sobota, 24 sierpnia 2013

Część 13.

 "Michael miał wypadek... "



Te zdanie usłyszało dosyć wiele osób..
Rob który momentalnie powiadomił o tym kolegów, i razem z nimi w środku nocy przyjechali do szpitala.
Chester i Brad , którzy w tym samym czasie znajdowali się w moim mieszkaniu.
I Taylor.. moja siostra, która dowiedziała się tego jako pierwsza. 
Tay,BBB, Joe, Rob , Phoenix ... oni byli codziennie.
A Chester ? On nawet nie opuszczał sali.
Pół siedział na krzesełku, pół leżał na moim łóżku nie opuszczając mnie na krok. 
Obwiniał się o to co się stało... ale ja go nie obwiniam. 
Ale nie mogłem mu tego powiedzieć.
Nie mogłem pogłaskać go po głowie podczas gdy śpi tusz obok.
Nie mogłem nawet na niego spojrzeć.
Nie mogłem nic. 


- Chester... -powiedziała Czarno włosa dziewczyna kładąc rękę na ramieniu mojego towarzysza. 
- Idź do domu... Ja z nim zostanę...- Usiadła na łóżku przy moich nogach nie spuszczając chłopaka z oczu. - Taylor... - Podniósł na nią wzrok. - Ja tu zostanę dopóki się nie obudzi... to moja wina że tutaj jest, i zostanę przy nim nawet jeśli będę musiał spędzić tu resztę swojego życia..

To nie twoja wina Chester....

Po chwili w ciszy opuściła pomieszczenie. 
Chłopak złapał mnie za dłoń, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Mike przepraszam ! Ta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy, wiem co ci mówiła, ale to nie prawda. Kocham tylko ciebie rozumiesz ? KOCHAM CIĘ !. - Zamknął oczy a po policzkach spłynęły mu ciepłe łzy, kapiące na moją pościel. - Przepraszam Michael.... obudź się, proszę... 


Otworzyłem oczy. Czy to rzeczywistość ? Czy może zwykłe podświadome pragnienie... 
Zamrugałem. Nie, to nie jest sen. Jest noc... ile ja spałem.? Ile dni ? Ile nocy ?
Chester nadal tu jest. Nie wiem czy powinienem go budzić, obudzę go..
- Chester.. - wyszeptałem , nic. Delikatnie położyłem rękę na jego głowie , głaskając go po ciemnych, krótkich włosach. Zaspany podniósł się z pozycji.. leżąco siedzącej...( ? ) I popatrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Pierwszy raz od nie wiem jakiego czasu zobaczyłem jego piękne kasztanowe oczy , które w świetle nocy wydają się czarne. Nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu na ten widok, Chłopak przetarł oczy , jak by mi na głowie kaktus wyrósł i nie może w to uwierzyć. - Mike ? 


Trzy dni później wypuszczono mnie ze szpitala, Na samo powitanie po opuszczeniu jego murów ruszył BBB rzucając się na mnie radośnie. Chłopak rzucił się na mnie z taką prędkością że nie byłem w stanie utrzymać równowagi i bezwładnie wpadłem na ścianę po czym zsunąłem się na ziemię . - OMG, Mike! Nic ci nie zrobiłem ?
- Nie... - Razem z Chesterem pomogli mi stanąć na równych nogach. - Ale jak na to że spałem tydzień, to dziwne że nie jestem w stanie utrzymać takiego ciebie. - Zaśmiałem się do Delsona, po czym wszyscy wybuchli śmiechem, chwile później podbiegła to mnie ciemnowłosa dziewczyna przytulając się do mnie z całej siły. - Mikey, tęskniłam za tobą, jak się czujesz ?
- Już jest dobrze Tay.

- O matko... kiedy ty tu ostatnio byłeś ? Bo zapowiada się że od 2 lat nie było tu nikogo.
- No przesadzasz. - Chaz postanowił że zrekompensuje mi "znajomość" z Chelsea , w taki sposób że mamy miesiąc wolnego od pracy, i mieszkamy u niego w domu. Tak, już się cieszę, bo kurz gdzie się nie odwrócisz to moje marzenie, ale miło się zaskoczyłem , gdy okazało się, że tak wygląda tylko ogromny przedpokój. 
Chester stanął naprzeciw łapiąc mnie za dłonie, patrząc mi w oczy.
- Chyba nie będzie tak źle.. - Powiedział uśmiechając się słodko.
- Będzie wspaniale. - Pocałowałem go delikatnie i ruszyłem w zwiedzaniu salonu który był naprawdę ogromny, i pełnił rolę korytarza prowadzącego do każdego pomieszczenia w mieszkaniu, zainteresowały mnie krwisto czerwone drzwi na których wisiała mała biała karteczka. " ZAMKNIJ WRESZCIE TE MORDĘ , BO NIE MOGĘ SPAĆ PRZEZ CIEBIE." Podpisane " MICHAEL KENJI SHINODA " 
- Nie zdjąłeś tego jeszcze ? Przywiesiłem to 100 lat temu.. - Śmiech wypełnił pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy. - No może nie 100. ale pamiątka na zawsze.
- Przecież ja ci z 2 lata temu pomagałem robić remont, abyś miał dźwięk-odporne ściany. 
- Owszem... - Chłopak otworzył drzwi do swojego pokoju, było to niewielkie pomieszczenie w którym stało tylko łóżko, i mały regał z 6 szufladami , a na nim stały ramki ze zdjęciami. Cały pokój był w motywie koloru ciemnej purpury, nawet drzwi za którymi powinna znajdować się komórka, nic bardziej mylnego, było tam studio Chaza. 
Padłem na duże , wygodne ( purpurowe ) łóżko.
- A ty co ? - Chester wybuchnął śmiechem opierając się o parapet znajdujący się z mojej prawej strony, a on sam był równoległy do drzwi wyjściowych.
- Jestem zmęczony... chyba się prześpię. - Rozbawiony chłopak podszedł i pocałował mnie w czoło. - Spij dobrze Mikey. - Potem już spałem, byłem bardziej zmęczony niż mi się zdawało, tylko... dlaczego spanie przez tydzień było tak męczące ?...

3 komentarze:

  1. Dodawaj następne *-* Zkochałam się w twojej bennodzie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty nawet nie wiesz jaką niewiarygodną radość tym mi sprawiasz <3

      Usuń
  2. Uwielbiam te opowadania *.*

    OdpowiedzUsuń