- Chcesz kawy Kocie? - gwałtownie podniosłem się z łóżka, patrząc w stronę autora tych słów.
Shinoda stał przy łóżku opierając się dłonią o szafkę. Jego spojrzenie było znudzone i zaspane,
tak jak by właśnie wstał z łóżka jak codzień.
- Mike to ty? - zapytałem zrywając się z łóżka, stając tuż obok niego.
- A kim miałbym być? No chyba nie Vanessa..
- Przecież Vanessa wyprowadziła się miesiąc temu..
- Co ty mówisz.. - mężczyzna zaczął się śmiać, kręcąc przecząco głową.
- Jest u siebie w pokoju z Jonaszem, i robią lekcje z Francuskiego.
- Mike.. - wyszeptałem wtulając się w jego obojczyk.
- Co jest? - zapytał ciepłym tonem, gładząc mnie dłońmi po plecach.
- Tak za Tobą tęsknię... - I nagle wszystko zniknęło, jak mydlana bańka.
Moje powieki podniosły się, a ja przepełniony nadzieją rozejrzałem się po pokoju, lecz nie zobaczyłem nic.
Kurz na półkach, na których wcześniej stały nasze wspólne fotografie, ich widoku nie mogłem znieść wiec pochowałem je do do szafki, zatarłem jego obecność w tym domu, wierząc w to że będzie mniej boleć, lecz nic bardziej mylnego.
Mijają kolejne tygodnie, nie mamy z Shinoda żadnego kontaktu, a ja tracę siły. Moja waga ostatnio pokazała że gdzieś zgubiłem 10kg w ostatnich miesiącach, a wraz z nimi jakikolwiek sens życia.
Zmusiłem się do wstania z łóżka, by zrobić najprostsze życiowe czynności takie jak prysznic czy śniadanie.
Siedząc w kuchni, patrząc tępo na rogaliki leżące na talerzyku obok mojej ulubionej kawy myślałem o przeszłości.
O tym jak wracaliśmy razem do domu, trzymaliśmy się za ręce, obsypywaliśmy pocałunkami, jak go łaskotałem bo uwielbiałem jego wrażliwość na tym punkcie, jak łapał mnie za nadgarstki i patrzał na mnie błagalnie tymi dużymi brązowymi oczkami. Wspominam jak całowałem go w policzek jak robił nam jedzenie, bo ja zawsze chodziłem wcześniej biegać bez śniadania i wracałem bardzo głodny.
- Mike to ty? - zapytałem zrywając się z łóżka, stając tuż obok niego.
- A kim miałbym być? No chyba nie Vanessa..
- Przecież Vanessa wyprowadziła się miesiąc temu..
- Co ty mówisz.. - mężczyzna zaczął się śmiać, kręcąc przecząco głową.
- Jest u siebie w pokoju z Jonaszem, i robią lekcje z Francuskiego.
- Mike.. - wyszeptałem wtulając się w jego obojczyk.
- Co jest? - zapytał ciepłym tonem, gładząc mnie dłońmi po plecach.
- Tak za Tobą tęsknię... - I nagle wszystko zniknęło, jak mydlana bańka.
Moje powieki podniosły się, a ja przepełniony nadzieją rozejrzałem się po pokoju, lecz nie zobaczyłem nic.
Kurz na półkach, na których wcześniej stały nasze wspólne fotografie, ich widoku nie mogłem znieść wiec pochowałem je do do szafki, zatarłem jego obecność w tym domu, wierząc w to że będzie mniej boleć, lecz nic bardziej mylnego.
Mijają kolejne tygodnie, nie mamy z Shinoda żadnego kontaktu, a ja tracę siły. Moja waga ostatnio pokazała że gdzieś zgubiłem 10kg w ostatnich miesiącach, a wraz z nimi jakikolwiek sens życia.
Zmusiłem się do wstania z łóżka, by zrobić najprostsze życiowe czynności takie jak prysznic czy śniadanie.
