UHU JUŻ CZĘŚĆ 10 !!! ♥
- Chłopaki... - Powiedział Robert podchodząc do mnie. - Wiecie co mi się przydarzyło ?
- Nie.. - odpowiedziałem, poczułem za plecami obecność Chestera. On chyba mnie śledzi..
- A więc słuchaj... Idę sobie przez miasto a tu podbiega do mnie dziewczyna która ma z 15 lat, i mówi mi że specjalnie dla mnie na następny koncert przyniesie nożyczki... - podniosłem jedną brew.
Ciepłe dłonie Chestera zaczęły wędrować mi po bokach. Spiąłem się, mam nadzieje że ani Rob, ani tym bardziej Chaz, tego nie zauważyli. Zaczął mnie delikatnie łaskotać, myślałem że go zaraz podduszę, złapałem go za nadgarstki robiąc zirytowaną minę. - .. Powiedziała że jak mnie spotka to rozetnie mi koszulkę, chora nie ? Też tak sądzę... Te dzieci... - Rob podszedł do okna, odprowadziłem go wzrokiem , po drodze natrafiłem na Dave'a który zrobił trik z brwiami , szybko puściłem Chestera , pokazując koledze gest " To nie ja, ja nic nie wiem " a on zaśmiał się wracając do robienia kawy. Spojrzałem przez ramię z pogardą na Chestera, a on podszedł do mnie i wyszeptał mi do ucha:
- Chciałbym przywiązać cię do łóżka i mieć cię dla siebie na chociaż jedną noc..Tylko my dwoje... Ty z chustką zawiązaną na oczach... skazany na moją łaskę.. Mrr... - zaśmiał się cichutko, i wyminął mnie wkręcając się w rozmowę Dave'a i Rob'a. Ja za to stałem patrząc nieruchomo w jeden punkt pokoju.
Co on powiedział ... ?
Jest godzina 21.48... Zasypiam po męczącym dniu w studiu, przed chwilą obudziłem się opierając ramieniem o biurko. Robert i Brad już dawno śpią na kanapach, Chaz nie krępował się spać na ziemi, a Dave... Dave'a nie ma, pewno jedyny mądry wrócił na noc do domu... Wstałem chowając do kieszeni komórkę i kluczę do mieszkania , i wymijając leżącego na ziemi Chestera wyszedłem ze studia, lecz zapomniałem o drzwiach i przeciąg sprawił że huk było słychać chyba na całej ulicy. - Przepraszam.. - wyszeptałem i ruszyłem w swoją stronę.
- Może cię podrzucić kaleko ? - On mnie śledzi, mówię wam... odwróciłem się i spojrzałem na Chaza który mimo tych 3 sekund ma już zapaloną fajkę w ustach i zapiętą kurtkę.
- No ok. Czemu od razu Kaleko... - Wsiadłem do czarnego samochodu od strony pasażera i spojrzałem przed siebie na przednią szybę. Nawet nie zauważyłem że Chaz już siedzi obok mnie i odpala auto.
- Co tak cicho dzisiaj siedziałeś ? - Zaśmiał się Bennington patrząc na drogę .
- Myślałem...
-O... nad czym tak myślałeś ?
- Em.. - zawstydziłem się. - Nie ważne..
- No powiedź.. - zaśmiał się.
- To jest śmieszne...
- Pośmiejmy się razem.
- Myślałem o twojej "propozycji"
- I co... piszesz się na to ? - I znowu ten denerwujący trik z brwiami...
- Nie, zastanawiam się czy nie powinienem się ciebie bać.
- Mikey... nigdy bym ci nic nie zrobił nic wbrew własnej woli...
- Trochę się to sprzecza z tym co mówiłeś...
- Nie... Niepewność wzbudza podniecenie.. Nie chcę tego psuć, wiec nie mówię ci wszystkiego... Pomyśl nad tym.
Spojrzałem na swoje ręce które oparłem o kolana. Zaryzykować ?
Super. Weny życzę
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :3 <3
UsuńNiech zaryzykuje
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń