Siedząc obok niego w autobusie, cały czas przyglądałem się jak je nieprzeciętnie dużego lizaka. Chester wyglądał po prostu przesłodko, jak próbował wsadzić ogromną łamiszczękę na patyku do ust, uśmiechałem się sam do siebie, i prawie wybuchnąłem śmiechem, jak wokalista zbulwersował się, i postanowił ugryźć swój smakołyk. - Co się paczysz? - Powiedział uśmiechając się do mnie. - Od tego mam oczy. - Stwierdziłem, wyszczerzając się na całą twarz. - Niech ci tylko z orbit nie wylecą. - Odpowiedział, chichocząc pod nosem, ja zaś pokazałem mu środkowy palec, udając oburzenie. - Palec pedała, na mnie nie działa.
- Nie jestem pedałem bo z tobą nie spał... a dobra. - Stwierdziłem bezradnie, machając ręką, zaś Chester wybuchnął nieopanowanym śmiechem , który po jakimś czasie zaczął brzmieć jak by się dusił , z czego ja też zacząłem się śmiać. - Sam jesteś pedał. - Odgryzłem się, krzyżując ręce na piersi, próbując się uspokoić. - Raz w dupę, to nie pedał. - Znowu wybuchnęliśmy śmiechem, stojący wokoło ludzie patrzeli na nas jak na parę chorych psychicznie. Uderzyłem otwartą dłonią w czoło, po czym zjechałem nią na długość twarzy, wycierając przy tym jedną łzę z policzka. - O Jezu, się popłakał. - Powiedział czerwony już ze śmiechu wokalista. - A ty widziałeś się w lustrze?
- Na pewno wyglądam pięknie. - Stwierdził, przejeżdzajac dłonią po krótkich włosach. - Jak ja za tobą tęskniłem. - Powiedział uroczo, rzucając mi się na szyję. - Nie jesteś już na mnie zły? - Zapytałem niepewnie, głaszcząc przytulonego chłopaka po plecach. - Nie potrafię.. - Wyszeptał , całując mnie w szczękę, nieco niżej od ucha. - Może nie tak publicznie, bo nas jeszcze pogonią z widłami pod pretekstem " Precz z Pedałami" czy jeszcze coś gorszego. - Stwierdziłem rozbawiony, ten zaś spojrzał mi w oczy, i też się uśmiechnął. - I chuj im w dupę, to moja sprawa kim jestem, czy mam chłopaka, czy się z nim przytulam, całuję, czy z nim sypiam. - Stwierdził, wyszczerzając zęby, w próbie sparodiowania mnie, ale u niego to nie wygląda tak uroczo... wiem, ta skromność.
Brad:
Chowając bukiet białych róż za plecami , przyciskam dzwonek do drzwi.
Po niedługiej chwili, otwierają się, lecz nie stoi w nich Taylor, lecz moja malutka Anastazja, uśmiechająca się szeroko na mój widok. - Cześć tatusiu. - Powiedziała dziewczynka, wpuszczając mnie do środka, a ja uklęknąłem naprzeciwko patrząc jej w oczy. - A gdzie mamusia?
- Mama jest strasznie smutna, siedzi w pokoju, zrobiła mi tylko śniadanko, a później wróciła do pokoju. - Powiedziała mała, robiąc smutną minkę. Ja zaś zaniepokojony, wstałem i odłożyłem kwiaty na półkę obok. - Tatusiu, co się stało? - Zapytała dziewczynka, łapiąc mnie rączką za marynarkę. - Nic słoneczko. - Wymusiłem uśmiech. - Idź się pobawić, a ja zobaczę co u mamy. Aha, Any. - Powiedziałem, a dziewczynka obejrzała się za mną, zarzucając długie loki na plecy. - Nie otwieraj nikomu drzwi wejściowych. - Zaproponowałem, idąc w stronę schodów.
Gdy otworzyłem ciemno brązowe drzwi, ujrzałem siedzącą na łóżku Taylor, patrzącą się w podłogę. - Dzień Dobry kochanie... - Powiedziałem niepewnie, zamykając za sobą drzwi. - Brad. - Powiedziała entuzjastycznie, zrywając się z łóżka i rzucając mi się na szyję. - Co się stało? - Zapytałem gładząc roztrzęsioną dziewczynę po włosach. - Nic. dlaczego? - Zapytała, poprawiając rozkopane włosy, po czym przetarła twarz. - Przecież widzę Tay... - Stwierdziłem, podnosząc jej podbródek , nawiązując kontakt wzrokowy. Dziewczynie w oczach pojawiły się łzy, w tym samym momencie odwróciła się do mnie plecami, bardzo tym zaniepokojony, przytuliłem się do niej od tyłu. - Taylor... - wyszeptałem, całując ją w policzek. - Ja.. ja jestem chora Brad. - Wyszeptała, próbując opanować łzy. - Jak to chora? Na co? - Zapytałem zaszokowany, stając naprzeciwko dziewczyny. - ...pamiętasz jak w tamtym tygodniu zemdlałam, i wezwałeś Ambulans? Ta operacja w cale się nie powiodła ! - Krzyknęła przez łzy. - Ja umrę Brad. Umieram... - Powiedziała desperacko , rzucając mu się w ramiona , i chowając twarz w mój obojczyk.
