Minął już rok od śmierci Taylor...
Dalej wszyscy za nią bardzo tęsknimy.. ale, musimy żyć dalej.
Chłopcy normalnie już rozmawiają, śmieją się, spotykają z nami od mniej więcej czterech miesięcy, żyjemy normalnie, wszyscy żyjemy normalnie...
eh... spoczywaj w pokoju Tay, kochaliśmy cię.
*.*.*
Dalej wszyscy za nią bardzo tęsknimy.. ale, musimy żyć dalej.
Chłopcy normalnie już rozmawiają, śmieją się, spotykają z nami od mniej więcej czterech miesięcy, żyjemy normalnie, wszyscy żyjemy normalnie...
eh... spoczywaj w pokoju Tay, kochaliśmy cię.
*.*.*
- Przytyłeś, za niedługo ludzie będą sądzić że to ty jesteś najgrubszy w zespole a nie Mr.Hahn.
Powiedziałem złośliwie, wtulając się w plecy chłopaka. - No przepraszam że nie jestem tak zajebiście seksowny jak ty... - Powiedział ironicznie, zapinając guziczki w swojej koszuli.
- Jestem seksowny? - Wyszeptałem mu do ucha, uśmiechając się cwanie.
- Przecież wiesz.. - Powiedział smutno, poprawiając kołnierzyk.
- Wiem, ale chcę to usłyszeć od ciebie. - Stwierdziłem, po czym włożyłem mu złośliwie zimne dłonie pod koszulę, on zaś syknął zaciskając ręce w pięści, co spowodowało u mnie trudny do opanowania rechot.
- Bardzo zabawne. - Powiedział zimno, odwracając się do mnie przodem, chcąc zamordować wzrokiem.
- No przepraszam, wiesz że jestem wredny. - Powiedziałem spokojnie, próbując zrobić najbardziej rozbrajającą minę jaka potrafię. - Zawsze działa.
Mike przewrócił oczami, i objął mnie w pasie.
- Jak można kogoś tak kochać, i nienawidzić jednocześnie?
Zapytał, po czym wyszczerzył się na całą twarz.
- Można, jak się jest moim chłopakiem. - Odpowiedziałem, po czym pocałowałem go w nos.
- Idę do sklepu, chcesz coś? - Zapytał , patrząc mi w oczy tymi pięknymi ślepkami, które sprawiają że się rozpływam. - Nie, ja się chyba zdrzemnę... - Stwierdziłem, uśmiechając się delikatnie. Po czym rzuciłem się na łóżko, a Spike stał jak wryty patrząc na mnie jak na idiotę.
- O co ci chodzi? - Zapytałem zdejmując z siebie koszulkę, po czym rzuciłem ją gdzieś w głąb pokoju.
- O nic, o nic... - Powiedział, zakładając płaszcz następie opuszczając pomieszczenie.
Czy to był foch? Nie.. To był po prostu Mike.
***
Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem coś dziwnego..
trudnego do przegapienia.
Bylem przykuty kajdankami do łóżka.
NO HALO, TO ZAWSZE JA PRZYPINAM MIKE'A DO ŁÓŻKA A NIE NA ODWRÓT.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i od razu natknąłem się na stojącego tuż obok Shinodę, uśmiechającego się do mnie. - Co robisz? - Zapytałem z rozbawieniem, ten zaś usiadł obok mnie. - A co.. Ty sobie możesz mnie przywiązywać a ja ciebie nie?
No niby racja, ale dla mnie to coś całkiem nowego , co oznacza że strasznie się stresuję.
- Ja nie mam takich łaskotek jak ty.. - Powiedziałem z chęcią obrony, ale nawet nie wiem przed czym. Chłopak pochylił się nade mną, patrząc mi głęboko w oczy.
