postanowił przerwać panującą ciszę. 
- Wiem o czym myślisz... - uśmiechnął się , rzucając seksowne spojrzenie.
- em... - poczułem jak oblewam się rumieńcem , ale próbując to zamaskować zrobiłem jakąś śmieszną minę z której Chaz zaczął się śmiać. Położył mi dłonie na szyi. - ... i podoba mi się ten pomysł.. - po czym delikatnie pocałował mnie w usta.

kocham go... kocham go... KOCHAM GO ! ♥ ♥ ♥ ♥

czwartek, 8 sierpnia 2013

Część 8.

Usiadłem na fotel.
-  Co ja mam teraz robić ? Przecież jak rodzice dowiedzą się że Taylor zaginęła to będą kazać jej się ode mnie wyprowadzić... - złapałem się za głowę.
- Uspokój się ...  - pogłaskał mnie po głowie - Tay jest u Brada. 
- Co ? To na co czekamy ! - wstałem i ruszyłem w stronę drwi , ściągając jeszcze skórzaną kurtkę z wieszaka. 


Czarne BMW zatrzymało się pod domem naszego przyjaciela.
Otworzyłem drzwi i szybkim krokiem podszedłem do Brada stojącego przy wjeździe.
- Gdzie jest Taylor ? 
- Dzień dobry Mike... - powiedział, rzucając mi obrażoną minę. - Tay jest u mnie w salonie, co ty robisz idioto ? Szlajasz się gdzieś po nocy bez telefonu, a co jak by do mnie nie przyszła zapytać się o ciebie i coś by jej się stało ?
- Z pretensjami do Joe'go i Dave'a ! - rzuciłem i wszedłem do mieszkania Delsona.
- Taylor ? - powiedziałem wchodząc do przedpokoju.
- Mike ! - głos wywędrował zza ściany, nagle zza drzwi wybiegła Ona i mocno się do mnie przytuliła. 
- Mike, gdzie ty byłeś ? Szukałam cię...
- Wiem, wiem... to długa historia.. przepraszam... - odwzajemniłem uścisk i pocałowałem ją w głowę. 


Ja i Tay idziemy do Rob'a , zabieram ją tam bo ona uwielbia jego psa, więc będzie miała zajęcie a nie tylko pisanie sms'ów z Chesterem... jak mnie to denerwuje że ona z nim piszę... Taylor w pewnym momencie drogi zatrzymała się i stanęła wpatrzona w jeden punkt , gdy podszedłem do niej by zorientować się o co chodzi ujrzałem duży , kolorowy budynek przed którym stało pełno ludzi, w każdym wieku, od jakiś dzieci którym bym dał z 8 lat po takich którzy mają z 40. 
Taylor podeszła do dwóch dziewczyn , Jedna była czerwonowłosa, cała w tatuażach , miała wygolony prawy bok, i całe zakolczykowane uszy, nie przepadam za takim stylem, ale u niej to nawet ładnie wygląda. Zaś ta druga to blondynka ze długimi włosami spiętymi w kok , i mógłbym się założyć że ma takie same dziary jak Chester.
- Cześć. - Tay przywitała dziewczyny gorącym uśmiechem, moja krew.
- Heej - odpowiedziały i odwzajemniły uśmiech.
- Jestem Taylor. - podała dłoń Czerwonowłosej dziewczynie.
- Ja mam na imię Kate , a to jest Charlie. - Blondynka pomachała mi z miłym uśmiechem, zdziwiło mnie jej zachowanie , przecież nawet mnie nie zna, odmachałem jej i odwzajemniłem uśmiech.
- A więc Taylor... też idziesz na zajęcia letnie ? A co robisz ? Śpiewasz, tańczysz, grasz na czymś ? - zapytała zaciekawiona Kate.
- Wiesz... ja właściwie nie wiem co tutaj się dzieję dlatego podeszłam. Zajęcia letnie ? Powiesz mi coś więcej ?
- A więc.  'school holidays days' to zajęcia letnie, chodzi tutaj wielu utalentowanych ludzi w różnym przedziale wiekowym, Ja chodzę na Taniec, razem z Laurą, czyli naszą nauczycielką tańca próbujemy wkręcić wokal do naszych występów. 
- A jakie są zajęcia ?
- Tak jak wcześniej mówiłam, Wokal, Taniec i Nauka gry na instrumentach ... - Dziewczyna znowu popatrzała na mnie. - Czy mi się wydaję czy tamten chłopak to Mike Shinoda ?
- Chyba żartujesz... - powiedziała Charlie łapiąc przyjaciółkę za ramię. - Co by tu robił ktoś taki jak on ?
- No ale to jest Mike. - Taylor zaśmiała się i odwróciła w moją stronę - Jesteśmy rodzeństwem, chodźcie przedstawię was.
- Jesteś siostrą MIKE'A SHINODY ? - powiedziała Charlie nie kryjąc zaskoczenia - No tak. Jestem Taylor Shinoda, miło mi. - Zaśmiała się. Cała trójka dziewczyn podeszła do mnie - Mike chcę ci przedstawić Charlie i Kate. 
- Jestem Mike. - powiedziałem uśmiechając się miło , widząc je bliżej mogę bez wątpienia powiedzieć że obydwie są bardzo ładne, Kate ma mleczną cerę , piegi i czarne albo bardzo ciemno brązowe oczy, a oczy Charlie... były piękne, chyba "kocie" ale nie mam pewności. 
- Znam cię, jestem Fanką Chestera i reszty Linkin Parka !  - powiedziała blondynka pokazując mi tatuaże na rękach .
- Mike ! Zapiszemy się do SHD ?  - zaproponowała to siostra  zachwycona tym pomysłem.