Siedząc w kuchni, patrząc tępo na rogaliki leżące na talerzyku obok mojej ulubionej kawy myślałem o przeszłości.
O tym jak wracaliśmy razem do domu, trzymaliśmy się za ręce, obsypywaliśmy pocałunkami, jak go łaskotałem bo uwielbiałem jego wrażliwość na tym punkcie, jak łapał mnie za nadgarstki i patrzał na mnie błagalnie tymi dużymi brązowymi oczkami. Wspominam jak całowałem go w policzek jak robił nam jedzenie, bo ja zawsze chodziłem wcześniej biegać bez śniadania i wracałem bardzo głodny.
Z nikim mi nie było tak dobrze jak z nim. Spojrzałem w okno, czując padające mi na twarz słoneczne promienie - sam już nie wiem co ze sobą zrobić.
Zostawiając już zimną kawę i nie ruszone pieczywo, wziąłem w rękę bluzę, i pospiesznie opuściłem to miejsce zalane wspomnieniami.
Zostawiając już zimną kawę i nie ruszone pieczywo, wziąłem w rękę bluzę, i pospiesznie opuściłem to miejsce zalane wspomnieniami.
***
- Dzień Dobry Linkin Park. - Powiedziałem, wymuszając uśmiech na widok przyjaciół grających w karty przy stoliku.
- Cześć Chezz. - Brad podszedł bliżej, przybijając mi dłoń na powitanie.
- Stary wyglądasz jak zwłoki. - Mimowolnie uśmiechnąłem się do zmartwionego gitarzysty - typowy Delson, jak zwykle kochany i szczery.
- Spokojnie, czuję się dobrze. - stwierdziłem, klepiąc go w ramię po czym usiadłem obok mężczyzn przy stoliku.
- Stary wyglądasz jak zwłoki. - Mimowolnie uśmiechnąłem się do zmartwionego gitarzysty - typowy Delson, jak zwykle kochany i szczery.
- Spokojnie, czuję się dobrze. - stwierdziłem, klepiąc go w ramię po czym usiadłem obok mężczyzn przy stoliku.
- Chcesz coś zjeść? Nie wyglądasz najlepiej.. - Powiedział zatroskany Farrell, przyglądając mi się smutno.
- Nie, dziękuję, jadłem przed wyjściem. - Chłopaki spojrzeli się po sobie w taki sposób,
jak by moja gra aktorska nie była wystarczająco przekonująca, lecz ostatecznie nikt nie odezwał się już słowem.
Mijały kolejne dni, a ja coraz bardziej odczuwałem brak apetytu.
Ciągle mdłości, senność, blada skóra, wory pod oczami, a gdyby tego było mało koszulki które wcześniej przylegały mi do torsu, wiszą na mnie jak na wieszaku w szafie.
Mijały kolejne dni, a ja coraz bardziej odczuwałem brak apetytu.
Ciągle mdłości, senność, blada skóra, wory pod oczami, a gdyby tego było mało koszulki które wcześniej przylegały mi do torsu, wiszą na mnie jak na wieszaku w szafie.
Tak jak dwa miesiące temu chodziłem na siłownię, tak na tą chwilę trudność sprawia mi dojście do studia, do którego droga zajmowała mi średnio 15 minut, to przerażające co się ze mną dzieje.
Po raz kolejny wychodzę z domu nie jedząc śniadania.
Będąc już przy drzwiach coś straciłem z małej w przed pokoju.
Słysząc dźwięk upadającego za mną przedmiotu,
zareagowałem od razu pochylając się po niego na podłogę.
Malutka maskotka, szary kotek z różowym tułowiem za którym ciągnie się tęcza.
Malutka maskotka, szary kotek z różowym tułowiem za którym ciągnie się tęcza.
Patrząc w małe plastikowe oczka breloczka, poczułem ból w sercu.. Nyan,
ulubiona maskotka Shinody, z którą zawsze wszędzie chodził.