- Mam się ciebie bać? Bo zachowujesz się jak psychopata...- Stwierdziłem, wyciągając na wierzch dolną wargę, robiąc minę zbitego psa. On zaś zaśmiał się tym swoim zmysłowo niskim głosem i pocałował mnie delikatnie.
TAK BARDZO INACZEJ.
Jego dłoń którą podpierał się na moim brzuchu zaczęła zjeżdzać niżej, i niżej, niebezpiecznie nisko.
Nie chcę wyjawiać szczegółów....
Gdy chciałem zaprotestować, zaczął mnie całować jeszcze namiętniej co odwróciło moją uwagę tylko na ułamek sekundy.
Skubany.
No tak, to działa w dwie strony, jak ja wiem wszystko o nim, to on wie wszystko o mnie...
Jestem bardzo czuły na jego dotyk, więc nie ma problemu z wprowadzeniem mnie w stan podniecenia...
Każdy ma w sobie coś czego nie lubi, a u mnie jest to strasznie krępujące.
Najbardziej zażenowany byłem, gdy poczułem jak na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Śliczny rumieniec Chazzy. - Wyszeptał mi do ucha, śmiejąc się cicho.
Dziwnie to zabrzmi, ale czuję się przyjemnie upokorzony...
Po jakimś czasie,Dłuższym czasie..
jego ręka opuściła moje spodnie, zostawiając mi na twarzy lekki uśmiech, i różowy rumieniec, którego tak bardzo nie chcę...
- Nie rób mi tak.. - Powiedziałem, uśmiechając się do siebie. Nawet nie chcę otwierać powiek, jak spojrzę mu w oczy to chyba się spalę ze wstydu.
- Czemu? Wydaje mi się że ci się podobało... - Wymamrotał, cicho trzymając dłoń na moim podbrzuszu, gładząc go kciukiem , zahaczając o pępek.
Powiedziałem że nie mam takich łaskotek jak on, co nie oznacza że nie mam ich w cale. Podciągnąłem się trochę, i zacząłem się śmiać z samego siebie.
Chłopak zaś wziął dłoń z mojego brzucha, i przesunął ją aż do mojej szyi, na której ją delikatnie położył.
- Otwórz oczka.. - Poprosił, całując mnie delikatnie po karku, ja za to sapnąłem cicho, z chęcią uduszenia go, czego nie mogę zrobić, bo mam skute ręce...
- Nie. - Zaprzeczyłem, śmiejąc się pod nosem.
- Dlaczego? - Zapytał zdezorientowany, podnosząc się.
- No bo.. nie chcę.. - Odpowiedziałem, żałośnie się uśmiechając.
No.. nasza wspólna cecha,
lubimy na kimś wymuszać by się do czegoś przyznał, nawet jak już znamy prawdę...
- Proszę. - Wyszeptał niespodziewanie, ponownie gładząc mnie dłonią po splocie słonecznym.( brzuch )
Westchnąłem cicho, i nieśmiało uchyliłem powieki momentalnie nawiązując kontakt wzrokowy z chłopakiem. Znowu poczułem ciepło na policzkach. Pierwszy raz odkąd pamiętam jestem tak nieśmiały w stosunku do Shinody. Po chwili jednak chłopak wstał , a ja podniosłem na niego wzrok. - Gdzie idziesz? - Zapytałem smutno, widząc jak opuszcza pokój. - Na spacer. - Krzyknął z pomieszczenia obok. - Nie zostawiaj mnie tak.. - Poprosiłem, nieświadomie robiąc minę zbitego psa.
- Mike?! - Krzyknąłem za nim, podnosząc się lekko blokowany przez kajdanki. - No Proszę cię Mike. - Położyłem się z powrotem, wzdychając głęboko.
- No dobrze, skoro tak ładnie prosisz... - Powiedział rozbawiony Shinoda, wracając do pokoju.
- Już się bałem że mnie tak zostawisz... - Stwierdziłem z ulgą, że jednak wrócił.
- Bałeś się? - Zapytał, robiąc trik z brwiami.
- Oh.. wypuść mnie wreszcie. - Mike rzucił mi niezadowolone spojrzenie, w taki sposób że się przestraszyłem.
- Proszę wypuść mnie. - Sprostowałem, przyglądając się jego reakcji, on zaś tylko się uśmiechnął i rozkuł mi kajdanki, po czym usiadł obok mnie. - Nienawidzę cię. - Stwierdziłem, patrząc na niego z fochem. - Ja ciebie też kocham. - Powiedział zmysłowym tonem, zamykając oczy i wyszczerzając się na całą twarz. Ja zaś naparłem na niego, przewracając nas na materac łóżka. - Lubisz dominować co? - Zapytał , podnosząc jedną brew. - A jak by inaczej.. - Stwierdziłem śmiejąc się sam do siebie on zaś przyłożył mi lodowate dłonie do brzucha, a ja zagryzłem wargę podczas gdy chłopak miał bekę z mojej reakcji. - Okey, nie rób tego nigdy więcej.
- Okey, to wsadzę ci je w spodnie...
- Boże nie! - Krzyknąłem, siadając mu na biodrach i łapiąc go za nadgarstki w ekspresowym tempie.
- Serio masz słodkie rumieńce. - Stwierdził, a ja smutno schowałem twarz w dłonie.
- Nie śmiej się ze mnie.. - Wybełkotałem , a chłopak położył mi ręce na udach gładząc je powoli w dół i w górę.
Jak by chciał mi zrobić na złość, to dał by mi je na talię, i wtedy dostałbym chyba zawału lub szoku termicznego... Ale nie zrobił tego..
No dobra, przesadzam.
Oboje wiemy w którym momencie przestać.
I za to go między innymi kocham.
On, nie zrobił teraz niczego złego...
ehh..
Odsłoniłem zarumienioną twarz, a chłopak usiadł nadal ze mną na biodrach, i szeroko się uśmiechnął.
- Ale ja się z ciebie nie śmieję, naprawdę uważam że wyglądasz słodko. - Uśmiechnąłem się delikatnie, a chłopak zrobił minę pt: " Coś mi się przypomniało" :
- Ej.. wiesz że Brad z kimś kręci? - Powiedział entuzjastycznie.
- Coo? Z kim? - Zapytałem zdziwiony, z Bradem nie widziałem żadnej kobiety poza jego Matką, od czasu śmierci Tay, więc to jest nowość.
- Z Jakąś Jessy, wysoka brunetka, czarne lokowane włosy, prosta grzywka, i ciemno karmelowe oczy. Oczy to ma najlepsze, zajebiste są. - Spojrzałem na niego z pod łba, a on tylko zarechotał.
- Nie ma osoby z piękniejszymi oczami niż ty no, nie dąsaj się. - Zakpił, całując mnie w policzek.
- Wiesz że zachowujemy się nieco pedalsko?
- Pedalsko? Nieee... - Zaprzeczył, wybuchając śmiechem.
*.*.*
Ale dziwnie bardzo krótkie hahaha xD
Tak bardzo w moim stylu. ;-;
Powiedziałem złośliwie, wtulając się w plecy chłopaka. - No przepraszam że nie jestem tak zajebiście seksowny jak ty... - Powiedział ironicznie, zapinając guziczki w swojej koszuli.
- Jestem seksowny? - Wyszeptałem mu do ucha, uśmiechając się cwanie.
- Przecież wiesz.. - Powiedział smutno, poprawiając kołnierzyk.
- Wiem, ale chcę to usłyszeć od ciebie. - Stwierdziłem, po czym włożyłem mu złośliwie zimne dłonie pod koszulę, on zaś syknął zaciskając ręce w pięści, co spowodowało u mnie trudny do opanowania rechot.
- Bardzo zabawne. - Powiedział zimno, odwracając się do mnie przodem, chcąc zamordować wzrokiem.