Ta Część jest słaba, przepraszam. 
Skupiłam się bardzo na Mike'u i Taylor, ale teraz mam zamiar to naprostować i wrócić do reszty Linkinów.

Czy Mike zgodzi się na chodzenie do school holidays days ?

Czy Chester i Mike będą razem, Czy może ktoś im w tym przeszkodzi ? 

Zapraszam na część 9. :D

wtorek, 6 sierpnia 2013

Część 7.

Drzwi otworzyły się , ktoś szarpną mnie za ramię , potknąłem się i upadłem na coś miękkiego, podejrzewam że łóżko albo sofa. 
Ktoś zdjął mi knebel i chustkę z oczu.
To co zobaczyłem mnie całkowicie rozwścieczyło.
- Jaja sobie robicie ?! - darłem się tak to do Dave'a to do Joe'go.
- Tak, szkoda że nie widziałeś swojej miny ! - odpowiedział rozbawiony Hahn.
- Chcecie mnie doprowadzić do zawału ? Serio się bałem. - Phoenix usiadł za mną i zabrał się za odwiązywanie mi rąk.
- Jak byś się nie bał naprawdę to gdzie tu zabawa ? - powiedział Joe opierając się o stolik który stał naprzeciwko kanapy na której siedziałem.
- Mój strach jest dla ciebie atrakcją ? - spojrzałem na niego z pytającą miną.
Przyjaciel odwrócił wzrok z lekkim zakłopotaniem.
- Nie no... nie o to mi chodziło..
- Tak, jasne... lepiej odwieź mnie do domu. 


Po wejściu do mieszkania chciałem iść na ogród i poszukać książki którą zgubiłem podczas tego ''porwania'' powaleni idioci, do zawału kiedyś mnie doprowadzą, ale nie mogę ich tak surowo traktować, jestem świadomy że nie wszyscy są odpowiedzialni jak ja. 
nacisłem guziczek przy telefonie by odsłuchać wiadomość z poczty głosowej.
- Cześć Taylor, tu Chester, będę u ciebie za 15 minut, nawet nie myśl o wychodzeniu samej z domu o tej godzinie, spokojnie , Mike się znajdzie..- pimmm. Taylor mnie szukała ? Przestraszyłem się nie na żarty. -TAYLOOR !! - wbiegłem po schodach na pierwsze piętro - Tay ! - wszedłem do jej pokoju - Taylor... - Przeszukałem całe pierwsze piętro, muszę przeszukać parter, może słucha muzyki w kuchni, mam taką nadzieję, zbiegłem po schodach jak oparzony, lecz natrafiłem na jakąś przeszkodę i razem z nią runąłem ze schodów. 
- Boże Chester nic ci nie jest !? - krzyczałem pomagając mu wstać. 
- Mike..? - przyjaciel wstał i złapał się za głowę.
-Taylor do mnie dzwoniła że znikłeś, zostawiłeś telefon w domu, i nie było z tobą kontaktu... gdzie ona jest ? 
- Dobre pytanie ! - odpowiedziałem, i zasłoniłem twarz dłońmi.
- Joe i Dave robili sobie żarty i mnie porwali, gdy wróciłem do domu to nie było już Tay , wysłuchałem twoją wiadomość głosową, potem zacząłem jej szukać po domu, nigdzie jej nie ma, nie wiem co robić, to moja wina że znikła..- Chester złapał moją twarz w dłonie - uspokój się Mike. Znajdziemy ją.. - delikatnie pocałował mnie w usta po czym wyjął z kieszeni telefon. - To Brad... Halo ?