Odłożyłem ją na swoje miejsce starając się znów nie zatopić w wspomnieniach.
W tym momencie, w domu rozbrzmiał dźwięk telefonu stacjonarnego, do którego się niezwłocznie udałem.
- Chester Bennington, słucham.
- Witam Panie Bennington, tu funkcjonariusz policji Zygmunt Gasso, mam dla Pana ważna informacje...
W tym momencie, w domu rozbrzmiał dźwięk telefonu stacjonarnego, do którego się niezwłocznie udałem.
- Chester Bennington, słucham.
- Witam Panie Bennington, tu funkcjonariusz policji Zygmunt Gasso, mam dla Pana ważna informacje...
***
WITAM BENNODZIACZE!
Taki suprajs, dodałam rozdział.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy,
jak mi strasznie brakowało dalszego pisania..
Taki suprajs, dodałam rozdział.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy,
jak mi strasznie brakowało dalszego pisania..
Ostatni raz dodałam normalny rozdział w Kwietniu?
To jest potworne!
Ale potrzebowałam tej przerwy,
Ale potrzebowałam tej przerwy,
nie da się ukryć.. to jak kochani?
Pewnie jesteście na mnie źli bo to ile razy ja juz kończyłam to opowiadanie przechodzi ludzkie pojęcie,
ale jednakże.. no nie wiem... co mam robić Bennodziacze?
Ja jestem, bo chcę wiedzieć co z tym Shinodą, cholera :|
OdpowiedzUsuńMiałam już taka wizję, że Mike uciekł od Chestera żeby pracować jako męska prostytutka... albo coś w tym... sty... DOBRA DOBRA NIE MA PRACY JAKO DZIWNA, MAJK UCIEKŁ BO MYŚLAŁ, ŻE BĘDZIE TAKI SUPI JAK UCIEKNIE BO ZROBI DRAMĘ NAM TUTAJ I W OGÓLE.
TWOJE GŁUPIE PORWANIE (pewnie to nei porwanie, pewnie Shinoda zażyczył sobie żeby tow wyglądało jak porwanie, zeby odpłacić się Chesterowi który się nad nim znęca *łaskotki*, logiczne? LOGICZNE.) WCALE NIE JEST FAJNE MAJK. WRÓĆ I PRZEPROŚ ŁADNIE A POTEM DAJ SIĘ ŁADNIE WYRU... Dobra, pomińmy to. XD
A jak Majk ma odgryzioną rękę? :o
No ale...
ja wiedziałam.
Ja wiedziałam, że wrócisz. B| Koty juz takie są, niby nas zostawiają, ale potem wracają B|
WIEDZIAŁAMWIEDZIAŁAMWIEDZIAŁAM.
NO I NIE MA JUŻ TEJ PRZERAŻAJĄCEJ MUZYKI W TLE, YEAH, MOGE SPOKOJNIE SPAĆ.
A gdyby tak...
Kiedyś przeczytać tę Bennodę od poczatku? e.e
Nie ważne. xD
MAJK WRACAJ. CHESTER JEDZ TE PIEPRZONE ŚNIADANIE BO MAJK CIĘ POŁAMIE POTEM JAK CIĘ NAWIEDZI JAKO DUCH CZY CO TAM.
CZY POŁAMIE CIĘ KTOŚ INNY.
NP. ROB.
NIE WIEM.
Dziękuję, to wszystko. xD
dziwka* Literówka się wkradła, patrz skubaną. :|
UsuńWiedziałam ze tak tego nie zostawisz.
OdpowiedzUsuńTrudno rozstać się z blogiem który pisze się przez parę lat.
Ja chociaż prowadzę bloga dopiero pól roku, ciężko było mi go zawieszać (ale to już było).
Dobra oceniając rozdział.
Jest bardzo dobry.
Chesterowi naprawdę już coś się dzieje skoro ma już schizy.
