ZOSTAW WIADOMOŚĆ PO USŁYSZENIU SYGNAŁU.
No po prostu szlak mnie trafia, i zaraz jak jebnę tym telefonem o podłogę.
- Szał zakupów, no dobra rozumiem, ale kurwa Mike!
Nie jesteś kobietą by siedzieć 6h w centrum miasta na zakupach!
Krzyczałem tak w myślach, patrząc na zgaszony ekran iPhona trzymanego w dłoni.
Dobra Chester opanuj się, on nie musi być cały czas w domu, może spotkać się ze znajomymi których spotka na mieście.. Ale mógłby mi chociaż o tym powiedzieć!
- Van? - Zapytałem, podnosząc wzrok na brunetkę ubraną w luźną białą koszulkę i dżinsowe spodnie.
Dziewczyna spojrzała na mnie ukradkiem, zalewając kubek z herbatą.
- Widziałaś może dzisiaj Mikea, jak byłaś z Jonaszem na mieście?
Sam w tym momencie zdziwiłem się, że partnera Vanessy nazwałem po imieniu, w momencie kiedy absolutnie każdy poza nią, nazywa go po prostu "Joker".
Brunetka pokręciła przecząco głową, spoglądając na mnie z zaniepokojeniem.
- A stało się coś? - Zapytała, podchodząc do mnie.
- Nie wiem.. Nie odbiera telefonu od kilku godzin, zaczynam się martwić.
- Przecież Tata zawsze odbiera telefon.. - Stwierdziła słusznie, poprawiając włosy.
- Może zadzwonimy na policje?
- Spokojnie Van.. - Powiedziałem, biorąc głęboki oddech.
- Jeśli nie oddzwoni w ciągu godziny to coś z tym zrobię..
Opuściłem wzrok, patrząc na ciemną szybkę swojego telefonu.
Dziewczyna patrząc na mnie, uśmiechnęła się smutno.
- Będzie dobrze Panie Bennington.. - Moje kąciki ust,
lekko poszły ku górze, gdy na nią spojrzałem na co
ona zareagowała pokazaniem swoich białych zębów.
Wspierająco złapała mnie za dłoń, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę swojego pokoju.
~ Dzień Następny ~
- Cześć Chezz, jest Mike w domu, bo nie umiem się do niego dodzwonić.
Powiedział Phoenix, wchodząc do mieszkania, wycierając wcześniej buty na wycieraczce.
- Właśnie nie.. - Powiedziałem, przecierając twarz dłonią, Boże jaki jestem wyczerpany.
- A kiedy się go mogę spo.. ej dobrze się czujesz? - Zapytał, patrząc na mnie ze zmarszczonym czołem.
- Dlaczego pytasz? - Zdziwiłem się, patrząc w zaniepokojone oczy chłopaka.
- Jesteś strasznie blady, masz czerwone białka.. wszystko ok?
- Ze mną wszystko w porządku Dave.. - Powiedziałem, przerywając ziewem.
- Więc jak nie z tobą, to z kim? - Zapytał zdezorientowany.
- Mike od wczoraj nie wrócił do domu, nie odbiera telefonu, nic..
- Mike nie odbiera telefonu? Może coś się stało?
- Nawet mnie nie denerwuj stary, mam dwudziestego wizytę lekarza ze szkoły Vanessy..
- Chezz.. dzisiaj jest dwudziesty...
- Co kurwa?! - Krzyknąłem, biorąc szybko telefon do ręki.
- O kurwa, o kurwa, o kurwa. - Zacząłem się drzeć, biegnąc do łazienki by przemyć twarz zimną wodą.
- Chester uspokój się, może przełóż wizytę ze względu na okoliczności.
- Nie mogę jej przełożyć bo uznają że z nimi pogrywamy, i odbiorą nam Van.
- Jak człowiek Chester, uspokój się.
- Jak ja mam się teraz usp.. - Silny cios w twarz wytrącił mnie z ciągu wypowiedzianych słów.