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Część 6.

- NIE, NIE, NIE ! PROSZĘ ! NO BŁAGAM CIĘ TYLKO NIE TO ! 
Darłem się jak nienormalny podczas gdy siostra próbowała zaciągnąć mnie za rękę do samochodu.
- Nie wygłupiaj się ! Przecież nie zabieram cię na żadne tortury Downie ! 
- Ty mnie nie kochasz... - powiedziałem ze smutną miną.
- Kocham, i dlatego to robię.
- Ale ja nie chcę ścinać włosów... 
- A co mnie to obchodzi? Widziałeś się w lustrze ?
- Wyglądam pięknie... zostańmy w domu... - rzuciłem jej spojrzenie zbitego psa. 
- Na mnie to nie działa, chodź że.! - szarpnęła mną jeszcze mocniej że aż prawie się przewróciłem.
- No dobrze... - wsiadłem zrezygnowany do samochodu.


- I co, i co ? Mówiłam że będzie ci ładnie! - powiedziała zadowolona Taylor wchodząc do domu , ściągając swoje koturny. Ja za to podszedłem do lustra stojącego w przed pokoju i przejrzałem się jeszcze raz. 
- No dobrze, nie ma tragedii.
- Nie ma tragedii ? Jest cudownie ! - uśmiechnęła się do mnie. 
- Hah, może się przyzwyczaję że nie mam grzyweczki jak Bieber. 
 zaśmiałem się i przytuliłem ją mocno - Kocham cię mała. 
- Też cię kocham ! - odwzajemniła uścisk.


Nawet nie zorientowałem się kiedy nadszedł wieczór, bo byłem zajęty czytaniem w ogrodzie, było już ciemno więc postanowiłem iść już do domu, mój ogród jest dla mnie bezgraniczny, płot mamy tylko od strony ulicy i bocznych sąsiadów, tam gdzie jest lasek go nie mamy, często w nim siedzę czytając książkę bądź grając sobie na swoim akustyku, czuję się jak bym był tam jedynym człowiekiem na ziemi, poprawka, jedyną żyjącą istotą. 
Wstałem z ziemi i usłyszałem szelest krzaków naprzeciw mnie, miałem nadzieję że to jakiś kot ale mimo to pośpiesznym krokiem ruszyłem w stronę domu, byłem wręcz pewny że słyszę za sobą kroki, lecz nikogo nie widziałem gdy się odwróciłem.
Coś... ktoś... złapał mnie od tyłu za ramiona ograniczając mi ruchy, z ust wydał mi się krzyk, ale szybko ucichł gdy jakaś męska dłoń zasłoniła mi usta, próbowałem się wyrywać , bezskutecznie. 
Straciłem przytomność.
Gdy się obudziłem nie wiedziałem co się dzieje. Nie wiedziałem nawet ile byłem nieprzytomny.
Ręce miałem związane za plecami,miałem knebel w ustach, a do tego siedziałem w małym ciemnym pomieszczeniu , lub z opaską na oczach, byłem zbyt zestresowany by się nad tym zastanowić. 
Gdzie ja w ogóle jestem ? Co się stało ? Kim byli ci ludzie?
Usłyszałem kroki...

Część 5.