Rob :
Zaraz za mną, do studio weszła Hayley, rozglądając się po ogromnym pomieszczeniu. - I to tutaj macie próby? - Zapytała zaciekawiona, podchodząc do mnie. - Próby, kiedy my ostatnio mieliśmy próbę.. - Dziewczyna zrobiła na chwilę poważną minę, aż do momentu w którym podszedł do niej Chester. - Hayley? - Powiedział niepewnie, uśmiechając się do dziewczyny szeroko. - Chester? - Odpowiedziała równie entuzjastycznie co jej przedmówca. Dziewczyna rzuciła się mu na szyję, a on mocno się do niej przytulił, co wywołało u mnie nie lada zaskoczenie. - Jasne! wokalistka Paramore tutaj?! - Krzyknął, patrząc się na nią jak na jakiś cud świata. - Wypraszam sobie, to jest mój cud świata. Zaraz. Wokalistka Paramore? - Mogłabym to samo powiedzieć o tobie, panie Bennington z Linkin Park. - Dziewczyna nagle zrobiła minę, jak by dostała z deski w twarz. - Rob Bourdon! Ty jesteś Rob Bourdon. - Krzyknęła , patrząc na mnie z podekscytowaniem. - No tak... - odpowiedziałem zdezorientowany. - Jasne.. nie wiedziałam o tym.
- Ja też nie wiedziałem że jesteś wokalistką Paramore.
- Co wy byście beze mnie zrobili. - Powiedział chłopak, wyjmując z kieszeni kolejną łamiszczękę na patyku.
Ta akcja Mikeya i Chazzy Aww...
OdpowiedzUsuńKocham tą dwójkę <3
Taylor.. Ona nie może umrzeć! Nie pozwalam.. Chociaż to twoje opowiadanie i możesz zrobić co chcesz.. Ale ja nie pozwalam!
A Ro i Hayley? Niech się u nich ułozy, ale wiem, że ty tak łatwo tego nie zrobisz..
Najpierw coś musi się stać.
No nic. Weny kochana!
hahahah... Kochana, mnie tak dobrze zna, rozpacz, gniew,rozczarowanie, smutek itp. ahaha. cała ja ;3 więcej tutaj jest smutów, niż szczęścia w tym opowiadaniu. :<
UsuńDzięki za kom. słońce, cieszę się że się udzielasz. Ü
Weny <3<3<3 bo kocham twoje opowiadania i wszystko jest boskie <3 tylko to umieranie Hayley :'(
OdpowiedzUsuń*to Tay umieraj nie Hayley :)
Usuńmyślałam, że pozostanę anonimowa, a tu bum, boże jak fajnie mówić na Hayley w pierwszej osobie xDDDD rozdział świetny <3333333333
OdpowiedzUsuńOjejku jejku jejku! Cała akcja w autobusie była PRZESŁODKA i przy tym prześmieszna. Na początku chciałam przytoczyć najlepsze cytaty, ale z czasem stało się ich trochę za dużo.. Uwielbiam, mogłabym czytać po tysiąc razy!
OdpowiedzUsuńAle Tay umiera? Nie. Nie możesz. Słyszysz? Nie możesz, bo ja tak mówię. Jeśli umrze, to spotkasz się ze mną. I masz się bać!
Tylko kwiatki zostały na półce w korytarzu! Bradzio mógłby to dać naszej Taylor to by się poczuła może lepiej. Bradfordzie, MYŚL CZASAMI! XD
No tak.. Hayley wokalistka Paramore. Nie słucham, więc nie skojarzyłam. Alenotak! Teraz to wszystko się ze sobą zgadza. Szczęściarz z Bourdiego! E, Rob, nie spieprz tego!
No a ostatnie słowa rozdziału najlepsze. "wyjmując z kieszeni kolejną łamiszczękę na patyku." i mi się ponownie przypomniała początkowa akcja! No, aż sobie ją znowu przeczytam i się pośmieję.
A ty, spryciulo, wstawiłaś kolejny rozdział! No a ja się tutaj rozpisuję jak głupia. No dobra, to do zobaczenia za chwilkę.