- No przepraszam, wiesz że jestem wredny. - Powiedziałem spokojnie, próbując zrobić najbardziej rozbrajającą minę jaka potrafię. - Zawsze działa.
Mike przewrócił oczami, i objął mnie w pasie.
- Jak można kogoś tak kochać, i nienawidzić jednocześnie?
Zapytał, po czym wyszczerzył się na całą twarz.
- Można, jak się jest moim chłopakiem. - Odpowiedziałem, po czym pocałowałem go w nos.
- Idę do sklepu, chcesz coś? - Zapytał , patrząc mi w oczy tymi pięknymi ślepkami, które sprawiają że się rozpływam. - Nie, ja się chyba zdrzemnę... - Stwierdziłem, uśmiechając się delikatnie. Po czym rzuciłem się na łóżko, a Spike stał jak wryty patrząc na mnie jak na idiotę.
- O co ci chodzi? - Zapytałem zdejmując z siebie koszulkę, po czym rzuciłem ją gdzieś w głąb pokoju.
- O nic, o nic... - Powiedział, zakładając płaszcz następie opuszczając pomieszczenie.
Czy to był foch? Nie.. To był po prostu Mike.
***
Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem coś dziwnego..
trudnego do przegapienia.
Bylem przykuty kajdankami do łóżka.
NO HALO, TO ZAWSZE JA PRZYPINAM MIKE'A DO ŁÓŻKA A NIE NA ODWRÓT.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i od razu natknąłem się na stojącego tuż obok Shinodę, uśmiechającego się do mnie. - Co robisz? - Zapytałem z rozbawieniem, ten zaś usiadł obok mnie. - A co.. Ty sobie możesz mnie przywiązywać a ja ciebie nie?
No niby racja, ale dla mnie to coś całkiem nowego , co oznacza że strasznie się stresuję.
- Ja nie mam takich łaskotek jak ty.. - Powiedziałem z chęcią obrony, ale nawet nie wiem przed czym. Chłopak pochylił się nade mną, patrząc mi głęboko w oczy.
- Mam się ciebie bać? Bo zachowujesz się jak psychopata...- Stwierdziłem, wyciągając na wierzch dolną wargę, robiąc minę zbitego psa. On zaś zaśmiał się tym swoim zmysłowo niskim głosem i pocałował mnie delikatnie.
TAK BARDZO INACZEJ.
Jego dłoń którą podpierał się na moim brzuchu zaczęła zjeżdzać niżej, i niżej, niebezpiecznie nisko.
Nie chcę wyjawiać szczegółów....
Gdy chciałem zaprotestować, zaczął mnie całować jeszcze namiętniej co odwróciło moją uwagę tylko na ułamek sekundy.
Skubany.
No tak, to działa w dwie strony, jak ja wiem wszystko o nim, to on wie wszystko o mnie...
Jestem bardzo czuły na jego dotyk, więc nie ma problemu z wprowadzeniem mnie w stan podniecenia...
Każdy ma w sobie coś czego nie lubi, a u mnie jest to strasznie krępujące.
Najbardziej zażenowany byłem, gdy poczułem jak na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Śliczny rumieniec Chazzy. - Wyszeptał mi do ucha, śmiejąc się cicho.
Dziwnie to zabrzmi, ale czuję się przyjemnie upokorzony...
Po jakimś czasie,Dłuższym czasie..
jego ręka opuściła moje spodnie, zostawiając mi na twarzy lekki uśmiech, i różowy rumieniec, którego tak bardzo nie chcę...
- Nie rób mi tak.. - Powiedziałem, uśmiechając się do siebie. Nawet nie chcę otwierać powiek, jak spojrzę mu w oczy to chyba się spalę ze wstydu.
- Czemu? Wydaje mi się że ci się podobało... - Wymamrotał, cicho trzymając dłoń na moim podbrzuszu, gładząc go kciukiem , zahaczając o pępek.