Niech MIKE ŻYJE
Jak nie to mnie popamiętasz.
No cóż nie wiem co jeszcze napisać.
Chyba tyle.
Chciałabym Cię również serdecznie zaprosić do siebie.
Nie jest to Bennoda ale także FF o LP.
http://klucze-krolestwa.blogspot.com/
Powinno Cię to zainteresować.
Pozdrawiam i z wielką niecierpliwością czekam na kolejny.
Mika Shinoda.
Kuźwa kobieto uwielbiam Cię ❤️ (ale to już wiesz). Rozdział krotki, ale i tak meeeeega sie ucieszyłam, że jest jakikolwiek. Dopiero sie obudziłam, sięgnęłam po telefon, zobaczyłam powiadomienie od ciebie po czym wstałam i zaczęłam sie na cały ryj wydzierać. Wyobraź to sobie i domyśl sie jaka była reakcja mojej mamy.
OdpowiedzUsuńNo i musisz kończyć w takim momencie serio?! Ja tu sie strasuje razem z Cześkiem, nie wiedząc czy Mike żyje, a ty nas tak męczysz. ALE MA ŻYĆ! Inaczej cie znajdę! Choć w sumie nie powinnam ci grozić bo jesteś starsza....ale ja wyższa....dobra nieważne. Dużo weny i czekam na więcej ;**
Nie spodziewałam się, że dodasz rozdział tak szczerze mówiąc, a tu miłe zaskoczenie. Czekam na dalsze losy. To opowiadanie jest strasznie fajne i ciekawe. Zapraszam do mnie, również Bennoda.Dopiero zaczynam :)
OdpowiedzUsuńŻyczę ci weny.
http://icantfeelyouthere.blogspot.com/2015/07/rozdzia-drugi.html
Nie zostawiłaś swoich Bennodziaczy. =)Umiesz pisać tak wciągagająco... Biedny Chester. Czyżby Mike miał się wreszcie znaleźć? Oby. Dodawaj jak najszybciej nowy.
OdpowiedzUsuńRozdział 40 to idealny rozdział na odnalezienie Mike'a. =)
OdpowiedzUsuńNowy u mnie, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://icantfeelyouthere.blogspot.com/2015/07/rozdzia-trzeci.html
Nie wiem gdzie informować, więc postanowiłam tutaj :D
Wyobraź sobie, że w jeden dzień, przeczytałam CAŁEGO TWOJEGO BLOGA. Wtf, co nie? W sumie czytałam go od dawna, ale od dawna też tu nie zaglądałam :< Mniejsza z tym...
OdpowiedzUsuńJesteś moim drugim ulubionym blogiem 'Bennodowym' :D ❤ Twoje opowiadania są serio wciągające ;-; NO ODKLEIC SIE NIE MOZNA, JA NIE WIEM JAK TY TO ROBISZ:o
'porwano 68 osób wraz z Mikeem'
ALE DLACZEGO AKURAT TYLE? 😂
/V😻
http://love-story-ann.blogspot.nl/
OdpowiedzUsuńto twoje?..
TO JEST ZA RAZEM TAKIE FASCYNUJACE I WKURZAJACE, ZE OSTATNIO ZNAJDUJE NA ROZNYCH BLOGACH, LUDZI KTORYCH ZNAM ;-;
/V
tak to tez jest moje ;D <3
UsuńKochana! Wiedziałam, że wrócisz!
OdpowiedzUsuńA TAK W OGÓLE TO DAWAJ MI MIKE'A BO CHESTER SCHUDŁ 10 KG
UsuńKURWA ON JEST CHUDY W CHUJ TO MUSI TERAZ WYGLĄDAĆ JAKBY BYŁ CHORY NA RAKA
Ile przekleństw XD
UsuńA spokojnie, zdradzę ze się doczekasz. :3
Kiedy nowy, Autorko? Czekamy z niecierpliwością. <3
OdpowiedzUsuń