- Ok dzięki. - Powiedziałem neutralnym tonem, spoglądając jeszcze raz do lustra.
- Wyglądasz dobrze stary, tylko po prostu nie trać głowy.
W tym samym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi, oboje spojrzeliśmy się po sobie wymownie.
- Ok, idź do mojej sypialni, możesz skorzystać z mojego laptopa, tylko błagam nie bądź głośno.
Phoenix pokazał mi kciuka w górę, puszczając przy tym oczko, po czym minął się ze mną w korytarzu idąc do pokoju.
- Dzień dobry panie Bennington. - Powiedziała troszkę niższa ode mnie kobieta, ku mojemu zdziwieniu była to osoba możliwe świeżo po studiach, w momencie kiedy ja się tutaj spodziewałem jakiegoś starego próchna.
- Dzień Dobry Pani Dellstain. - Powiedziała Van za moich pleców.
- Witaj Vanesso, a gdzie tata? - Zdezorientowana nastolatka,
spojrzała na mnie najwyraźniej wyczytując z moich oczu odpowiedź.
~ Dzień Trzeci ~
- Chester Dzwonimy po psy, tu już nie ma żartów.
Powiedział Brad, stojąc nade mną, razem z resztą chłopaków.
Podniosłem głowę z nad ramion, na których się opierałem, i spojrzałem na gitarzystę.
- Brad, on nie kontaktuje, sami musimy to zrobić.. - Sprostował Rob, siadając obok mnie, stawiając mi przed twarzą kubek kawy. Bąknąłem niesłyszalne "dziękuję" słuchając dalszej dyskusji chłopaków.
- Nie spał dwa dni, czego się spodziewaliście po człowieku który przespał kraksę autokarową...
- Nie zmieniaj tematu Dave.. kto dzwoni na policję? - Zapytał Delson, oglądając się po ekipie.
- Ja, bo wy jesteście takie pizdy że jeszcze źle adres podacie.. - Stwierdził Joe, wychodząc z pomieszczenia.
- Dawno nie miałeś podbitego oka? - Krzyknął Phoenix, chcąc iść już w stronę DJ'a lecz szarpnięcie za kołnierz mu to uniemożliwiło. - Uspokój się!
Warknął Brad, popychając go lekko puszczając przy tym kołnierz przyjaciela.
- Wszyscy się uspokójcie.. krzykami i agresją nikomu nie pomożecie.
- Sory, ja się nie dam nazywać ciotą.
- W podstawówce jesteś by reagować na przezwiska?
Farrell wzdychnął odwracając wzrok.
- Przepraszam chłopaki..
- Spoko stary, wszyscy jesteśmy zdenerwowani.. - dodał Delson,
siadając z mojej drugiej strony.
*.*.*
- Nie chcemy państwu źle wróżyć,
ale w ostatnim czasie nachodzą do nas nowe informacje o zaginięciach
i to w bardzo dużych ilościach.. - Powiedział mężczyzna,
ubrany w niebieski mundur policyjny.
- Jest prawdopodobieństwo że Pan Shinoda został porwany
przez grupę przestępczą AUNCI..
- Chodzi panu o Austanalistów? - Zapytał Farrell, spoglądając
z zaciekawieniem na mundurowego.
- Otóż to..
- KIM ONI SĄ? - Krzyknąłem, spoglądając z policjanta na basistę.
- Uspokój się stary.. - Powiedział Dave pół głosem,
wyciągając w moją stronę rękę.
- Austanaliści to grupa wierzeniowa sądząca że za każde morderstwo,
mają większe uznanie u władcy świata, który po ich śmierci da im bogactwo i szczęście..
- Mój mąż jest w rękach jakiś pojebańców którzy chcą go zabić ?!?
~ Dzień Czwarty ~
Ani jeden papieros.
Ani łyka alkoholu.
Siedzę tak opierając plecy o letni kaloryfer.