Na naszym ogrodzie, mówiąc naszym miałem na myśli moim i Taylor, jest bardzo dużo drzew, jak byliśmy mali bawiliśmy się że to jest las i musimy tam uciekać przed SlenderMan'em. Uśmiechnąłem się i usiadłem przy oczku wodnym które leży w głębi "lasu" . Mały łaciaty kotek usiadł na drugim brzegu oczka i ciekawy patrzał na mnie z przechyloną główką, postanowiłem nie robić żadnych gwałtownych ruchów by kociak nie spłoszył się i nie uciekł. Ale on wcale nie miał takiego zamiaru , podbiegł do mnie i ocierał się o moje ramie. 
Podniosłem wzrok.
Tam gdzie na początku siedział kotek ktoś stał, tym kimś był Chester. Podniosłem się z ziemi i spojrzałem mu w oczy - Chaz... Co ty tu robisz ? - Nic nie odpowiedział, stał jak stał i patrzał na mnie zimnym, pustym spojrzeniem. 
- Mike... - głos mojej siostry odbijał się echem po mojej głowie, nie wiedziałem z kont dochodzi, odwróciłem się i....

otworzyłem oczy...

Nade mną pochylała się Taylor z szerokim uśmiechem.
- Mike... wstawaj... Rob już po ciebie przyjechał. - spojrzałem na zegarek na półce , 7.05. Dlaczego ja jeszcze śpię? Wyskoczyłem jak oparzony z łóżka i podbiegłem do szafy - Mike, chłopaki na ciebie poczekają, rozmawiałam już z nimi.
- Ja nie mam w zwyczaju się spóźniać, nie mogę tego robić. - odpowiedziałem zakładając w pośpiechu spodnie. - Nigdzie nie wyjdziesz bez śniadania ! - powiedziała wychodząc z pokoju - JABŁKO CHOCIAŻ ZJEDZ ! - dodała , ja przez ten czas przebrałem koszulę i pobiegłem w stronę wyjścia. 
- JABŁKO ! - zatrzymałem się przed drzwiami, Taylor podeszła do mnie , podała mi owoc i rzuciła mi uśmiech. - A jak wrócisz to idziemy do fryzjera. 

- Cześć Mike ! - Rob podał mi rękę gdy wszedłem do samochodu. 
- Cześć. - odpowiedziałem zapinając pasy.
- Co to była za akcja wczoraj z Chesterem ? - powiedział spokojnym tonem, wiem że mogę mu zaufać, Rob jest spokojną osobą która na  pewno mnie nie wyśmieje. Ale miałem wątpliwości.
- Chaz też mi nie chciał nic powiedzieć.. - przerwał panującą ciszę i ruszył - jedyne co od niego udało mi się wyciągnąć to to że jesteś " pop****olonym gejem" więc to chyba coś poważnego.
- Bo ja jestem gejem... - powiedziałem prawie pół szeptem. - Był pijany, coś mówił, i rano uznał że to moja wina... Rob ? - przyjaciel spojrzał na mnie z pytającą mina.
- Czy jest możliwość że Chaz bierze ? 
- "Narkoman zawsze zostanie narkomanem" Nigdy nie uwierzę mu w bajkę że przestał brać. 
Głęboki oddech, odwróciłem wzrok do szyby patrząc na mijane budynki, po kilku minutach byliśmy pod studiem , bez słowa weszliśmy do budynku i tak się rozstaliśmy. Po drodze zahaczyłem o automat z napojami, tym razem kupiłem sobie pepsi. 
- Dzień dobry Michael !  - powiedział czarno włosy chłopak podchodząc do mnie.
- Cześć Tomas, jesteśmy na Ty, pamiętaj. - uśmiechnąłem się do niego, może i ma 20 lat ale nie lubię jak mówi się do mnie przez pan, czuję się jak bym był po siedemdziesiątce a nie po trzydziestce. 
- No dobrze, Mike. - uśmiechnął się. - Pracujecie nad jakimś nowym singlem ? 
- Na razie nie, a czemu pytasz ?
- Jestem waszym wielkim fanem, zaszczyt że mogę tu w ogóle pracować. - Tomas jest woźnym w studiu, nigdy nie wiedziałem dlaczego tak bardzo lubi tą prace... do teraz.
- Jesteś fanem LP ? - powiedziałem i sięgnąłem do torby.
- tak, od kont usłyszałem wasz pierwszy album. - Podałem mu naszą płytę "Meteora" z autografami całego zespołu.
- Dla naszego wielkiego fana. - chłopak zaniemówił z radości. - Naprawdę ? Dziękuję Michael ! - rzucił się na mnie i mocno mnie przytulił, a ja wybuchnąłem śmiechem. - nie masz za co mi dziękować.
- Dla ciebie to może tylko płyta, dla mnie to życie opisane w 13 piosenkach. - uśmiechnął się do mnie i odszedł . - Życie opisane w 13 piosenkach... - w końcu wszedłem do studia, i pierwsze co zobaczyłem to uradowany Chester biegnący w moją stronę - Mikey ! Tęskniłem za tobą, chodź pogadać ! - Chaz złapał mnie za nadgarstek a ja zdezorientowany ruszyłem za nim do jego pokoju. Przyjaciel przytulił się do mnie i nie potrafiłem stwierdzić czy się śmieje czy płacze.
- Mike stary, jak ja cię kocham, przepraszam cię za to co było wczoraj ! 
odepchnąłem go od siebie - Piłeś ?
- Ani kropelki. - Uśmiechnął się do mnie.
- Znowu bierzesz ! - zdenerwowałem się, przecież to oczywiste że jest naćpany.
- No ale.. Co to takiego.. Heroina na początek dnia ? 
- Chaz... miałeś już nie brać ! - wypaliłem ze wściekłością.
- Przepraszam... - odpowiedział rzucając mi żałosne spojrzenie - Przepraszam.. - upadł przede mną na kolana i schował twarz w dłonie - Przepraszam....

Część 4.

- OSZUKUJESZ !
- Przecież ta gra nie ma zasad ! - słucham tej kłótni od rana, kiedy Robert i Brad zaczęli bawić się w rzucanie się kulkami z farbą.
- A NIECH OBERWĘ CHOCIAŻ JEDNĄ KULKĄ TO POZNACIE NOWEGO MIKE'A I OBYDWOJE WYLĄDUJECIE NA CHODNIKU ZA OKNEM !
- Mike... my jesteśmy na 7 piętrze. - powiedział zaniepokojony BBB.
- Więc lepiej się pilnuj. 

Do pomieszczenia wszedł Chester, i podszedł do mnie szybkim krokiem.
- Musimy pogadać . - powiedział chłodno rzucając mi zabójcze spojrzenie.
- Teraz ?  - zapytałem zdezorientowany.
- Tak,teraz ! - powiedział tak jakby z trudem opanowywał gniew.
- Chaz, co ci jest ? - odpowiedziałem zaniepokojony jego zachowaniem.
- nie wiem, co mi zrobiłeśz że wczoraj zachowywałem się tak dziwnie , ale nie myśl sobie że to coś zmieni !
- Co ?! - odwrzasnąłem wstając ze sofy i stając przed nim. Rob i Brad odwrócili wzrok w naszą stronę, ale ani ja, ani Chester nie zwróciliśmy na to większej uwagi.
- Nie kochałem cię, nie kocham i nie będę kochać ! - wypalił ze wściekłością. Ogarnął mnie ogromny smutek, poczułem się jakby pchnął mi nóż w serce. Spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł trzaskając drzwiami.