Powiedziałem że nie mam takich łaskotek jak on, co nie oznacza że nie mam ich w cale. Podciągnąłem się trochę, i zacząłem się śmiać z samego siebie.
Chłopak zaś wziął dłoń z mojego brzucha, i przesunął ją aż do mojej szyi, na której ją delikatnie położył.
- Otwórz oczka.. - Poprosił, całując mnie delikatnie po karku, ja za to sapnąłem cicho, z chęcią uduszenia go, czego nie mogę zrobić, bo mam skute ręce...
- Nie. - Zaprzeczyłem, śmiejąc się pod nosem.
- Dlaczego? - Zapytał zdezorientowany, podnosząc się.
- No bo.. nie chcę.. - Odpowiedziałem, żałośnie się uśmiechając.
No.. nasza wspólna cecha,
lubimy na kimś wymuszać by się do czegoś przyznał, nawet jak już znamy prawdę...
- Proszę. - Wyszeptał niespodziewanie, ponownie gładząc mnie dłonią po splocie słonecznym.( brzuch )
Westchnąłem cicho, i nieśmiało uchyliłem powieki momentalnie nawiązując kontakt wzrokowy z chłopakiem. Znowu poczułem ciepło na policzkach. Pierwszy raz odkąd pamiętam jestem tak nieśmiały w stosunku do Shinody. Po chwili jednak chłopak wstał , a ja podniosłem na niego wzrok. - Gdzie idziesz? - Zapytałem smutno, widząc jak opuszcza pokój. - Na spacer. - Krzyknął z pomieszczenia obok. - Nie zostawiaj mnie tak.. - Poprosiłem, nieświadomie robiąc minę zbitego psa.
- Mike?! - Krzyknąłem za nim, podnosząc się lekko blokowany przez kajdanki. - No Proszę cię Mike. - Położyłem się z powrotem, wzdychając głęboko.
- No dobrze, skoro tak ładnie prosisz... - Powiedział rozbawiony Shinoda, wracając do pokoju.
- Już się bałem że mnie tak zostawisz... - Stwierdziłem z ulgą, że jednak wrócił.
- Bałeś się? - Zapytał, robiąc trik z brwiami.
- Oh.. wypuść mnie wreszcie. - Mike rzucił mi niezadowolone spojrzenie, w taki sposób że się przestraszyłem.
- Proszę wypuść mnie. - Sprostowałem, przyglądając się jego reakcji, on zaś tylko się uśmiechnął i rozkuł mi kajdanki, po czym usiadł obok mnie. - Nienawidzę cię. - Stwierdziłem, patrząc na niego z fochem. - Ja ciebie też kocham. - Powiedział zmysłowym tonem, zamykając oczy i wyszczerzając się na całą twarz. Ja zaś naparłem na niego, przewracając nas na materac łóżka. - Lubisz dominować co? - Zapytał , podnosząc jedną brew. - A jak by inaczej.. - Stwierdziłem śmiejąc się sam do siebie on zaś przyłożył mi lodowate dłonie do brzucha, a ja zagryzłem wargę podczas gdy chłopak miał bekę z mojej reakcji. - Okey, nie rób tego nigdy więcej.
- Okey, to wsadzę ci je w spodnie...
- Boże nie! - Krzyknąłem, siadając mu na biodrach i łapiąc go za nadgarstki w ekspresowym tempie.
- Serio masz słodkie rumieńce. - Stwierdził, a ja smutno schowałem twarz w dłonie.
- Nie śmiej się ze mnie.. - Wybełkotałem , a chłopak położył mi ręce na udach gładząc je powoli w dół i w górę.
Jak by chciał mi zrobić na złość, to dał by mi je na talię, i wtedy dostałbym chyba zawału lub szoku termicznego... Ale nie zrobił tego..
No dobra, przesadzam.
Oboje wiemy w którym momencie przestać.
I za to go między innymi kocham.
On, nie zrobił teraz niczego złego...
ehh..
Odsłoniłem zarumienioną twarz, a chłopak usiadł nadal ze mną na biodrach, i szeroko się uśmiechnął.
- Ale ja się z ciebie nie śmieję, naprawdę uważam że wyglądasz słodko. - Uśmiechnąłem się delikatnie, a chłopak zrobił minę pt: " Coś mi się przypomniało" :
- Ej.. wiesz że Brad z kimś kręci? - Powiedział entuzjastycznie.
- Coo? Z kim? - Zapytałem zdziwiony, z Bradem nie widziałem żadnej kobiety poza jego Matką, od czasu śmierci Tay, więc to jest nowość.
- Z Jakąś Jessy, wysoka brunetka, czarne lokowane włosy, prosta grzywka, i ciemno karmelowe oczy. Oczy to ma najlepsze, zajebiste są. - Spojrzałem na niego z pod łba, a on tylko zarechotał.
- Nie ma osoby z piękniejszymi oczami niż ty no, nie dąsaj się. - Zakpił, całując mnie w policzek.
- Wiesz że zachowujemy się nieco pedalsko?
- Pedalsko? Nieee... - Zaprzeczył, wybuchając śmiechem.
*.*.*
Ale dziwnie bardzo krótkie hahaha xD
Tak bardzo w moim stylu. ;-;
jweodfshiwognsdfig
OdpowiedzUsuńRzygam Tenczom *-*
Serio, to wszystko takie słodkie, Mike taki... Nie Mikeyowaty. Takiego go nie znałam. Chester też taki nie Chesterowaty. Wszystko takie AOSNOFDNAOI - wybacz nie potrafię odpowiednio złożyć zdania. Też tak chcę, w sensie pisać. Bo moja Bennoda to dno ;-; Nie wiem dlaczego, ale uważam cię ... Za specjalistkę, znawczynie od Bennody. Bo ja taki nowicjusz i czuje się taaaka mała przy tobie ;-; Te rumieńce Chestera mnie urzekły. Czerwony Chester. Rumieniący sie Chester.. To takie dziwne. No nic, nie wiem co jeszcze napisać bo jedyne co mi na myśl przychodzi to adonfoidnsoi - a ty nie znasz kwiatkowego języka, niestety.. :D No to ten.. Weny i tyle.. :D
Awww *.* Jpierdolejakietosłodkie ^.^
OdpowiedzUsuńCały rozdział tylko o Chazim i Mike'im.
Szkoda, że taki krótki.
Dzięki takim osobą jak ty, mam wielka ochotę napisać bennode. A wiesz... może zacznę
Nie, jeszcze nie, ale wiesz co? Jak będę pisać bennode, to zgadnij na kim się będę wzorować? Tak, na Tobie!
Jesteś genialna kobieto!
Mike był taki dominujący, przykuł go do łóżka mmmm *.*
I ta rumieńce Chaza ohhh *.*
No nic, ja Cię pozdrawiam i życzę weny.
No to spadam. Do następnego ! ;P
Jezu, jak miło jest coś takiego usłyszeć: " Jak będę pisać bennode, to zgadnij na kim się będę wzorować? Tak, na Tobie!
UsuńJesteś genialna kobieto! " DZIĘKUJĘ BARDZO. ♥
Co ty masz z tym przykuwaniem, kajdankami itd? XDD Widzę że specjalizujesz się w tej dziedzinie, bo bardzo dobrze Ci to idzie! XD
OdpowiedzUsuńChazzuś taki słodziutki, takie rumieńce, ohy ahy, kocham. Majki taki wredny i nazłośćrobiący, aż mi się Chestera żal zrobiło. Taki biedny, bezbronny..
Jejku. Uwielbiam. Miło się czyta, strasznieokropnie. Śmieszni, słodcy, rozkoszni, wszystko naraz kurdełkę.
Kochamuwielbiam.