Co noc płaczę, bo nie potrafię spać.
Dlaczego nie wiem co się z nim dzieję,
dlaczego to znowu się powtarza.
Znów sygnał telefonu, bez żadnej odpowiedzi.
Ty miałeś iść tylko na zakupy,
Miałeś mnie zostawić na chwilę..
Tylko
na
Chwilę..
~ Dzień Piąty ~
- Stary musisz w końcu wyjść z domu.
Powiedział Joker, siadając naprzeciwko mnie.
- Zostaw mnie w spokoju.
- Chez rozumiem cię, ale..
- Nie kurwa, nic nie rozumiesz, zostaw mnie!
~ Dzień Szósty ~
Podejrzenia Mundurowego sprawdziły się,
Mike wraz z 68 innymi osobami został porwany przez AUNCI.
Policja nie przestaje poszukiwać sprawców porwań.
A ja tracę już siły, obawiam się że stało się coś złego.
Boję się że go skrzywdzą.. Że już na zawsze go stracę.
Dlaczego jest tak, że jak mi zaczyna się układać w życiu,
To zawsze musi się coś spierdolić.
Zawsze.
Czy ja nie mogę być szczęśliwym człowiekiem?
Tydzień temu jeszcze byliśmy na spacerze, przepychaliśmy się w parku tak,
by któryś z nas wpadł do kałuży. - Jak dzieci, ale jakie radosne.
Serce mnie boli na myśl że już mogę go nie zobaczyć,
nie pożegnałem go, myślałem że zaraz wróci do domu.
Miał iść na zwykłe pieprzone zakupy.
~ Dzień Siódmy ~
Już nie panuję nad swoimi emocjami.
Dziś przy śniadaniu wybuchnąłem płaczem,
i jedyną osobą która była przy mnie to Vanessa,
Moja przerażona córka, nie wiedząca jak mnie uspokoić.
Dałem się wyciągnąć z domu przez Roba.
Wchodząc do naszego ulubionego baru spojrzałem w lustro,
wyglądam jak zoombie. Blada skóra, strasznie wyraziste wory pod oczami.
Wiedziałem że nie mogę się upić, obiecałem Mikeowi że zrywam z alkoholem.
Co jakiś czas trzepie głową na opamiętanie, by nie zasnąć chłopakom przy stole.
- Stary trzymasz się? - Zapytał zmartwiony Brad, pchając mnie pięścią w ramię.
- Muszę.. - Wymamrotałem opierając łokcie o blat,a twarz o dłonie.
Chłopaki gadali do mnie cały czas, by odwrócić moją uwagę.
Lecz jak bardzo by nie próbowali, mnie cały czas będzie nękać myśl..
CO SIĘ Z NIM TERAZ DZIEJE..
***
Pewnie pierwsze wrażenie to. WTF.
Mikey coś ty w ogóle tu potworzyła,
no ale zobaczymy.
Komentować, wyrażać swoje frustracje dlaczego tak a nie inaczej,
i jak mnie za to nienawidzicie bądź kochacie.
Tak właśnie, nie będę mówić nic więcej bo się jeszcze zdradzę co do następnego.. ;)
No po prostu szlak mnie trafia, i zaraz jak jebnę tym telefonem o podłogę.
- Szał zakupów, no dobra rozumiem, ale kurwa Mike!
Nie jesteś kobietą by siedzieć 6h w centrum miasta na zakupach!
Krzyczałem tak w myślach, patrząc na zgaszony ekran iPhona trzymanego w dłoni.
Dobra Chester opanuj się, on nie musi być cały czas w domu, może spotkać się ze znajomymi których spotka na mieście.. Ale mógłby mi chociaż o tym powiedzieć!
- Van? - Zapytałem, podnosząc wzrok na brunetkę ubraną w luźną białą koszulkę i dżinsowe spodnie.
Dziewczyna spojrzała na mnie ukradkiem, zalewając kubek z herbatą.
- Widziałaś może dzisiaj Mikea, jak byłaś z Jonaszem na mieście?
Sam w tym momencie zdziwiłem się, że partnera Vanessy nazwałem po imieniu, w momencie kiedy absolutnie każdy poza nią, nazywa go po prostu "Joker".
Brunetka pokręciła przecząco głową, spoglądając na mnie z zaniepokojeniem.
- A stało się coś? - Zapytała, podchodząc do mnie.
- Nie wiem.. Nie odbiera telefonu od kilku godzin, zaczynam się martwić.
- Przecież Tata zawsze odbiera telefon.. - Stwierdziła słusznie, poprawiając włosy.
- Może zadzwonimy na policje?
- Spokojnie Van.. - Powiedziałem, biorąc głęboki oddech.
- Jeśli nie oddzwoni w ciągu godziny to coś z tym zrobię..
Opuściłem wzrok, patrząc na ciemną szybkę swojego telefonu.
Dziewczyna patrząc na mnie, uśmiechnęła się smutno.
- Będzie dobrze Panie Bennington.. - Moje kąciki ust,
lekko poszły ku górze, gdy na nią spojrzałem na co
ona zareagowała pokazaniem swoich białych zębów.
Wspierająco złapała mnie za dłoń, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę swojego pokoju.
~ Dzień Następny ~
- Cześć Chezz, jest Mike w domu, bo nie umiem się do niego dodzwonić.
Powiedział Phoenix, wchodząc do mieszkania, wycierając wcześniej buty na wycieraczce.
- Właśnie nie.. - Powiedziałem, przecierając twarz dłonią, Boże jaki jestem wyczerpany.
- A kiedy się go mogę spo.. ej dobrze się czujesz? - Zapytał, patrząc na mnie ze zmarszczonym czołem.
- Dlaczego pytasz? - Zdziwiłem się, patrząc w zaniepokojone oczy chłopaka.
- Jesteś strasznie blady, masz czerwone białka.. wszystko ok?
- Ze mną wszystko w porządku Dave.. - Powiedziałem, przerywając ziewem.
- Więc jak nie z tobą, to z kim? - Zapytał zdezorientowany.
- Mike od wczoraj nie wrócił do domu, nie odbiera telefonu, nic..
- Mike nie odbiera telefonu? Może coś się stało?
- Nawet mnie nie denerwuj stary, mam dwudziestego wizytę lekarza ze szkoły Vanessy..
- Chezz.. dzisiaj jest dwudziesty...
- Co kurwa?! - Krzyknąłem, biorąc szybko telefon do ręki.
- O kurwa, o kurwa, o kurwa. - Zacząłem się drzeć, biegnąc do łazienki by przemyć twarz zimną wodą.
- Chester uspokój się, może przełóż wizytę ze względu na okoliczności.
- Nie mogę jej przełożyć bo uznają że z nimi pogrywamy, i odbiorą nam Van.
- Jak człowiek Chester, uspokój się.
- Jak ja mam się teraz usp.. - Silny cios w twarz wytrącił mnie z ciągu wypowiedzianych słów.
- Ok dzięki. - Powiedziałem neutralnym tonem, spoglądając jeszcze raz do lustra.
- Wyglądasz dobrze stary, tylko po prostu nie trać głowy.
W tym samym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi, oboje spojrzeliśmy się po sobie wymownie.
- Ok, idź do mojej sypialni, możesz skorzystać z mojego laptopa, tylko błagam nie bądź głośno.
Phoenix pokazał mi kciuka w górę, puszczając przy tym oczko, po czym minął się ze mną w korytarzu idąc do pokoju.
- Dzień dobry panie Bennington. - Powiedziała troszkę niższa ode mnie kobieta, ku mojemu zdziwieniu była to osoba możliwe świeżo po studiach, w momencie kiedy ja się tutaj spodziewałem jakiegoś starego próchna.
- Dzień Dobry Pani Dellstain. - Powiedziała Van za moich pleców.
- Witaj Vanesso, a gdzie tata? - Zdezorientowana nastolatka,
spojrzała na mnie najwyraźniej wyczytując z moich oczu odpowiedź.
~ Dzień Trzeci ~
- Chester Dzwonimy po psy, tu już nie ma żartów.
Powiedział Brad, stojąc nade mną, razem z resztą chłopaków.
Podniosłem głowę z nad ramion, na których się opierałem, i spojrzałem na gitarzystę.
- Brad, on nie kontaktuje, sami musimy to zrobić.. - Sprostował Rob, siadając obok mnie, stawiając mi przed twarzą kubek kawy. Bąknąłem niesłyszalne "dziękuję" słuchając dalszej dyskusji chłopaków.
- Nie spał dwa dni, czego się spodziewaliście po człowieku który przespał kraksę autokarową...
- Nie zmieniaj tematu Dave.. kto dzwoni na policję? - Zapytał Delson, oglądając się po ekipie.
- Ja, bo wy jesteście takie pizdy że jeszcze źle adres podacie.. - Stwierdził Joe, wychodząc z pomieszczenia.
- Dawno nie miałeś podbitego oka? - Krzyknął Phoenix, chcąc iść już w stronę DJ'a lecz szarpnięcie za kołnierz mu to uniemożliwiło. - Uspokój się!
Warknął Brad, popychając go lekko puszczając przy tym kołnierz przyjaciela.
- Wszyscy się uspokójcie.. krzykami i agresją nikomu nie pomożecie.
- Sory, ja się nie dam nazywać ciotą.
- W podstawówce jesteś by reagować na przezwiska?
Farrell wzdychnął odwracając wzrok.
- Przepraszam chłopaki..
- Spoko stary, wszyscy jesteśmy zdenerwowani.. - dodał Delson,
siadając z mojej drugiej strony.
*.*.*
- Nie chcemy państwu źle wróżyć,
ale w ostatnim czasie nachodzą do nas nowe informacje o zaginięciach
i to w bardzo dużych ilościach.. - Powiedział mężczyzna,
ubrany w niebieski mundur policyjny.
- Jest prawdopodobieństwo że Pan Shinoda został porwany
przez grupę przestępczą AUNCI..
- Chodzi panu o Austanalistów? - Zapytał Farrell, spoglądając
z zaciekawieniem na mundurowego.
- Otóż to..
- KIM ONI SĄ? - Krzyknąłem, spoglądając z policjanta na basistę.
- Uspokój się stary.. - Powiedział Dave pół głosem,
wyciągając w moją stronę rękę.
- Austanaliści to grupa wierzeniowa sądząca że za każde morderstwo,
mają większe uznanie u władcy świata, który po ich śmierci da im bogactwo i szczęście..
- Mój mąż jest w rękach jakiś pojebańców którzy chcą go zabić ?!?
~ Dzień Czwarty ~
Ani jeden papieros.
Ani łyka alkoholu.
Siedzę tak opierając plecy o letni kaloryfer.
Co noc płaczę, bo nie potrafię spać.
Dlaczego nie wiem co się z nim dzieję,
dlaczego to znowu się powtarza.
Znów sygnał telefonu, bez żadnej odpowiedzi.
Ty miałeś iść tylko na zakupy,
Miałeś mnie zostawić na chwilę..
Tylko
na
Chwilę..
~ Dzień Piąty ~
- Stary musisz w końcu wyjść z domu.
Powiedział Joker, siadając naprzeciwko mnie.
- Zostaw mnie w spokoju.
- Chez rozumiem cię, ale..
- Nie kurwa, nic nie rozumiesz, zostaw mnie!
~ Dzień Szósty ~
Podejrzenia Mundurowego sprawdziły się,
Mike wraz z 68 innymi osobami został porwany przez AUNCI.
Policja nie przestaje poszukiwać sprawców porwań.
