wtorek, 8 października 2013

Rozdział 5.

- O witaj Michael.  - Doktor Castle uśmiechnął się , wpuszczając mnie do mieszkania. - Miło cię widzieć Max, Chaz nie bardzo chcę bym się z tobą widywał. - powiedziałem siadając na ślicznej, skórzanej kanapie. - Chester ? A to dlaczego ? - Zapytał z zaciekawieniem , opierając się ramionami o fotel naprzeciwko. I co by mu tu powiedzieć. - Nie wiem.. - Zmieszany, odwróciłem wzrok. - Chcesz coś do picia ? - Zapytał po chwili idąc w stronę kuchni. - Może wody ?
Zastanawia mnie to, czy Max to serio ta sama osoba co myśli Chester, 
on.. nie wygląda, ani nie zachowuję się jak jakiś psychol, molestujący młodych chłopców. 
Po chwili wrócił i wręczył mi szklankę z wodą, po czym usiadł na fotelu upijając łyk ze swojej szklanki, poszedłem w jego ślady. - Za co ktoś cię pobił ? - już praktycznie zapomniałem o zdarzeniu z przed tygodnia, a dokładniej, zapomniałem o tym że bez pomocy Anny, by ktoś mnie skopał, ciekawe co się z nią teraz dzieje ? - Napad rabunkowy, nie miałem telefonu, więc mnie skopali.. - To nie była prawda, ale przecież nie będę mu się spowiadać, nagle mnie zmogło. - Mike, wszystko w porządku ? - Powiedział Max, podnosząc się z fotela i pochylając nade mną. - Tak... słabo mi tylko... - potem była już tylko ciemność.


* * *


JAKI JA BYŁEM GŁUPI !
TAK BARDZO GŁUPI.
Moje ręce są przywiązane do poręczy ze schodów nad moją głową, a w ustach mam knebel.
KURWA MAĆ ! Jestem Naiwnym debilem, albo Debilnym naiwniakiem... wszystko jedno.
Chłopak podszedł do mnie i pogłaskał mnie jedną ręką po głowie. - Kto by pomyślał że Bennington wyjdzie na prostą.. że trafi do takiego zespołu jak Linkin Park, że zostanie liderem grupy, że fanki będą krzyczeć, i podniecać się każdym jego ruchem.  Kto by pomyślał.. nieprawdaż Panie Shinoda ? - Powiedział spokojnie, po czym podszedł do regalu i zdjął z niego białą teczkę, po czym otworzył ją. - Tak się złożyło, na twoje nieszczęście, że chodzisz na wizyty do psychologów w naszej klinice. Jaki pech... - powiedział ironicznie, i zaśmiał się pod nosem przeglądając kartki papieru. - Michael Kenji Shinoda, urodzony 11 lutego 1977 roku. Zamieszkały z 20 letnią Taylor Youki Sahinodą. W związku Męsko-męskim z niejakim Chesterem Benningron'em. - uśmiechnął się cwanie.- Do przychodni zapisany z powodu licznych fobii takich jak : Lęk przed obnażeniem , małymi pomieszczeniami, głęboką wodą i dwa najmniej opanowywane: przed bezsilnością i wysokością. - Zamknął teczkę. - Wiem o tobie wszystko. - podszedł do mnie. - To że jesteś wrażliwy i nie wytrzymały psychicznie. Nie umiesz patrzeć na cudze łzy, krew, bo robi ci się słabo, Masz też łaskotki, co mnie rozbawiło. - Max połaskotał mnie w bok na poziomie żeber, reakcja z boku serio musiała wyglądać śmiesznie, bo panicznie odskoczyłem w przeciwną stronę. - Tak, bardzo zabawne. - I co ? Ten dupek wie o mnie wszystko ? I co teraz ? - Spokojnie, jesteś przystojny. Ale nie tak atrakcyjny jak Pan Bennington. - Wybuchając złowieszczym śmiechem, opuścił pomieszczenie. 
Nie mam pojęcia co teraz...
Nikt nie wie gdzie jestem, Chaz nie ma pojęcia gdzie mieszka Max.
Co teraz będzie ? Co on ze mną zrobi ? Boże... przepraszam Chester że cię nie posłuchałem...

2 komentarze: