Dziewczyna niezmiernie ucieszyła się na mój widok, co mi też sprawiło nie lada radość. - Jesteś naprawdę kochany! - Powiedziała uradowana, w podskokach podbiegając do kuchni. - Napijesz się czegoś? - Zapytała, gdy nieśmiało pojawiłem się w jej progu. - Nie dziękuję, ja nie mogę tu zostać, Chaz i reszta na mnie czeka.. - Odpowiedziałem, a dziewczyna spojrzała na mnie smutno, odstawiając na miejsce mój kubek na którym widnieje napis " Shinoda's Coffee " - A... mogę iść z tobą? - O kurwa, o kurwa... Dwojga moich byłych, plus mój chłopak przy jednym stole, źle to widzę, ale co jej mam powiedzieć? - No możesz.. - Powiedziałem, niechętnie się uśmiechając. - Dziękuję! - Powiedziała uradowana, całując mnie w policzek, po czym pobiegła po płaszcz.
Podczas gdy otwierałem drzwi do samochodu, dziewczyna stała zaraz obok bacznie mi się przyglądając, gdy jednak po jakimś czasie, zaczęło mi to "przeszkadzać" odwróciłem się do niej marszcząc czoło. - Coś się stało? - Zapytałem zniecierpliwiony, dziewczyna patrzała na mnie z przechyloną głową, tak jak to robiła 20 kilka lat temu, gdy coś ode mnie chciała. - Nie, po prostu wyglądasz cudownie... - Powiedziała, po czym uśmiechnęła się do mnie szeroko. - Dziękuję.. - Odpowiedziałem , obdarowując ją ciepłym uśmiechem, dziewczyna w jednej chwili podeszła do mnie bardzo blisko, i łapiąc moją twarz w dłonie, złożyła mi namiętny pocałunek, wszystko działo się zbyt szybko, nawet nie miałem czasu zareagować, lecz gdy w końcu oderwałem się od dziewczyny, co nie było łatwe, bo nie dość że się mocno przytuliła, to do tego naprawdę dobrze całuję,a pomagał jej w tym, malinowy błyszczyk, spojrzałem na dziewczynę z wyrzutem, ta zaś nie widząc w tym nic złego wzruszyła ramionami szeroko się uśmiechając. - Fajnie się bawisz... - Razem z dziewczyną odwróciliśmy się w stronę usłyszanego głosu. Rob stał stał oparty bokiem o płot , ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. - Boże, tylko nie to. - Syknąłem do siebie, zasłaniając twarz dłońmi, nawet nie wiem w którym momencie chłopak do nas podszedł. - Ze mną nie będzie, a liże się z jakąś lalunią za plecami Chestera, naprawdę fajnie Mike. - Dodał Bourdon, chichocząc złośliwie pod nosem. - Nie mów o tym Chaz'owi błagam. - Powiedziałem, składając ręce, po czym spojrzałem na przyjaciela błagalnie. - Spoko Rob, przecież to był tylko całus. - Powiedziała dziewczyna, najwyraźniej nie rozumiejąc powagi sytuacji. - Tak? Ten film mówi nieco inaczej. - Powiedział brunet, pokazując nam telefon z nagraniem, na którym dziewczyna rzuca się mi na szyję, i zaczyna mnie namiętnie całować. - Boże Rob, błagam , nie pokazuj tego Chester'owi! - Krzyknąłem rzucając się na niego, szarpiąc go za kurtkę. - Mike, to był twój błąd, i zapłacisz za niego.. - Stwierdził cierpko, nawet na mnie nie spoglądając. - Nie rób mi tego błagam... - Poprosiłem , padając na kolana. - Tyle czasu walczyłem o to by do mnie wrócił, a jak w końcu mi się udało, to ty chcesz to zniszczyć.. dlaczego mi to robisz? - Zapytałem, patrząc na niego z dołu, a w moich oczach powoli zaczynają zbierać się łzy. - Może dlatego... - Powiedział chłopak, kucając naprzeciwko mnie. - .. że ty nigdy nie pomyślałeś o mnie, wpadłeś może kiedyś na to jak ja się czuję jak widzę ciebie jak się do niego przytulasz, ciągle o nim myślisz i tęsknisz, mimo to że to zawsze ja jestem obok ciebie , zawsze ja cię pocieszam jak coś jest nie tak , zawsze ja jestem obok, jak on jest sobie jak mu się podoba! Ale ty tego nie widzisz! Nie chcesz tego widzieć! - Wygarnął Rob, pośpiesznie wstając, po czym wojskowym krokiem ruszył w stronę swojego samochodu. - Nie Rob, nie! - Zawyłem cicho, po czym sam wstałem i wbiegłem do samochodu, jeszcze usłyszałem żałosne "Przepraszam" ze strony Anny, ale co mi po nim.
Mój samochód zaparkował przy studio, a ja sam pobiegłem jak pojebany w stronę drzwi, gdzie zderzyłem się z Harley. - O Mike, widziałeś Rob'a ? Ej.. co się stało.. - Powiedziała zaniepokojona łapiąc moją zapłakaną twarz w dłonie. - Nie ma go w studio? - Zapytałem zestresowany, wycierając łzy z twarzy. - Nie, zniknął tak, zaraz za tobą. - Wytłumaczyła patrząc na mnie z niepokojem. - Co się stało? Mów! - Dodała, przyglądając mi się. - Byłem na chwilę u swojej "przyjaciółki" bo została sama na święta, chciałem złożyć jej życzenia , a ona mnie pocałowała, Rob to nagrał i z zemsty za to że nie chciałem z nim być, chce pokazać to nagranie Chesterowi. - Dziewczyna spojrzała na mnie smutno po czym odwróciła wzrok, a ja zobaczyłem za nią Bourdona, przyglądającego się naszej dwójce. - Ja myślałam że mu na mnie zależy... - Powiedziała smutno, po czym podniosła na mnie wzrok. - A tak naprawdę, jestem tylko drugą opcją, "jest ze mną" tylko dlatego, bo chcę zapomnieć o tobie. - Dodała zimno. - Nic tu po mnie. - Powiedziała , i już chciała pobiec w kierunku drzwi, gdy Rob złapał ją za rękę. - Zależy mi na tobie. - Powiedział, patrząc smutno na dziewczynę. - Zależy? Tak ci zależy że zamiast spędzać czas ze mną, wolisz śledzić Mike'a? - Odpowiedziała z wyrzutem , ja zaś odsunąłem się o kilka kroków by przyglądać się zajściu z boku. - No ale...- Powiedział chłopak , lecz ona dała mi palec na usta. - Rob posłuchaj mnie teraz. Jeśli ci naprawdę na mnie zależy, usuniesz to nagranie.
- Ale..- Dziewczyna wyrwała swoją dłoń Rob'owi , po czym znowu ją do niego wyciągnęła oczekując że włoży do niej telefon. Chłopak po chwili zastanowienia, westchnął, po czym wyjął iphone z kieszeni, i podał go dziewczynie. - Dobrze zrobiłeś. - Powiedziała, delikatnie się uśmiechając. - Może czas zapomnieć o Mike'u i uwierzyć, że ze mną będzie dobrze co? - Powiedziała, po czym objęła go w pasie. - Masz rację.. przepraszam. - Wyszeptał, po czym pocałował ją. - To chyba nie mnie powinieneś przepraszać.. - Powiedziała, odrywając się od niego powoli. Hayley usunęła nagranie z komórki Rob'a , on sam zaś podszedł do mnie , patrząc na mnie wzrokiem zbitego psa. - Przepraszam Mike. - Powiedział , ja zaś uśmiechnąłem się do niego, po czym przyjacielsko się uściskaliśmy. Brunet jako pierwszy wszedł do środka , ja zaś z uśmiechem złapałem dziewczynę za nadgarstek. - Dziękuję Hayley. - Wyszeptałem, i dałem jej szybkiego całusa w policzek, wyprzedzając ją w drzwiach.
W Studio już prawie wszyscy spali, na podłodze, na plecach spał mój Otis, na którego brzuchu spała duża Anastazja, przytulając małą Anastazję,
DUŻA ANASTAZJA I MAŁA ANASTAZJA to tak słodko brzmi, aż mam ochotę powiedzieć
" ooooooooooooooooooooo"
Na kanapie śpią Dave z Anną, a na podłodze obok Joe tylko gdzie jest.....
a tutaj. Mój Czazy śpi sobie skulony w kłębek obok choinki , mój prywatny prezent na gwiazdkę.
Bez chwili wahania, położyłem się na plecach zaraz obok , przyglądając się, jak słodko śpi. W pewnym momencie chłopak wyciągnął rękę w moją stronę , kładąc mi ją na policzku, i uśmiechnął się sam do siebie. - Gdzie byłeś? - Powiedział zaspany chłopak, delikatnie otwierając powieki. - Musiałem coś załatwić... - Odpowiedziałem, ten zaś podniósł się i rozciągnął. - Co takiego? - Powiedział, siadając mi na biodrach, mam wahanie czy jest pijany, czy po prostu śpiący. - Koleżance życzenia złożyć..
- Żarówki założyć ? Co? - Powiedział nieogarnięty, tak jak bym właśnie go obudził. - A co ona, Lady Gaga? - Powiedział zdziwiony, przecierając pięścią oko. - ŻYCZENIA ZŁOŻYĆ. - Powtórzyłem, chichocząc pod nosem. - Pijany jestem, nie śmiej się ze mnie! - Powiedział, praktycznie nie zrozumiale. - Jak bym śmiał... - Zakpiłem , dając sobie ręce pod głowę. - No ej... - Powiedział pół zbulwersowany, pół rozbawiony, chyba sam nie wiedział co aktualnie czuje, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło. Chłopak wsunął mi ręce pod koszulkę i spuścił smutno głowę. - Nie ma cycków.. - Wymamrotał całkiem niezrozumiale, czego na początku w ogóle nie zrozumiałem. Zmarszczyłem czoło - Co? - Zapytałem, patrząc rozbawiony na kiwającego się Benningtona.
- Gdzie Masz cycki? - Powiedział wyraźnie, i zaczął sam z siebie się śmiać. - Sam nie wiem, zgubiłem chyba... - odpowiedziałem ironicznie. - Ty się ze mnie nabijasz.. nie ładnie.. - Stwierdził Chaz, który praktycznie nie otwierał oczu. - Nie prawda, chińczyku mój... - Zakpiłem, ledwo nie wybuchając śmiechem. Chłopak chciał zrobić groźną minę, ale ani trochę mu nie wyszła. - Kara musi być... - Stwierdził , zaczynając mnie łaskotać, na co zareagowałem cichym piskiem, gwałtownie łapiąc go za ramiona. - Dobrze, przepraszam, przepraszam. - Wyszeptałem, do chłopaka z nadzieją że to poskutkuje. - Wiem że jestem boski... - powiedział , śmiejąc się do siebie. - Nic takiego nie powiedziałem. - Chłopak puścił te uwagę mimo uszu. - Daj buzi! - Poprosił pochylając się nade mną. - Nie, bo ci jebie spirytusem! - Stwierdziłem z obrzydzeniem. - Jeszcze się najebię. - Dodałem, śmiejąc się pod nosem, lecz i tak się nie sprzeciwiałem gdy jego usta złączyły się z moimi.
Wesołych świąt Mike, Wesołych świąt Bennodziacze ♥
Ja i tak już mam zrytą banię po tym anime..