A ja tracę już siły, obawiam się że stało się coś złego.
Boję się że go skrzywdzą.. Że już na zawsze go stracę.
Dlaczego jest tak, że jak mi zaczyna się układać w życiu,
To zawsze musi się coś spierdolić.
Zawsze.
Czy ja nie mogę być szczęśliwym człowiekiem?
Tydzień temu jeszcze byliśmy na spacerze, przepychaliśmy się w parku tak,
by któryś z nas wpadł do kałuży. - Jak dzieci, ale jakie radosne.
Serce mnie boli na myśl że już mogę go nie zobaczyć,
nie pożegnałem go, myślałem że zaraz wróci do domu.
Miał iść na zwykłe pieprzone zakupy.
~ Dzień Siódmy ~
Już nie panuję nad swoimi emocjami.
Dziś przy śniadaniu wybuchnąłem płaczem,
i jedyną osobą która była przy mnie to Vanessa,
Moja przerażona córka, nie wiedząca jak mnie uspokoić.
Dałem się wyciągnąć z domu przez Roba.
Wchodząc do naszego ulubionego baru spojrzałem w lustro,
wyglądam jak zoombie. Blada skóra, strasznie wyraziste wory pod oczami.
Wiedziałem że nie mogę się upić, obiecałem Mikeowi że zrywam z alkoholem.
Co jakiś czas trzepie głową na opamiętanie, by nie zasnąć chłopakom przy stole.
- Stary trzymasz się? - Zapytał zmartwiony Brad, pchając mnie pięścią w ramię.
- Muszę.. - Wymamrotałem opierając łokcie o blat,a twarz o dłonie.
Chłopaki gadali do mnie cały czas, by odwrócić moją uwagę.
Lecz jak bardzo by nie próbowali, mnie cały czas będzie nękać myśl..
CO SIĘ Z NIM TERAZ DZIEJE..
Mike.. czy ty żyjesz..?
***
Pewnie pierwsze wrażenie to. WTF.
Mikey coś ty w ogóle tu potworzyła,
no ale zobaczymy.
Komentować, wyrażać swoje frustracje dlaczego tak a nie inaczej,
i jak mnie za to nienawidzicie bądź kochacie.
Tak właśnie, nie będę mówić nic więcej bo się jeszcze zdradzę co do następnego.. ;)
Wow dobre. Jestem ciekawa rozwoju wydarzeń. Żal mi Chaz-a wiem co czuje :( mam nadzieje,że wszystko będzie ok. Czekam na dalsze rozdziały. /Chazzy WL
OdpowiedzUsuńZajebioza :3 Tylko Chaz'a mi szkoda. Mike'a zresztą też ;-; tylko żeby mu się nic nie stało, błagam c:
OdpowiedzUsuńA rozdział super, krótko mówiąc <3
ShendaSoldier
Ann kochanie, ja mam tylko jedno pytanie... Co ty masz za jakąś dziwna obsesje porywania ludzi Haha? No na serio, licząc od początku twojego bloga to juz conajmniej 3 te porwania Mike'a były xD
OdpowiedzUsuńWłaśnie... "Majk czy ty żyjesz?". Musisz życ bo bez ciebie nie będzie juz Benody a tak sie stać nie może. Nudzi mnie juz pisanie, pod każdym rozdziałem, że jest ekstra, no ale jak każdy jest świetny to co ja mam powiedzieć. Podsumowując:
1. Nie zabijaj Mikea
2. Życzymy weny
3. Czekamy na więcej
4. Kochamy Cię <3
Urwałaś w takim momencie... Czemu?! ;-; Biedny Chester, co się dzieje z Mike'iem? Ja chcę to wiedzieć tak samo jak Chaz ;-; A Vanessa? Zostaje w końcu? Wszystko będzie dobrze? Powiedz, że tak, przecież nie zabiorą jej im... I Mike'a też nie zabijesz ._. /młoda
OdpowiedzUsuń