Mikeeey ! Jesteś w domu !? - po mieszkaniu rozniósł się donośny i melodyjny głos mojej 19 letniej siostry.
- Tak.. - Taylor weszła do salonu i spojrzała na mnie, siedziałem pod schodami z arkuszem kartek i długopisem , nie wiedziałem co ze sobą zrobić, zwykle jak miałem jakiś problem, to spotykałem się z Chaz'em.. a teraz.. teraz to mogę o tym zapomnieć.
Taylor uklękła naprzeciwko mnie z troską w oczach.
- Nic mi nie jest.. - Powiedziałem to tak bez entuzjastycznie że sam bym sobie nie uwierzył.
- Co się stało ? - pogłaskała mnie w policzek.
- Pamiętasz kim jest Chester ? 
- Ten brunet w tatuażach ? 
- Tak..
- No pamiętam, co z nim ? - Tay usiadła obok, przyglądając mi się uważnie z troską.
- Wiesz że wole chłopaków... 
- Zakochałeś się w nim, a on cię wyśmiał ?
- Znienawidził mnie za to.. Tylko że.. ja nic nie rozumiem, kiedy mu to powiedziałem wszystko było ok, powiedział że mnie rozumie, i wszystko było po staremu, potem się upił i mówił mi że mnie kocha i że chciałby ze mną się przespać, a rano jak już wytrzeźwiał krzyczał coś że coś mu zrobiłem że gadał takie bzdury... nie nadrabiam...
- Czy Chester ma problemy z narkotykami ? 
- Miał, ale rzucił to jak doszedł do Linkin Park a dlaczego pytasz ?
- Jesteś pewny że już nie bierze ? - odpowiedziała ignorując moje pytanie.
- Sądzisz że Chaz ćpa ?
- Z Tego co mówisz jest to bardzo prawdopodobne.
Siedziałem w ciszy patrząc w ścianę , czy Chester naprawdę ukrywał przede mną że nadal bierze ? Okłamał nas mówiąc że rzuci narkotyki ? Chazy....












czwartek, 1 sierpnia 2013

Część 3.

W studiu, poza tym że co jakiś czas Robert pośmieje się do laptopa , nie dzieję się nic. Może dlatego że jesteśmy tu we dwójkę a ja bezgłośnie pokonuję kolejne rozdziały książki. Ciekawość była silniejsza. 
- Co ty robisz ? - zapytałem przyglądając się mu z zaciekawieniem - Czytam bloga. - powiedział podnosząc wzrok na mnie z wyszczerzem na całą twarz.
- O czym ten blog ? - dopytywałem z uśmiechem na twarzy.
- O takim zespole Rockowym , cały czas tam się coś dzieję , albo sprzęt wybucha, albo okazuję się że gitarzysta jest gejem i ma romans z wokalistą, szkoda że my mamy tak nudno... - spojrzałem na niego z miną 'WTF' ale nic nie powiedziałem - Pff.... Perkusista szukał pałeczek w lodówce. Co by tam niby robiły ? Nonsens... - pokręciłem głową z nie do wierzeniem , i odwróciłem wzrok na drzwi przez które wszedł BBB bez koszulki.
- Myryryry.... - zaśmiałem się.
- Soł Sexi. - powiedział rozbawiony Robert , zamykając laptop.
- Dajcie spokój. -  odpowiedział z wyrzutem - Na dworze jest z 35*C... - do pomieszczenia wszedł też Chester wylewając sobie na głowę butelkę wody, po chwili zorientowałem się że jestem jedyną osobą w studiu która ma na sobie koszulę. - Panie Shinoda, a Pan się nie rozbierasz ? - Zaśmiał się Dave , popijając Coca-Colę z lodem. - Niee... - zaśmiałem się i spojrzałem w jego stronę - No dajesz Mike. - powiedział Chester podchodząc do mnie i ciągnąc mnie za ręce abym wstał z kanapy - Nie będę się rozbierać - powiedziałem stanowczo przez śmiech wywołany komiczną sytuacją. - To ja ci ją ściągnę - powiedział Chaz rozpinając mi pierwszy guzik koszuli,na co ja szybko odskoczyłem , łapiąc się dłońmi za klatę i zerkając na niego z ukosa. - ZBOCZENIEC ! - Towarzystwo długo nie wytrzymało i wszyscy śmiali się do upadłego. 


Jest z 3.00 w nocy, położyłem się na sofie i próbowałem zasnąć.
Nie wyczuć towarzystwa Chestera po prostu się nie da , a już na pewno nie w takim stanie, nie jak jest pijany. Chcąc uniknąć konwersacji nadal udałem że śpię. Nagle poczułem jego ręce na moim torsie które przy świetle małej żarówki próbowały natrafić na guziki mojej koszuli. Złapałem go za nadgarstki i otworzyłem oczy.
- Co ty robisz ? - powiedziałem zdziwiony jego zachowaniem.
- Chcę z tobą spać Mike ! - wybełkotał pod nosem. W pewnym sensie , cieszyłem się że to powiedział, ale w drugim, nie mogę wykorzystywać sytuacji że nietrzeźwo myśli. Odepchnąłem go od siebie i wstałem.
- Co ty robisz ? PRZECIEŻ MNIE KOCHASZ !! - wykrzyczał Chester ledwo stojąc na nogach.

