Stałem w progu drzwi, przyglądając się chłopakowi patrzącemu w sufit.
Obydwie ręce trzymał pod głową, i nawet mnie nie zauważając, leży w zamyśleniu.
Byłem na nim w ciągu kilku sekund.
Usiadłem na jego biodrach, robiąc równie zamyśloną minę co Shinoda.
- Mike.. nie bądź taki oschły..
Powiedziałem proszącym tonem, wsuwając delikatne dłonie, pod jego luźny T-shirt.
Poczułem pod palcami lekki dreszcz jego ciała. Wiem że to lubi.
Wiem że lubi mój dotyk.
Uśmiechnąłem się, delikatnie podnosząc się by zmusić bruneta do spojrzenia mi w oczy.
Lecz on jak na złość, patrzał uporczywie na ten pieprzony sufit.
Już bym się poddał i sobie poszedł, jak by nie to, że z ledwością zachowuje powagę.
Shinoda nie potrafi być poważny, banan na mordzie to jego znak rozpoznawczy.
W tym momencie na jego twarzy widzę lipny cień uśmiechu, ale jest tam.
Delikatnie miziałem go opuszkami palców po brzuchu i talli , z uśmiechem na widok jego miny.
Mike wyszczerzył się, zamykając oczy, po chwili parskając śmiechem.
- Chester ja cię nienawidzę. - Warknął słodko, po czym podniósł się do pozycji siedzącej, trzymając w pięściach mój kołnierzyk.
Przywieraliśmy do siebie czołami, szczerząc się na całe mordy.
- A mi się wydaje że mnie kochasz.. - Stwierdziłem namiętnie go całując.
Chłopak zabrał się za rozpinanie mi koszuli, co mnie zdziwiło.
- Wcześniej ode mnie? Co ty to.
Zakpiłem wesoło, przewracając go znowu na plecy, w nieprzerwanym pocałunku.
Nasze ubrania zniknęły , w tak idealnie płynny sposób.
Każda sekunda którą poświęcam na dotyku jego ciała, na każdym chociaż najdrobniejszym geście, sprawiała że przeze mnie przechodziła fala podniecenia.
Z nikim się nigdy tak nie czułem jak z nim.
Chciałbym by ta noc , trwała już zawsze.
***
- Co to są krokiety? - Szepnąłem do siebie, patrząc na listę zakupów napisaną przez chłopaka.
Zatrzymałem się na środku miasta, marszcząc nos, starając się odczytać coś z małej żółtej karteczki którą trzymałem w dłoni.
Cztery cytryny, mleko, sos do spagetty... On planuje zrobić obiad, czy dostać zatwardzenia?
Mleczna czekolada, doładowanie, makaron, ołówki, batonik...
- Chester! - zdezorientowany, podniosłem wzrok z nad kartki, zaczynając się rozglądać po rynku.
Mijało mnie naprawdę wiele ludzi, lecz nikt nie zwracał na mnie uwagi, no ale przecież ktoś mnie wołał.
- Chester. - Spojrzałem w stronę parasoli z kawiarenki, i nie pomyliłem się.
Czarnowłosa machała mi delikatnie dłonią, uśmiechając się słodko.
- Talinda. - Stwierdziłem krótko, podchodząc do jej stolika z lekkim uśmiechem.
- Dotrzymasz mi towarzystwa? - Zapytała, uśmiechając się do mnie perłowo białym uśmiechem.
Przytaknąłem bez słów, siadając naprzeciwko niej przy stoliku.
- Jak chłopak? - Zapytałem, przyglądając się jej uważnie.
Talinda to mulatka, z naprawdę wspaniałą urodą.
Dziś włosy miała spięte w wysoki kucyk, a na nosie duże, przeciw słoneczne okulary.
- Jest u cioci, już jest wszystko w porządku, naprawdę ci dziękuję.
Zaśmiałem się i pokręciłem głową.
- Nie masz za co mi dziękować.
***
Ta rozmowa nie trwała zbyt długo, ponieważ po jakiś pół godziny
zorientowałem się że miałem iść na zakupy a nie rozmawiać sobie z nowo poznaną znajomą.
Wchodząc do studio, każdy z chłopaków patrzył na mnie z ukosa.
Zignorowałem to wchodząc do niewielkiej kuchni , w której stał Mike, z kubkiem kawy w ręce.
Odstawiając torby na stół, stanąłem naprzeciwko niego, lecz ten jak by zignorował moje towarzystwo.
- O co ci chodzi? - Zapytałem zniecierpliwiony.
Shinoda wziął z blatu za sobą, białego Iphona , po czym pokazał mi to co jest na ekranie.
Wziąłem urządzenie do rąk, patrząc na ekran dużymi oczami.
" Nowa kochanka Chestera Benningtona?
Już od dawna wiadomo że Chester, wokalista znanego zespołu Linkin Park, od lat jest w związku homoseksualnym, ze swoim przyjacielem z zespołu Mike'em Shinodą.
Lecz dzisiejszego popołudnia, mężczyzna został przyłapany, na flircie z tajemniczą kobietą z kawiarenki.
Czyżby związek mu nie wystarczał, i wokalista wolał grać na dwa fronty? "
Podniosłem wzrok na chłopaka, który patrzył na mnie z pogardą i nienawiścią.
- Mike...
- Ale ja jej nie znam, pewnie przez przypadek spotkaliście się na mieście, pewnie przez przypadek poszliście do kawiarni, i zupełnie przypadkowo usiedliście razem przy stoliku.
MÓWIŁEŚ ŻE JEJ NIE ZNASZ! OKŁAMAŁEŚ MNIE! - Krzyknął, zdenerwowany Shinoda, a ja odsunąłem się od niego na kilka kroków.
Martwię mi znowu najebie, to już nie wstanę bez pomocy sanitariuszy.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, po prostu nie wiedziałem.
***
Minęło już kilka dni.
Mike nie odzywa się do mnie słowem, a jak przez kompletny przypadek jego wzrok natknie się na mnie, jest to spojrzenie pełne pogardy.
Wykańcza mnie to.
Brakuję mi jego bliskości, jego przepełnionego miłością spojrzenia.. ja go tracę.
I to prawdę mówiąc przez taka głupotę.
Najgorsze jest to, że on nie jest na mnie wściekły, on jest.. obojętny.
Wierz mi albo nie, ale obojętność jest gorsza.
Nie krzyczał już po mnie, nie wyrzucił mnie z pokoju, nie szarpał się ze mną, nie chciał mnie uderzyć.
Już wolałbym to wszystko, niż to co jest teraz. Jest godzina 2.06 w nocy.
Siedzę w tym naszym wspólnym pokoju, ledwo powstrzymując się od łez.
Nie, ja nie jestem delikatny. Każdy ma jakiś słaby punkt prawda?
Moim jest właśnie uczucie do Mike'a..
Siedzę na tym pierdolonym łóżku , patrząc na jego plecy.
Ja tak bardzo chcę się iść do niego przytulić, to tak niszczy mnie od środka.
Jego obraz zaczął mi się rozmazywać, przez nadmiar łez, które po cichutku spłynęły po moich policzkach na białą pościel.
Przetarłem pośpiesznie twarz, powstrzymując się od szlochu.
Tak ciężko jest mi powiedzieć jak okropnie się teraz czuję.
Potrafisz sobie wyobrazić że jednego dnia jesteś u jego boku, i te wszystkie czynności są dla ciebie czymś zwykłym, normalnym. Pocałowanie go, trzymanie za rękę, Wtulanie się w niego, podczas ziemnego wieczoru.To wszystko było tak normalne.
I tak z dnia na dzień, to straciłem, tracąc przy tym cząsteczkę siebie.
- No you don't know what you've got, until it's gone.. - zaśpiewałem szeptem , po czym się położyłem sie plecami do chlopaka, nie bylo sensu nadal powstrzymywac lez, nie moglem tak dluzej.
Czuje sie tak bardzo pusty bez niego, tak jak by wyjęto ze mnie cale szczescie, w ciagu jednego dnia.
Nie wiem kiedy zaczalem plakac, nie wiem sam.
Mike przytul mnie błagam..
Mike...
- Jest u cioci, już jest wszystko w porządku, naprawdę ci dziękuję.
Zaśmiałem się i pokręciłem głową.
- Nie masz za co mi dziękować.
***
Ta rozmowa nie trwała zbyt długo, ponieważ po jakiś pół godziny
zorientowałem się że miałem iść na zakupy a nie rozmawiać sobie z nowo poznaną znajomą.
Wchodząc do studio, każdy z chłopaków patrzył na mnie z ukosa.
Zignorowałem to wchodząc do niewielkiej kuchni , w której stał Mike, z kubkiem kawy w ręce.
