poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Część 6.

- NIE, NIE, NIE ! PROSZĘ ! NO BŁAGAM CIĘ TYLKO NIE TO ! 
Darłem się jak nienormalny podczas gdy siostra próbowała zaciągnąć mnie za rękę do samochodu.
- Nie wygłupiaj się ! Przecież nie zabieram cię na żadne tortury Downie ! 
- Ty mnie nie kochasz... - powiedziałem ze smutną miną.
- Kocham, i dlatego to robię.
- Ale ja nie chcę ścinać włosów... 
- A co mnie to obchodzi? Widziałeś się w lustrze ?
- Wyglądam pięknie... zostańmy w domu... - rzuciłem jej spojrzenie zbitego psa. 
- Na mnie to nie działa, chodź że.! - szarpnęła mną jeszcze mocniej że aż prawie się przewróciłem.
- No dobrze... - wsiadłem zrezygnowany do samochodu.


- I co, i co ? Mówiłam że będzie ci ładnie! - powiedziała zadowolona Taylor wchodząc do domu , ściągając swoje koturny. Ja za to podszedłem do lustra stojącego w przed pokoju i przejrzałem się jeszcze raz. 
- No dobrze, nie ma tragedii.
- Nie ma tragedii ? Jest cudownie ! - uśmiechnęła się do mnie. 
- Hah, może się przyzwyczaję że nie mam grzyweczki jak Bieber. 
 zaśmiałem się i przytuliłem ją mocno - Kocham cię mała. 
- Też cię kocham ! - odwzajemniła uścisk.


Nawet nie zorientowałem się kiedy nadszedł wieczór, bo byłem zajęty czytaniem w ogrodzie, było już ciemno więc postanowiłem iść już do domu, mój ogród jest dla mnie bezgraniczny, płot mamy tylko od strony ulicy i bocznych sąsiadów, tam gdzie jest lasek go nie mamy, często w nim siedzę czytając książkę bądź grając sobie na swoim akustyku, czuję się jak bym był tam jedynym człowiekiem na ziemi, poprawka, jedyną żyjącą istotą. 
Wstałem z ziemi i usłyszałem szelest krzaków naprzeciw mnie, miałem nadzieję że to jakiś kot ale mimo to pośpiesznym krokiem ruszyłem w stronę domu, byłem wręcz pewny że słyszę za sobą kroki, lecz nikogo nie widziałem gdy się odwróciłem.
Coś... ktoś... złapał mnie od tyłu za ramiona ograniczając mi ruchy, z ust wydał mi się krzyk, ale szybko ucichł gdy jakaś męska dłoń zasłoniła mi usta, próbowałem się wyrywać , bezskutecznie. 
Straciłem przytomność.
Gdy się obudziłem nie wiedziałem co się dzieje. Nie wiedziałem nawet ile byłem nieprzytomny.
Ręce miałem związane za plecami,miałem knebel w ustach, a do tego siedziałem w małym ciemnym pomieszczeniu , lub z opaską na oczach, byłem zbyt zestresowany by się nad tym zastanowić. 
Gdzie ja w ogóle jestem ? Co się stało ? Kim byli ci ludzie?
Usłyszałem kroki...

1 komentarz:

  1. czekam na nowe ! :D
    zajebiście piszesz , w ogóle kto GO porwał : OO

    OdpowiedzUsuń