OdpowiedzUsuńAle z końcówki.. Od momentu: "Mój Czazy śpi sobie skulony w kłębek obok choinki , mój prywatny prezent na gwiazdkę. " Śmiałam się i płakałam, leżę i nie wstaję.
Boże kocham ich. Żarówki zmienic.. Boże.. Chester, co ty taki nie ogarnięty? Było nie pić!
A z początku to myślałam, ze pojawię się tam magicznie i udusze własnoręcznie Rob'a. Serio. Serio, serio. Rob nie może mi rozdzielić Chestera i Mikeya. Nie może! Nie nie nie! Nie i tyle. Bo jak nie to go znajdę i zrobię takie paranormal Activ, że się nie pozbiera biedaczyna.
Wiem, ze nagranie usunięte, ale ja nie ufam Bourdonowi..
Nie ufam mu i tyle.. Dlaczego ja to tak przeżywam?
Nie spoko.. Ogarnąć się!
No już.. A nie.. Jednak nie :D
To weny! I wesołych świąt czy coś..
Żarówki założyć* błąd.. Sorki.. Ze zmęczenia :D
UsuńŚwietny rozdział, bardzo mnie zaciekawił, lecę czytać od początku :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, może ci się spodoba moje opowiadanie :p
zawsze mam głupawkę po tekstach chłopaków xDDDDDDDD opłaca się być Hayley, każdy mnie całuje xDDDDDDD
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAA
OdpowiedzUsuńKocham Cię! Piszesz cudownie, mam ochote wiecznie na wiecej wiecej i jeszcze raz wiecej! Od momentu, ktory napisala Klaudia K, smialam sie jak glupia. Uwielbiam jak zawsze w jakims rozdziale walniesz nasze slodkie droczenie sie chlopakow!
"Nie, bo ci jebie spirytusem! " - a ja sie chyba dusze ze smiechu. No niezle!
Najlepszy swiateczny prezent. Yeah! Dzieki Ci, ze go w ogole wstawilas, kocham czytac Twoje teksty :)
A co do Roba.. no co za parszywa swinia! To znaczy, rozumiem go. No tak, przeciez kazdy żąda zemsty po wyrzadzonej krzywdzie.. Ale nie takiej, zeby niszczyc od nowa caly zwiazek!
Dobrze, ze Hayley uratowala sytuacje. I miala racje! Rob ma sie nia zajac, a nie zyc tylko Mike'em. Ehh.
A Shinoda to chyba calowal juz wszystkich, oprocz mnie.. Obrazam sie na niego. ;=;
WESOLYCH SWIAT, PIJANEGO SYLWESTRA I SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU!
aha, i zapraszam do siebie na kolejny rozdzial :)
UsuńBoskie <3 nie wazne czy jest wena czy jej nie ma i tak to świetne ,,nie ma cycków" xD
OdpowiedzUsuńZajebiste dziewczyno czytam tak szczerze pierwszy raz i mnie zaciekawiłaś <3 Super, nie czepiam się przecinków bo sama popełniam takie błędy ^.^ ... Więc no tego no ... Weny !! i kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPS nie mogę wyrobić ze śmiechu seryjnie od tego momentu "Mój Czazy śpi sobie skulony w kłębek obok choinki , mój prywatny prezent na gwiazdkę. " Pizgam nie wstaję hahahahahahahhaha *.* ...
No i zapraszam do siebie na kolejne rozdziały ^.^ !
UsuńZnalazłam link do Twojego bloga na facebook'u. I wcale nie żałuje, że przeczytałam cały.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, pewnie wszyscy Ci to piszą, ja będę kolejna.
Bardzo fajnie wychodzi Ci ta część z elementami humorystycznymi. Śmiała się jak głupia, gdy Chaz zapytał Mike'a gdzie ma cycki.
Ale z tym nagraniem... Czuję, że to jeszcze nie koniec.
Jeśli masz chwilkę czasy to wpadnij do mnie--> http://so-numb.blog.pl/
Będzie mi miło ;D
PS.Czekam na następny, weny !