Odstawiając torby na stół, stanąłem naprzeciwko niego, lecz ten jak by zignorował moje towarzystwo.
- O co ci chodzi? - Zapytałem zniecierpliwiony.
Shinoda wziął z blatu za sobą, białego Iphona , po czym pokazał mi to co jest na ekranie.
Wziąłem urządzenie do rąk, patrząc na ekran dużymi oczami.
" Nowa kochanka Chestera Benningtona?
Już od dawna wiadomo że Chester, wokalista znanego zespołu Linkin Park, od lat jest w związku homoseksualnym, ze swoim przyjacielem z zespołu Mike'em Shinodą.
Lecz dzisiejszego popołudnia, mężczyzna został przyłapany, na flircie z tajemniczą kobietą z kawiarenki.
Czyżby związek mu nie wystarczał, i wokalista wolał grać na dwa fronty? "
Podniosłem wzrok na chłopaka, który patrzył na mnie z pogardą i nienawiścią.
- Mike...
- Ale ja jej nie znam, pewnie przez przypadek spotkaliście się na mieście, pewnie przez przypadek poszliście do kawiarni, i zupełnie przypadkowo usiedliście razem przy stoliku.
MÓWIŁEŚ ŻE JEJ NIE ZNASZ! OKŁAMAŁEŚ MNIE! - Krzyknął, zdenerwowany Shinoda, a ja odsunąłem się od niego na kilka kroków.
Martwię mi znowu najebie, to już nie wstanę bez pomocy sanitariuszy.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, po prostu nie wiedziałem.
***
Minęło już kilka dni.
Mike nie odzywa się do mnie słowem, a jak przez kompletny przypadek jego wzrok natknie się na mnie, jest to spojrzenie pełne pogardy.
Wykańcza mnie to.
Brakuję mi jego bliskości, jego przepełnionego miłością spojrzenia.. ja go tracę.
I to prawdę mówiąc przez taka głupotę.
Najgorsze jest to, że on nie jest na mnie wściekły, on jest.. obojętny.
Wierz mi albo nie, ale obojętność jest gorsza.
Nie krzyczał już po mnie, nie wyrzucił mnie z pokoju, nie szarpał się ze mną, nie chciał mnie uderzyć.
Już wolałbym to wszystko, niż to co jest teraz. Jest godzina 2.06 w nocy.
Siedzę w tym naszym wspólnym pokoju, ledwo powstrzymując się od łez.
Nie, ja nie jestem delikatny. Każdy ma jakiś słaby punkt prawda?
Moim jest właśnie uczucie do Mike'a..
Siedzę na tym pierdolonym łóżku , patrząc na jego plecy.
Ja tak bardzo chcę się iść do niego przytulić, to tak niszczy mnie od środka.
Jego obraz zaczął mi się rozmazywać, przez nadmiar łez, które po cichutku spłynęły po moich policzkach na białą pościel.
Przetarłem pośpiesznie twarz, powstrzymując się od szlochu.
Tak ciężko jest mi powiedzieć jak okropnie się teraz czuję.
Potrafisz sobie wyobrazić że jednego dnia jesteś u jego boku, i te wszystkie czynności są dla ciebie czymś zwykłym, normalnym. Pocałowanie go, trzymanie za rękę, Wtulanie się w niego, podczas ziemnego wieczoru.To wszystko było tak normalne.
I tak z dnia na dzień, to straciłem, tracąc przy tym cząsteczkę siebie.
- No you don't know what you've got, until it's gone.. - zaśpiewałem szeptem , po czym się położyłem sie plecami do chlopaka, nie bylo sensu nadal powstrzymywac lez, nie moglem tak dluzej.
Czuje sie tak bardzo pusty bez niego, tak jak by wyjęto ze mnie cale szczescie, w ciagu jednego dnia.
Nie wiem kiedy zaczalem plakac, nie wiem sam.
Mike przytul mnie błagam..
Mike...
No i tu mnie zaskoczyłaś ;- Nic nie przewidziałam z tego :( Płaczę ;________; Piękny rozdział, taki inny <3 Weny
OdpowiedzUsuńPrzyznam racje Wiktorii, rozdział niezwykły i jakby inny oczywiście w pozytywny sposób :) weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tak smutno mi się zrobiło :( Rozdział jest świetny. Tylko nie waż mi się zrobić akcji, że nie daj Boże Bennoda się rozwali. Weny <3
OdpowiedzUsuń