- Chester.. Uspokój się, odprowadzę cię do sypialni ... - Tak późna godzina, chłopaki mnie przecież zabiją jak ten idiota ich pobudził. Gdy ''holowałem'' Chaza do jego sypialni na korytarzu spotkaliśmy Dave'a.
- Co jemu ? - Zapytał, patrząc na nas nieprzytomnie, chyba go obudziliśmy.
- CHCE MI SIĘ RUCHAĆ ! CHCĘ CIĘ MICHAEL... 
- Zamknij się ! - syknąłem ostro - Proszę... - wyszeptałem. 
- Nie zapomnijcie o gumkach... - powiedział Phoenix i wyminął nas na korytarzu. Pokręciłem głową z nie do wierzeniem i weszliśmy do sypialni wokalisty. Położyłem go na łóżko , a on złapał się mnie za koszulę i pociągną do siebie, z ledwością utrzymałem równowagę.
- Zostań tutaj...
- Puść mnie. - Powiedziałem stanowczo ze surową miną.
- Proszę... śpij ze mną.
- Puść mnie Chester. - powtórzyłem. Spojrzał smutno i wreszcie mnie puścił , poprawiłem ją i ruszyłem w stronę drzwi. - Mike ... - odwróciłem się jeszcze na moment i spojrzałem na przyjaciela.

- Kocham cię..

Część 2.

