Codziennie nachodzą mnie myśli co się z tobą dzieje kochanie.. I błąkam się tak po blokowiskach, chcąc odciąć się od tego co mnie otacza. Podnoszę wzrok na niebo, oślepiony słońcem, i wzdycham ciężko zamykając powieki na kilka chwil, po czym otwieram je i idę dalej.
Rozglądam się widząc zdeptane trawniki, i ławki zniszczone przez czas.
Wchodzę na jedną z nich, siadając na jej oparciu, dając słońcu w całej okazałości oświetlić moją twarz. Wyciągam przed siebie dłoń, chcąc złapać lecący powoli dmuchawiec lecz ten wyślizguje mi się z dłoni lecąc gdzieś nie wiadomo gdzie z wiatrem. Ktoś siada u mojego boku, lecz ja nie odwracam głowy ku niej, lecz dalej wzrokiem odprowadzam lecący pyłek.
- Chester miałeś zostać w domu.. - Delikatny wiatr zawiał lecz nie poczułem jego temperatury, sam nie wiem czy poczułem go w ogole.
- Dlaczego Kate? Zobacz jak tu pięknie.. - Powiedziałem spokojnie, lustrując wzrokiem każdy szczegół, każde ruszające się dźbło trawy.
- Nie możemy być tu w tym stanie, musimy wrócić do domu..
- Kate to jest idealny stan.. Nie wolno nam być szczęśliwymi. Nasze prawo zabrania nam szczęścia..
- Zioło nie jest szczęściem.. - To zdanie odbiło się echem w mojej głowie po czym odleciało w dal wraz z wiosennym wiatrem.
- Moim szczęściem jest Mike.. Minęło już 45dni od kiedy go nie ma.. Nasz dom jest taki pusty, ja sam jestem pusty jak sztuczna studnia, zbudowana dla ozdoby..
***
Dzień 50.
Słuch o morderczej sekcie zaginął, a policja straciła jakikolwiek trop.
Dostaje listy, góry listów od fanów,
Ludzie piszą do nas co z Mikeem,
czy sobiw radzę, co z Linkin Park.
Sam nie znam odpowiedzi na te pytania.
Sam chciałbym wiedzieć co się z nim dzieje.
Co z zespołem? Nic.
Rozmawialiśmy o tym i z bólem serca doszliśmy do wniosku że bez Mikea, Linkin Park zakończy swoją karierę sceniczną.
Vanessa skończyła 18 lat, i wyjechała na studia do Niemczech, w tym momencie zostałem sam.
Ostatni raz biorę telefon w dłoń wybierając jego numer, ostatni raz mam nadzieję ze odbierze i powie gdzie jest.
Ostatni raz odczuwam zawód rzucając iPhonem na łóżko. Ostatni raz.
***
~ Phoenix
~ Miesiąc Trzeci
" Tu Chester Bennington zostaw wiadomość "
- I co? - Zapytał Delson, podchodząc do mnie. - Nie odbiera.. - Stwierdziłem opuszczając rękę z telefonem.
- Znowu? - Chłopak oparł ręce na biodrach powracając wzrok.
- Co się z nim dzieje..
- Kurwa, Chester nie odbiera telefonu. - Powiedział Hahn, podchodząc do naszej dwójki. - To już wiemy.
- W domu też go nie ma, bo chciałem go zabrać po drodze do studia..- Wraz z Bradem wymieniliśmy się spojrzeniami.
- Siłownia?
- Bardzo prawdopodobne.
***
Chester codziennie wieczorem kiedy nie ma prób rezerwuje sobie siłownie na obrzeżach miasta, więc prawdopodobnie mógł właśnie tam być - i nie pomyliłem się. Mężczyzna z widoczną furią w oczach, uderza cios za ciosem w przeznaczony do tego worek treningowy.
Wchodząc za framugę chłopak odwrócił wzrok w moją stronę, z widocznym niezadowoleniem.
- Czego chcesz? - Powiedział gniewnie, opierając ręce o biodra.
- Pogadać.
- Spierdalaj, nie chcę z nikim gadać. - Warknął, po czym wrócił do wcześniej przerwanej czynności.
- O co ci chodzi?
- O co mi chodzi?! - Powiedział, powracając się gwałtownie w moją stronę.
- Hm może kurwa o to że.. - Chezz odwrócił się do worka z dziką furią okładając go pięściami. - ..nie widziałem swojego męża od pierdolonych trzech miesięcy i do tej pory nie mam pojęcia co się z nim dzieje!.. co czuje,co myśli.. - Ponownie zatrzymał obiekt wyładowań swoich nerwów, opierając o niego czoło.
- Ja nawet nie wiem czy on żyje.. Ja nie wiem kurwa nic.. - Słyszałem jak w ostatnim zdaniu załamał mu się głos, przeraża mnie to jak bardzo zmienny emocjonalnie jest tego wieczoru.
- Ci wariaci mogli go zabić.. Mogli odebrać mi wszystko co do tej pory miałem, już to zrobili.. - Bennington zaczął szlochać już wtedy byłem pewien ze nie mogę stać jak słup bez żadnej reakcji tylko podszedłem bliżej pozwalając mu się przytulić.
- Przepraszam stary.. Ja już nie daje sobie rady.. - Wymamrotał a ja tylko głaskałem go po plecach.
- Chezz jedź ze mną do studia, chłopaki się o ciebie martwią..
- Ok, tylko się pozbieram.. - Przytaknąłem, widząc jak mężczyzna odchodzi ode mnie, zaczynając się przebierać.
- Dave? - Powiedział, a ja podniosłem wzrok z ponad telefonu na przyjaciela stojącego metr ode mnie.
- Jak myślisz, co dzieje się z Mikeem?
Pokręciłem bezsilnie głową, patrząc mu w oczy , a ten westchnął powracając wzrok.
- A co jak już nie wróci? Miałbym zacząć tak po prostu normalnie żyć i zapomnieć o tym wszystkim co przeżyłem?
- Chester.. - Oparłem słonie o jego barki , nawiązując kontakt wzrokowy.
- Nadzieja umiera ostatnia..
- Ostatni umrę ja.