sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 3.

Rob :

Po skończeniu pracy, wybiegłem wręcz nerwowo z hotelu.
Chester go znalazł tak? Super, a ja zawsze ten na drugim miejscu.
Rozsadzało mnie od środka, to ja zawsze się tak staram, ja zawsze jestem jak coś jest źle, a jak pan Bennington łaskawie przypomni sobie, przy kim powinien w tym momencie być, to Mike się mu rzuca w ramiona, ja pierdole, jakie upokorzenie!
W tym momencie z dosyć dużą siłą wpadłem na młodą dziewczynę, która przewróciła się , a wszystkie rzeczy które trzymała w świątecznych torbach, wysypał się na chodnik. - Bardzo cię przepraszam! - Powiedziałem wystraszony, pomagając rudowłosej wstać z ziemi. - Nic nie szkodzi. - Wymamrotała podnosząc wzrok, aż nasze spojrzenia krzyżują się. - Jestem Rob. - Powiedziałem, niemal zaczarowany jej cudownym spojrzeniem, ciemno zielonych oczu. - Hayley. - Odpowiedziała, po czym uśmiechnęła się miło, po chwili jednak oboje zorientowaliśmy się że powinniśmy pozbierać rzeczy z chodnika. - Skąd jesteś Hayley? - Zapytałem, podnosząc zapakowane już torby z ziemi. - Aktualnie mieszkam w Los Angieles - Powiedziała rozpromieniona , zabierając mi torby. - A ty Rob? - Zapytała zielonooka dziewczyna, dając sobie kosmyki włosów za ucho, bez przerwy się uśmiechając. - Też... ee... Hayley... dasz się zaprosić na kolację? - Zapytałem nieśmiało. - Jasne, bardzo chętnie. Gdzie, i o której?
- Może pizzeria qmdiewfjfskn - Zacząłem machać rękami. - No tam za rogiem. - Stwierdziłem, zrezygnowany.
- Qudiewich ? - Zapytała rozbawiona tym, że mam problem z wypowiedzeniem "tak łatwego wyrazu".
- Tak właśnie tam.... to o 20.00 ?
- To jesteśmy umówieni. - Powiedziała entuzjastycznie, całując mnie w policzek, i odchodząc w swoją stronę, lecz ja tak jeszcze stałem, kładąc dłoń na miejscu w którym dotknęły mnie jej usta. - Chyba się zakochałem... - Wymamrotałem.


I znowu Shinoda:

Po cichutku otworzyłem drzwi z łazienki.
Na podłodze leżał śpiący Bennington , skulony w kłębek.
Klęknąłem obok niego i pogłaskałem go po głowie. - Dzień dobry Chester... - Powiedziałem spokojnym tonem, patrząc jak chłopak podnosi się. - Mike! - Powiedział podekscytowany rzucając mi się na szyję. - Boże jak ja za tobą tęskniłem! - chłopak prawie płakał, mam nadzieję że ze szczęścia, ja też się niezmiernie cieszę, w duszy skaczę jak dziecko krzycząc "Tak!"
Chłopak złapał moją twarz w dłonie, z uśmiechem i niedowierzającym spojrzeniem, lustrował moją twarz, i oczy, w których też pojawiły się łzy szczęścia.- Kocham cię Chester. - Wyszeptałem wzruszony, nie urywając kontaktu wzrokowego z Benningtonem. - Też cię kocham Mike. - Odpowiedział, po czym podniósł się z pozycji leżącej, na kolana, i pocałował mnie namiętnie. Po chwili naparł na mnie mocniej co spowodowało moją utratę równowagi i wylądowałem na kafelkach, ale fala podniecenia sprawiła że aż tak tego nie odczułem.
( odczuję to jutro )
Chłopak pochylił się nade mną gotowy na kolejny pocałunek. - Seks w łazience? - Zapytałem rozbawiony , wkładając mu dłonie pod koszulkę. - Standardowo. - Odpowiedział, po czym znowu wessał się w moje usta.
Oboje byliśmy na siebie tak napaleni że zdanie :
Ruchałbym jak dzika kuna w agreście.
byłoby jak najbardziej trafne. 

Rob :


Popijając lampkę wina, czekałem na przyjście Hayley. 

Mógłbym jej zarzucić spóźnienie jak by nie fakt, że to ja tutaj przyjechałem za wcześnie, byłem zbyt podniecony by usiedzieć w domu, więc szybko wziąłem prysznic, przebrałem się, użyłem najładniejszych perfum, na moim zegarku wybiła godzina 20.00 , a czerwnonowłosa piękność pojawiła się w drzwiach pizzeri, rozglądając się dookoła. Ja zaś postanowiłem wstać, i pomachać jej, co poskutkowało od razu. - Dobry wieczór Rob. - Powiedziała dziewczyna z śnieżnobiałym uśmiechem. - Witaj. - Odpowiedziałem oczarowany jej urodą, Hayley pod czarnym płaszczem, miała także tego samego koloru sukienkę na ramiączkach, która sięgała przed kolana, zaś w pasie była przewiązana bordowa wstążka podkreślająca jej talię, zaś na stopach miała założone czarne botki-koturny, cały ten komplet wyglądał oszałamiająco. 
Odsunąłem dziewczynie krzesło, na którym po chwili usiadła, ja zaś zająłem miejsce naprzeciw. Hayley wzięła do ręki kieliszek wina. - Twoje zdrowie Rob. - Powiedziała uśmiechając się miło. - Nasze. - Sprostowałem, miło się uśmiechając.
________________


Takie krótkie, wiem no ale no. :(((((
Perspektywa Rob'a z dedykiem dla mojej Asi ; 33

7 komentarzy:

  1. Dałaś czadu z Mike-iem i Chaz-em ale lubię to :D

    A Rob super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, wiem że dałam czadu, ale zrobiłam to bardziej w tym stylu, że żaden nie myślał o tym by zachować dystans jakiś konkretny, tylko obaj się na siebie mega zajarali, więc wiesz jak to tak się kończy XDD

      Usuń
  2. Rob <3 ja jako Hayley *.* kochana jesteś <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To trzeba tak częściej :D kochany Rob<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm, chestermike *-*
    Jeju, dobrze, że Rob znalazł sobie jakąś dziewczynę. Przynajmniej nie będzie teraz cierpiał, kiedy to nasza dwójka będzie padać sobie w ramiona. Niech wyjdzie coś lepszego z Hayley! Mam taką nadzieję, bo on też zasługuje na szczęście, a tak mi go okropnie szkoda jak Mike go ignoruje :(
    No to czekam na kolejną część, oczywiście weny i wpadnij do mnie, jeślibyś miała czas i ochotę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie wpadnę, jestem zaszczycona że ty czytasz moje opowiadanie, bo ja w twoim jestem po prostu zakochana <3

      Usuń
  5. Z opóźnieniem, ale przeczytałam.
    Uwielbiam te momenty gdy Chester i Mike są tacy... Awww.
    Uwielbiam ich.
    A Rob'a tak mi się szkoda zrobiło.
    On zawsze cierpi biedak.
    Ale jet i Hayley! Może coś z tego będzie..
    No nic, ja czekam na następny rozdział.
    Jeśli chcesz to wpadnij do mnie.
    Weny

    OdpowiedzUsuń