- MIKEEEEYY !! - głos BBB rozbrzmiał na korytarzu studia. Przewróciłem oczami. - Czego chcesz duszo nieczysta ?!
- Czemu od razu sądzisz że czegoś chcę ? - zapytał poirytowany Brad, patrząc na mnie z miną obrażonego dziecka. - Bo znam cię na tyle długo by zorientować się mówisz do mnie " MIKEEEEEEYYYYY" tylko jak coś zepsujesz i czegoś chcesz.  -  Delson spojrzał na mnie smutno - Zabijesz mnie...
- a co zrobiłeś ? - odpowiedziałem bardzo zaniepokojony,  BBB nabrał powietrza - Gdy przechodziłem obok twoich klawiszy z kawą, potknąłem się i cała zawartość szklanki poleciała na nie, keyboard zapalił się , próbowałem go ugasić i wziąłem pierwszą lepszą rzecz do ręki i zacząłem nią gasić pożar... tą rzeczą była twoja gitara akustyczna, ona też się zapaliła to żeby się nie poparzyć wyrzuciłem ją w bok i spadła na biurko gdzie leżały twoje papiery, one też się zapaliły, nie wiedziałem co zrobić i w końcu uciekłem i zadzwoniłem po straż pożarna.... - patrzałem na niego tak jakbym chciał się rozpłakać, krzyczeć i zemdleć jednocześnie - No dobra żartowałem... - zaśmiał się, mi w cale nie było tak do śmiechu, ale i tak odetchnąłem z ulgą - Poza tym keyboard'em... -  rzuciłem mu zabójcze spojrzenie że na ten widok Brad cofną się o krok ode mnie - MÓJ KEYBOARD !!!!! - zawyłem i pobiegłem do studia prawie tratując ludzi na korytarzu, w pomieszczeniu siedział Chester i Joe układający puzzle, gdy tylko się tam pojawiłem to jak błyskawica podbiegłem do Kayboard'a i podłączyłem go - MIŁOŚCI MOJA NAJUKOCHAŃSZA NIE OPUSZCZAJ MNIE !! - krzyczałem do klawiszy , gdy kliknąłem włącznik poszedł z nich dym , podniosłem wzrok na Joego i Chestera, a potem na stojącego we drzwiach Brada. - Chyba z wami koniec... - zakpił Joe i wybuchł śmiechem, ale nagle przestał jak zobaczył moją skwaszoną minę. - Przepraszam Mike... - Wyszeptał Brad. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie, nie wiem czym tak naprawdę się przejmuję, to zwykły Kayboard... taki zwykły Kayboard który miałem od zawsze... Joe razem z Chesterem podeszli do mnie i położył mi rękę na ramieniu - Kupimy ci nowy...
- Wiesz... Te klawisze miałem bardzo długo, przywiązałem się do nich...
- Za mną byś tak nie rozpaczał ! - wypalił Chaz z udawanym fochem, poczochrałem go po głowie i zaśmiałem się - Oczywiście że nie, Ty się nie równasz z moim Keyboardem.- Chazy spoważniał i zrobił minę zbitego psa - Serio ? - powiedział a w jego oczach pojawiły się wymuszone łzy. - Oj nie płacz, żartuję. - zaśmiałem się i usiadłem na sofie obok śpiącego Rob'a , a Chaz z Joe'ym usiedli naprzeciwko na ziemi. Odwróciłem się i zobaczyłem smutnego Brada opierającego się o futrynę drzwi , a jego wzrok był skierowany ku ziemi. - Brad.. nie gniewam się na ciebie.. chodź do nas. - powiedziałem łagodnie uśmiechając się do niego , BBB usiadł obok mnie, nadal patrząc w ziemię. - No i nie smuć się już... - pogłaskałem go po plecach. - Serio się nie gniewasz ? - zapytał Delson, spoglądając w moją stronę - Serio,serio. - uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie. Nagle do studia wszedł Phoenix z kubkiem - Kawę mrożoną dają za darmo na dworze. - zaśmiał się, w tym samym momencie Joe i Brad ruszyli biegiem w stronę drzwi, Dave podszedł do śpiącego Roba i trzepną go w głowę - Co.. co jest ? - zapytał zaspany, i podniósł się z sofy - lepiej idź na dwór bo Delson i Hahn ci wypiją całą kawę mrożoną. - powiedział Farell i uśmiechnął się chytrze do kolegi, perkusisty. - A Dlaczego kawa jest na zewnątrz ? - zapytał zdezorientowany - Idź już ... - przewrócił oczami i razem z Bourdon'em wyszedł ze studia. Spojrzałem na Chestera który mi się przyglądał - Nie idziesz ? - zapytałem zdziwiony - Nie, mam alergię. - sprostował i uśmiechną się do mnie - a ty czemu nie idziesz ?
- Ja nie lubię kawy mrożonej... - Chazy wstał i usiadł obok mnie na sofie - Jak Rob tu śpi, mnie po 5 minutach siedzenia tutaj bolałby tyłek. - zaśmialiśmy się , rozmawialiśmy tak nie wiem ile czasu, nie... Chester prowadził monolog. Ja tylko siedziałem i patrzyłem mu w jego piękne prawie czarne oczy. - Słuchasz mnie?
- Nie, przepraszam... - rozproszony odwróciłem wzrok.
- To po co ja się wysilam ? - Zaśmiał się - Patrzysz na mnie jakbyś się zakochał, no wiem, jestem przystojny, zabójczo przystojny, i seksowny.. i w ogóle. Ideał faceta, ale ty lepiej się dziewczynami zajmij. - zaśmiał się , a ja tylko mu się przyglądałem , tak jakbym nie rozumiał co do mnie powiedział, mimo to że zrozumiałem każde słowo. Chaza olśniło. - OMG.. Mike ? Ty się we mnie kochasz ? - spojrzał na mnie zaszokowany. - Nieeee... - wstałem i odwróciłem się do niego plecami z żałosną miną. - Nie kłam, bo i tak nie umiesz.. - sprostował i stanął zaraz za mną - Mike. - Wzdychnąłem i odwróciłem się do niego. - Jeśli powiem że masz racje... nie zostawisz mnie ?
- Nie zostawię..- położył mi ręce na ramionach - jesteś moim najlepszym przyjacielem stary.. nigdy cię nie zostawię. - powiedział patrząc mi głęboko w oczy. - Dzięki Chaz... - Przyjaciel przytulił się i uśmiechnął się się do mnie - Wszystko jest okey. - odwzajemniłem uśmiech.
- Masz dobry gust. - zaśmialiśmy się - dobra, Chodź na Herbatę.