poniedziałek, 2 września 2013

Część 19.

Dom państwa Taylor i Mike'a Shinodów... zostaw wiadomość.
- Cześć Mike, tu siostra, jak coś nie ma mnie na noc w domu, jestem u Brad'a.
Em.. i jeszcze coś, bądź w domu rano, muszę z tobą porozmawiać... - Sygnał.

Drzwi wydały przeraźliwy pisk , gdy weszliśmy do środka.
Z każdym krokiem zgromadzało się wokoło nas coraz więcej kurzu.
Chłopak kręcił się po domu , uważnie przeglądając każdy szczegół pokoju.
Usiadłem na dużej skórzanej kanapie. Jak ja ją dobrze znam.

- Wstawaj śpiochu... - nie wiem skąd dobywał dźwięk budzący mnie z bardzo przyjemnego snu, ale właściciela uduszę gołymi rękami. Podniosłem głowę po czym otworzyłem oczy. Przy kanapie kucał jasnowłosy blondyn, z kolczykiem na środku dolnej wargi. - Wstawaj kochanie, bo do studia musimy jechać. Kawy ci zrobię. - Zaśmiał się i ruszył w stronę kuchni. - Kochanie ? - Zrobiłem trik z brwiami, i usiadłem na kanapie. - Wyczuwam zaloty... - Zaśmiałem się i poszedłem za nim do kuchni. Wtedy nawet ja, jeszcze nie myślałem o tym że to może być ktoś więcej niż przyjaciel. - No a jak słońce, jestem w ciąży, ty już papiery przygotowuj bo się .. za mąż wychodzimy. - Odpowiedział spoglądając na mnie zza ramienia mrugając słodko. - Z kim ja żyję... - Kuchnie wypełnił głośny śmiech.

Chłopak wszedł do pokoju w którym się znajdowałem i stanął przede mną. - Gdzie to pomieszczenie ? - Powiedział lustrując mnie wyczekującym spojrzeniem. Wbiłem wzrok w podłogę na której znajdował się purpurowy dywan. CO ON MA Z TYM PURPUROWYM ? Kopnąłem go odsłaniając kawałek drewnianej klapy. Chłopak uklęknął naprzeciwko, odsłonił ją do końca i otworzył.
Naszym oczom ukazały się stare drewniane schody, oświetlone światłem z pokoju w którym byliśmy.
Chłopak zszedł na dół, odwrócił się i spojrzał na mnie zagadkowym spojrzeniem, po czym ruszył w mrok pomieszczenia. Chwile później sam ostrożnie zszedłem po schodach rozglądając się po zakurzonej piwnicy emitującej pokój. Kliknąłem włącznik widniejący na ścianie na końcu schodów. Pomieszczenie rozświetliło żółte światło małej żarówki. Przede mną stało biurko, na nim stosy papierów i ramka ze zdjęciem.
Był na nim bez wątpienia Chester, chociaż, w marynarce, i w dredach... mógłbym go nie poznać. \
Obok stała wtulona w jego tors brunetka, oboje byli szeroko uśmiechnięci.  z prawej strony napisane " Chester & Sam Forever ♥ " 

- Ona nie żyję... - powiedział głos za mną, odstawiłem ramkę i odwróciłem się w jego stronę. Chaz patrzał na biurko za mną nieprzytomnym wzrokiem. - Mieliśmy mieć dzieci.. Ale... los chciał inaczej...

Chłopak przytulił się do moich pleców, spojrzałem na niego przez ramie. - Nie wiem dlaczego... - zaczął pół szeptem.- Ale... boję się tego miejsca.... - Odwróciłem się w jego stronę , i oparłem o biurko. Uśmiechnąłem się szczerze. - Nie masz się czego bać... to przeszłość.. - chłopak objął mnie w pasie i spojrzał mi pytająco w oczy. - Jaka przeszłość ..?


* * *
Oj.. teraz będzie ciężko z dodawaniem notek... : ///
Liczę na waszą wytrwałość <3

3 komentarze: